Homilia na 27 niedzielę zwykłą, rok A
Po dwóch przypowieściach pełnych dobroci i nadziei dzisiejsza przypowieść przynosi tchnienie grozy: Pan Bóg jest dobry i wyrozumiały, ale nie będzie jednak w nieskończoność tolerował lekceważenia z naszej strony.
Boża inwestycja w dzieło stworzenia, w ową ewangeliczną winnicę, była najwyższej jakości. Bóg nie pożałował niczego, by uszczęśliwić człowieka i wyposażyć go we wszelkie dobra, zasoby i umiejętności, niezbędne do godziwego życia. Nawet grzech pierworodny i późniejsza zaraza grzechu nie zniechęciły Boga do człowieka. Wciąż na nowo podejmował różne inicjatywy łaski, wyzwolenia, prowadzenia i przebaczenia, żeby tylko ratować człowieka i przywrócić go do pierwotnej godności dziecka Bożego.
W sposób szczególny Bóg upodobał sobie w Narodzie Przymierza. To właśnie Żydzi otrzymali od Boga szczególny przywilej bezpośredniego objawienia i opieki, ale też i specjalne zadanie do wypełnienia: misję dawania świadectwa o Bogu sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia. Bóg dał synom Izraela swoje Prawo, obiecywał błogosławieństwo i pomyślność, ale też oczekiwał, że wobec narodów i ludów pogańskich będą świadczyli o Jego potędze, świętości i prawdzie. Właśnie to miał być ten należny plon.
Niestety, lud wybrany nie wywiązał się z tej misji tak jak należy. Chociaż Bóg dotrzymał słowa i nie odmówił Izraelowi niczego, co niezbędne, to jednak Żydzi nie potrafili się odwdzięczyć. To, że grzeszyli. Bóg był w stanie zrozumieć: grzech, wynikający ze słabości naszej natury, jest rzeczą ludzką. Właśnie na taką okoliczność Bóg ma dla nas przebaczenie, a my mamy pokutę, skruchę, zadośćuczynienie i postanowienie poprawy.
Mamy zatem możliwość przezwyciężania swej grzeszności, powrotu i pojednania z Bogiem.
To dzieło przebłagania i pojednania nie dokonało się w jakiś tani, sformalizowany sposób, lecz urzeczywistniło się w sposób niezwykłe osobisty i bolesny - na krzyżu. Bóg chciał pokazać człowiekowi, że traktuje go na serio, że w pojednanie angażuje się całkowicie, z miłością, nie żałując swego życia. Ze strony człowieka wystarczyło jedynie z pokorą otworzyć się na dar przebaczenia i z wiarą przyjąć zbawienie.
Ale Żydzi odrzucili to lekarstwo pokuty, a właściwie odrzucili Boga i Jego miłość. Nawet patrząc z ich punktu widzenia, było to pełne premedytacji złamanie Bożego prawa w pryncypialnych sprawach: intryg, zabójstwa, obłudy. To już nie było błądzenie, lecz świadome odrzucenie Bożych zasad, grzech przeciw Duchowi Świętemu. Nie ma usprawiedliwienia dla takiej postawy, bo z samej istoty wyklucza ona przebaczenie.
opr. mg/mg