Homilia/rozważanie na 32 niedzielę zwykłą roku A
„Nie śpij!” — ten okrzyk wyrwał kiedyś niejednego czy niejedną z nas z błogiej drzemki podczas nudnej lekcji w szkole. Jeśli zaś lubimy długo spać, to prawdopodobnie często słyszymy: „Obudź się wreszcie, bo prześpisz życie!”. W kościele też nierzadko rozbrzmiewa nawoływanie: „Nie śpijcie, bądźcie trzeźwi, czuwajcie, oczekujcie Chrystusa!”. Czy to znaczy, że nasza wiara powinna dosłownie spędzać nam sen z powiek? Czyżby prawdziwego, świadomego, zaangażowanego chrześcijanina można było rozpoznać przede wszystkim po podkrążonych oczach? Czy ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia i godziny”, jest wezwaniem do rezygnacji ze snu i nieustannej gotowości?
Tak można by sądzić, gdyby nie owe panny z przypowieści: wszystkie — roztropne i nierozsądne — „zmorzone snem” zasnęły, gdy oblubieniec się opóźniał. Co więcej, Jezus ani słowem nie zganił ich postawy. Zresztą po co miałby to robić? Pan młody przyjdzie tak czy owak, zjawi się wcześniej czy później; nikt i nic nie jest w stanie przyspieszyć jego nadejścia. Ewentualne zaspanie czy wręcz przespanie wesela nie wchodzi w grę, bowiem zbliżający się orszak weselny narobi wystarczająco dużo hałasu, by zbudzić pogrążone we śnie druhny. Jednakże sen niesie z sobą jedno niebezpieczeństwo: w międzyczasie mogą zgasnąć lampy. Zapalone lampy panien z przypowieści miały pokazać oblubieńcowi: tu ktoś na ciebie czekał, cieszył się, że przyjdziesz, przygotowywał się na twoje przyjście. W monotonii naszego codziennego życia, w kieracie jednakowych dni i nocy, nasze oczekiwanie na Chrystusa może niepostrzeżenie przerodzić się w obojętność. A wtedy doświadczymy tego, co przydarzyło się pannom nieroztropnym: będziemy co prawda świadkami nadejścia Pana, ale nie będziemy przygotowani na to, by na nie odpowiednio zareagować. Jeśli przestaniemy liczyć się z przyjściem Pana do nas, to rzeczywiście prześpimy życie. Jeśli natomiast na Niego czekamy, to znaczy to, że Mu niezmiennie ufamy, że właśnie po Nim spodziewamy się spełnienia wszelkich naszych nadziei.
Oznaką wiary jest wewnętrzny pokój, optymizm wypływający z żywej, stale podsycanej nadziei na wypełnienie się Bożych obietnic. Człowiek, który ufa Bogu, a więc zdaje się całkowicie na Niego, może powtórzyć za Oblubienicą z Pieśni nad Pieśniami (5,2): „Ja śpię, lecz serce moje czuwa”.
opr. mg/mg