Homilia na 4 Niedzielę Zwykłą roku A ze zbioru "Jezus żyje"
NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków, 14 V 2001 r., l.dz. 92/01.
So 2, 3; 3, 12-13;1 Kor 1, 26-31;Mt 5, 1-12a
Jezus wyszedł na górę... nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu...
Błogosławieni, którzy się smucą...
Błogosławieni cisi...
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości...
Błogosławieni miłosierni...
Błogosławieni czystego serca...
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój...
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości...
Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Prorok, nowy prorok się pojawił. Tłumy ludzi idą - szła wieść po wioskach i miasteczkach galilejskich, znajdujących się pod rzymską okupacją. I co? I co mówi? - pytali zaciekawieni mieszkańcy. I słyszeli odpowiedź: inaczej mówi niż nasi nauczyciele-rabini. Mówi z mocą jako wysłannik Boga Jahwe.
My dzisiaj również usłyszymy Jego orędzie. Zapragnijmy jeszcze raz go usłyszeć, bo nam również dokucza niewola duchowa. Zapragnijmy duchowego wyzwolenia.
Przeprośmy Boga za nasze grzechy...
Błogosławieni...
Każda zmiana władzy budzi nadzieję, że będzie lepiej. Toteż ludzie z uwagą słuchają pierwszego przemówienia nowego przywódcy. I myślą: jaką ma on wizję reformy? Czy jest silny? Czy jest uczciwy? Czy nie tak było, gdy pierwszy raz przemawiał Chruszczow, Gomułka, Gierek, Wałęsa, Gorbaczow? Wczujmy się zatem w sytuację słuchaczy Jezusa, uciskanych przez Rzymian podatkami, przytłoczonych obecnością obcych żołnierzy. Jakaż musiała być ich nadzieja mesjańska, przygotowana przez Jana Chrzciciela, skoro tak licznie gromadziły się przy Jezusie tłumy. Jaka cisza musiała być przed każdym wystąpieniem Jezusa. Przyłączmy się do Jego słuchaczy.
„Błogosławieni ubodzy w duchu..."
Może Jezus zaczął tak: Powiedzcie mi: kto jest na ziemi szczęśliwy? Słuchacze okazywali zainteresowanie. Zaczyna mówić konkretnie - myśleli. Toteż się włączali: No, szczęśliwy to ten, kto jest bogaty, kto ma pieniądze, ma znajomości, prowadzi dobre interesy.
I co na to Jezus? Jezus nie zaprzeczył. Stwierdził, że pieniądz potrzebny jest do życia. Bez pieniądza nie można żyć. Ale uwaga: pieniądz wciąga człowieka, zacieśnia patrzenie tylko do materii. Pieniądz daje poczucie samowystarczalności i niezależności od Boga. Ponadto pieniądzem można szantażować, uzależniać, a nawet - upodlić. Dlatego ostrożnie z pieniądzem - mówił Jezus. I padło to Jego paradoksalne stwierdzenie: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni miłosierni... czyli dzielący się chlebem, sercem, przebaczeniem. Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu.
Zebrane tłumy były zasłuchane, no bo przeważnie byli to biedacy, więc łatwo im było zgadzać się z Jezusem.
„Błogosławieni czystego serca..."
Kto jeszcze jest szczęśliwy? - pytał dalej nowy Prorok.
Ludzie coraz bardziej ośmielali się odpowiadać. Szczęśliwy jest ten, kto się dobrze ożeni, kto znajdzie szczęście w miłości. A my byśmy może podpowiedzieli: Nie ten szczęśliwy, kto w pałacach mieszka. Nie ten szczęśliwy, kto bogaty jest. Lecz ten, kto kocha kogoś i kochany jest.
I co Jezus na to? Zapewne powiedział: to prawda. Do tego wszyscy ludzie dążą i w tym znajdują szczęście. Tylko czy zupełne? Ile jest egoizmu w miłości i myślenia tylko o sobie. Ile jest nieładu? Ile jest nierządu i gwałtu. Dlatego Bóg jest przyjacielem uporządkowanej miłości, a wrogiem eksploatacji miłości. Bóg jest przyjacielem czystej i odpowiedzialnej miłości. Bóg jest szczególnym przyjacielem tych, którzy oddadzą Mu swoje niepodzielne serce. Bóg jest szczególnym przyjacielem dzieci. Szczęśliwi czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Tłumy nie odchodzą. Słuchają. Czekają na dalsze słowa.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości".
Kto jeszcze jest szczęśliwy? - pytał Jezus dalej.
No... ludzie na stanowiskach i urzędach. Ludzie mocni, z tupetem - odpowiadali zapewne niektórzy i widać było, że dialog nie bardzo się kleił, gdyż szpiedzy Heroda musieli czujnie nadstawiać ucha. A kto chciałby narazić się narzuconej władzy? Stąd - ta cisza, stąd - to napięcie: co teraz im powie?
Jezus wołał: Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem będą nasyceni. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni niewinnie prześladowani.
Błogosławieni miłosierni... Czyż nie ma ten Mówca racji? - myśleli jedni. Zagniewanego człowieka można rozbroić łagodnością, dobrą wolą i przebaczeniem. Ludzi zdobywa się dobrocią, a nie krzykiem - kontynuowali inni. Ale inni mieli zacięte miny. Łatwo odczytać było ich uczucia: liczy się człowiek mocny, a nauka usypia patriotów, rewolucjonistów.
Zakończenie
Błogosławieństwa... Inna miara, inna mądrość, inne wartościowanie. U Jezusa wygrywa ten, kto traci, a kto traci, ten wygrywa.
Bóg jednak wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców - powie później św. Paweł.
Szczęśliwy ten, kto umie się dzielić, kto umie przebaczyć, kto ma czyste serce. Szczęście - to nie tyle mieć, ile być. Być z Bogiem i być z drugim człowiekiem.
Tym się różnimy od innych religii.
Oto nowy program Jezusa.
Program także dla mnie. Amen.
Byliśmy świadkami, wysłuchaliśmy ewangelii wygłoszonej publicznie przez Jezusa, tego orędzia o prawdziwym szczęściu, o błogosławieństwach. Mówił, że szczęśliwy i wolny jest ten, kto się dzieli, kto ma czyste serce, kto drugim czyni dobrze. A przecież często myślimy inaczej: jak najbardziej się wzbogacić, dobrze się ożenić, zrobić karierę. Jezus temu nie zaprzecza, ale - to za mało, by mówić o szczęściu.
opr. mg/mg