Nowe Zesłanie

Czy odrobiliśmy lekcję Zesłania Ducha Świętego przyjmując jego owoce? Homilia na Zesłanie Ducha Świętego (rok A)

Jakby szum, jakby wiatr, jakby ogień. Słowo jakby nie oddaje rozumienia Duch Świętego. Tego nie da się pojąć. Duch Święty jest rozpoznawany przez działanie — konkretne. To mówienie i rozumienie przez Apostołów obcych języków, by głosić wielkie dzieła Boże. Jak dziś mogłoby wyglądać Zesłanie Ducha Świętego?

Czas izolacji pandemicznej pokazał nam inne oblicze Kościoła. Czas przeżyty przez Apostołów przed Zesłaniem był pełen lęku, obawy i podobnie jak u nas izolacji, która przez tchnienie Ducha Świętego przeistoczyła się we wspólnotę pełną nadziei. Przypatrzmy się naszym czasom — izolacji, która zmienia nas — ale czy na gorsze. Sam mogłem doświadczyć w ostatnich dniach, że od niektórych osób bije dziwny prześwit jakby agresji. Może wynika to z obawy czy lęku. Dlaczego? Bo nie odrobiliśmy lekcji Zesłania Ducha Świętego — czyli Jego owoców. Nasza winnica cywilizacji tych owoców nie dostrzega, w zamian oferuje tylko żądania! Miłość zastępuje się pożądliwością czegoś lub kogoś — bez kategorii daru z siebie, a już na pewno nie ofiary. Radość, dzięki której chce się żyć, a która mieszka głęboko w sercu, zamienia się na komedyjną wesołość czy dobrostan psychiczny. O pokoju dużo się pisze i mówi, ale wciąż pozostaje bardzo oddaloną ideą. Cierpliwość, jak mawiamy: „to luksus, na który w dzisiejszych czasach nie możemy sobie pozwolić”. Wszystko musi być na wczoraj.

Współcześnie życzliwość stała się charytatywnością czy modnym wolontariatem — a nie otwartością, delikatnością, która dobrze życzy wszystkim ludziom. Dobroć z kolei  bierze się za słabość — a przecież trzeba być asertywnym. Wierność to przeżytek, niemodny relikt, który zamieniamy na nowy model. Łagodność lepiej stosować w innym wydaniu — jak choćby uprzejmością mile widzianą u sąsiadów. I w końcu — opanowanie, które najlepiej sprawdza się w diecie i samokontroli fitness.

Tak. Taki jest świat przed i po COVID19. Nie było Zesłania Ducha. Ale jest coś dobrego. Tym co napawa optymizmem jest tęsknota, by było jak dawniej. Byśmy wrócili do punktu „0”. W końcu jesteśmy jedną wspólnotą — Kościołem — Jednym Ciałem Chrystusa, choć zbudowani tak różnie, jak przekonuje nas św. Paweł. Bez tego Tchnienia — „Cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze”. To tchnienie jest bardzo potrzebne naszemu światu, by zmieniło się oblicze tej Ziemi. Jednak by tak się stało, musimy tęsknotę zamienić na nadzieję. Chrześcijańska nadzieja to droga działania Ducha Świętego, która prowadzi do wiary. A wtedy wszystko dookoła się zmienia i nawet ja sam. W rzeczywistości Ducha Świętego jest bezpiecznie, bo to On przynosi pokój. Ks. Jan Twardowski kiedyś napisał „ Pokój wam — to znaczy: nie jesteście sami, nie lękajcie się (...). Nieważne, że mogą przyjść trudności, cierpienie, śmierć męczeńska. Czuwa nad wami Duch Boży — moc Boża. Wszystko obróci się ku dobremu. Pokój — to obudzenie świadomości, że jesteśmy w potężnych rękach Boga. Jak bardzo nam potrzeba takiego pokoju, kiedy tyle ogarnia nas lęków”. Jak dobrze że jesteś z nami Duchu Święty!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama