7 minut na ambonie - homilie na rok B
Ciężko chory mężczyzna opowiada odwiedzającemu go kapłanowi o swoich przeżyciach związanych z poważną operacją serca. „Proszę księdza, przed operacją tak bardzo niepokoiłem się i lękałem, że nie mogłem spać. Kiedy jednak dowiedziałem się, że na podobny zabieg czeka w szpitalu dwudziestu siedmiu pacjentów, uspokoiłem się i zawierzyłem wszystko Bogu. Dziś jestem już po udanej operacji i czuję się, jakby Bóg darował mi nowe życie. W szpitalu poznałem wielu podobnych do mnie ludzi. Często się teraz spotykamy, dzieląc się swoimi doświadczeniami. Ja sam po przeżytej operacji nauczyłem się zawierzać wszystko Chrystusowi. Budząc się rano, dziękuję Bogu za każdy darowany mi przez Niego dzień”.
Czy my, podobnie jak ten człowiek, nauczyliśmy się zawierzać wszystko Bogu, dziękując Mu za każdy darowany nam dzień?
Dzisiaj już druga niedziela Adwentu. Pozostały nam trzy krótkie tygodnie tęsknego oczekiwania na pamiątkę narodzin Chrystusa. Jak w tym czasie postaramy się przygotować w naszym sercu miejsce dla Bożego Dziecięcia?
Jego rychłe przyjście zapowiada w pierwszym czytaniu prorok Izajasz: „Oto Pan Bóg przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata” (Iz 40,10). Święty Piotr przypomina nam o drugim znaczeniu Adwentu, zachęcając do nieustannej gotowości na przyjście Pana przy końcu świata. Bóg „nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich [chce] doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański [...]. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby [On] was znalazł bez plamy i skazy— w pokoju” (2 P 3,9—10,14).
W Ewangelii prorok znad Jordanu, Jan Chrzciciel, w mocnych słowach wzywa do pokuty i nawrócenia. „Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordanie, wyznając [przy tym] swoje grzechy” (Mk 1,5).
Adwent to czas,w którym Bóg ukazuje się nam jako kochany Ojciec, znający nas i nasze słabości lepiej, niż my znamy samych siebie. Kocha nas o wiele mocniej, niż my kochamy samych siebie. On nie powołał nas do życia po to, abyśmy grzeszyli i czynili zło, ale po to, abyśmy żyli dobrze i kochali. Kiedy się nawracamy, Bóg jest bardziej chętny do tego, aby przebaczyć nam grzechy, niż my do tego, aby Go prosić o przebaczenie.
W czasach Jana Chrzciciela wybrany naród izraelski oczekiwał z utęsknieniem obiecanego Mesjasza, tak jak my z radosną nadzieją oczekujemy narodzenia Chrystusa. Największą przeszkodą w przyjściu Jezusa na ziemię był grzech, nieposłuszeństwo wobec woli Bożej. Największą przeszkodą w przyjściu Chrystusa do naszych serc jest również grzech. Aby się zatem dobrze przygotować na przyjście Zbawiciela, musimy zerwać z grzechem, nawrócić się! Tak, jak mieszkańcy Judy i Jerozolimy przychodzili do Jana Chrzciciela, aby wyznać swoje grzechy, tak i my przychodźmy do świątyni, aby wyznać swoje winy w sakramencie pokuty.
„Każdy grzech jest brakiem miłości”,napisał Walther Rathenau. Ktoś inny zauważył, że „z każdym grzechem zwiększa się podatność na dalsze grzechy”. Zaś bł. Honorat Koźmiński zauważa, że „grzech jest jedynym nieszczęściem na świecie i on jedynie może słusznie zasmucić człowieka”. Pozbądźmy się zatem w tym świętym czasie wszystkich grzechów, przystępując do spowiedzi świętej, a wtedy powrócą do naszych serc prawdziwa radość i pokój.
Czas na przygotowanie naszych serc jest krótki. Uważajmy zatem, aby nie dać się zwieść pokusom Szatana, ulegając w Adwencie przedświątecznej gorączce: odwiedzając sklepy, kupując podarki, zaopatrując się w produkty na wigilijny stół, sprzątając, piekąc, gotując... Oczywiście, że jest to ważny rodzaj przygotowania do rodzinnego spędzania świąt. Niemniej jednak ważniejsze jest to duchowe przygotowanie, do którego zachęca nas Jan Chrzciciel.
Jan nie był człowiekiem, dla którego najbardziej liczyły się sprawy ciała: ubranie, pożywienie... Był natomiast człowiekiem wielkiego ducha, trzymającym w ryzach swoje ciało i wszystkie jego zachcianki.
Boży Syn, który przyjdzie na ziemię, nie będzie ubrany w miękkie szaty, nie zaśnie w kolebce ze szczerego złota. Będzie owinięty w pieluszki i złożony w bydlęcym żłobie. Przygotujmy się na Jego przyjście najlepiej, jak tylko potrafimy. Niech tegoroczny Adwent będzie dla nas czasem otrząśnięcia się z duchowego snu, czasem lepszego życia, głębszej modlitwy, wkroczenia na drogę świętości i dobra.
(obraz) |