Homilia na 3 niedzielę zwykłą roku B
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!».
Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.
„Ujrzał Szymona i Andrzeja. Rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi. I natychmiast poszli za Nim”. Trudno w tym momencie nie wyobrazić sobie tej sceny. Brzeg jeziora, spojrzenie Jezusa, Jego wezwanie, i to „natychmiast” tak często powtarzane przez Marka, które czyni jego Ewangelię zaproszeniem natarczywym, naglącym do pośpiechu: Jezus cię wzywa.
— Kiedy czytam te słowa, budzi się we mnie pragnienie modlitwy, aby mężczyźni i kobiety odpowiedzieli na to tajemnicze wezwanie: „Pójdź, będziesz kapłanem; pójdź, będziesz zakonnikiem, zakonnicą”.
— Jest to niewątpliwie dobre odczytanie tekstu, gdyż napisany został, aby wzbudzić powołania szczegółowe. Jesteśmy dziś zaproszeni, żeby zastanowić się nad swoimi słowami i czynami w odniesieniu do „powołań”.
Ale szkoda by było, gdybyśmy nie dostrzegli tu również wezwania Jezusa, skierowanego do wszystkich chrześcijan.
Pierwszym znakiem rozszerzenia perspektywy jest moment, w którym następuje opis powołania uczniów: Marek opisuje je na samym początku swojej Ewangelii, ponieważ chce pokazać, że pierwszym gestem Jezusa jest zgromadzenie wokół siebie ludzi i zapoczątkowanie w ten sposób wielkiego ruchu, który stanie się Kościołem, nowym ludem Bożym. To samo wezwanie trwa nadal i dzisiaj skierowane jest do nas.
Drugim znakiem jest schematyczna forma opisu. Jezus patrzy, wzywa, i natychmiast osoba powołana idzie za Nim. Tak dzieje się z każdym. Gdy słuchamy opowieści o powołaniu Franciszka z Asyżu, Bernadety, Matki Teresy czy po prostu któregoś z kapłanów, podziwiamy z daleka — to nie dla nas. Ale tutaj jest coś dla nas. Mamy przed sobą typowy schemat powołania Chrystusa i odpowiedzi, jakiej powinien udzielić każdy chrześcijanin.
Być może jeszcze nie do końca zrozumieliśmy, że być chrześcijaninem, to nie tylko odmawiać Credo, chodzić na Mszę św. i starać się wypełniać przykazania: być chrześcijaninem, to iść za Chrystusem.
— Wraca ksiądz do „powołania”? Ludzie, którzy porzucają wszystko: zawód, dom, rodzinę — ja tego nie mogę zrobić.
„Iść za Jezusem” ma także inne znaczenie. Widzimy to, kiedy Jezus zwraca się do całego tłumu, prosząc, aby mieli „wiarę w Niego”. To właśnie oznacza „iść za Jezusem”, przede wszystkim to.
Zanim jeszcze będziemy wiedzieli, o co nas Jezus poprosi, musimy w Niego wierzyć, w przeciwnym razie nigdy nie zgodzimy się na Jego wymagania. Jezus ma prawo do nas mówić, ma prawo powiedzieć nam, dlaczego słuchać Go, a zatem iść za Nim, to wygrać życie: ponieważ jest Synem Bożym. On jeden może uprościć nasze życie i równocześnie uczynić je straszliwie wymagającym, dając nam tylko jedno przykazanie. Kiedy mówi do mnie: „Pójdź za Mną!”, wiem, że oznacza to: „Kochaj, tak jak Ja kochałem”.
A zatem, jeżeli chcę rzeczywiście tak żyć, muszę „zostawić wszystko”. Mój status, moich bliskich? Nie, muszę porzucić zwykłe myśli, zwykłe sposoby postępowania, te, które nie są w zgodzie z Ewangelią. Nic, absolutnie nic nie powinno mi przeszkodzić w słuchaniu Jezusa, w kochaniu Go ponad wszystko. A także w mówieniu o Nim tym, którzy żyją obok mnie, w „łowieniu” dla Niego ludzi.
Tu rozpoczyna się przygoda! Tak jak dla Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana. Przygoda wspaniała i pełna blasku: „Ja jestem życiem, Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności” (J 8,12).
ANDRÉ SÈVE, Homilie niedzielne Kraków 1999
opr. mg/mg