Homilia na 16 niedzielę zwykłą, rok C
„Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie".
Marta i Maria, wspominane przez św. Łukasza, to najprawdopodobniej siostry Łazarza z Betanii, o których pisze św. Jan Ewangelista, choć niektórzy uważają, że to zupełnie dwie różne rodziny. Aramejskie imię Marta znaczy „pani".
Marta przedstawiona jest przez św. Łukasza jako skrupulatna gospodyni, która „uwijała się koło rozmaitych posług". Jezus karci ją, bo w trosce o gościnność, zaniedbała słuchania Jego słów. W rzeczywistości jednak nie chodzi tutaj o przeciwstawienie dwóch różnych sposobów zachowania. Maria postępuje właściwie nie dlatego, że nic konkretnego nie robi i nie troszczy się o gościa. W jej postawie przysłuchiwania się mowie Chrystusa ukazany jest raczej wzór ucznia, który szuka zawsze tego, co najważniejsze. Marta natomiast jest „oddana rzeczom", jest zanurzona w tym, co absorbuje, pochłania, ale nie decyduje o wartości człowieka. Nie sama praca oddala od Boga, ale ta, przez którą człowiek w pogoni za aktywnością traci z oczu Boga.
Jezus zwraca się do niewiasty: „Marto, Marto". Powtórzenie imienia wskazuje na szczególne uczucie, jest wyrazem emocjonalnego podejścia do człowieka. W ten sposób Jezus mówi też do Szymona Piotra („Szy-monie, Szymonie", Łk 22, 31), tak przemawia do mieszkańców niewdzięcznego miasta: , Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście" (Łk 13, 34).
Jeśli Marta, o której tu mowa, była siostrą Łazarza, wiele wyniosła z lekcji udzielonej podczas posiłku. W Betanii to ona - a nie jej siostra Maria - wykaże się światłą wiarą w Jezusa i Jego mesjańskie posłannictwo: „Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat" (J 11, 27).
opr. mg/mg