Symeon i Anna wzorem ojca i matki chrzestnych!

Ofiarowując chrześniakowi modlitwę, dajemy mu o wiele więcej niż wtedy, gdybyśmy wykupili cały asortyment sklepu dziecięcego. Jak być dobrymi rodzicami chrzestnymi?

Osobista relacja z Bogiem, ale także modlitwa za chrześniaka i jego rodziców powinna być podstawowym i codziennym sposobem realizowania tej godności. Ofiarowując dziecku modlitwę, dajemy mu o wiele więcej niż wtedy, gdybyśmy wykupili cały asortyment sklepu dziecięcego.

Jesteśmy dzisiaj świadkami nietuzinkowego wydarzenia. Po tym, jak obrzezano Dziecię i nadano Mu podane przez anioła imię Jezus oraz po tym, jak minęły określone przez Prawo Mojżeszowe dni oczyszczenia, Maryja i Józef prowadzą Jezusa do świątyni, aby zgodnie ze zwyczajem ofiarować Go Panu. Możemy w tym wydarzeniu dostrzec duże podobieństwo do tego, kiedy współcześni rodzice przynoszą do świątyni swoje nowonarodzone dzieci i proszą Kościół, aby ich pociechy mogły stać się przybranymi dziećmi samego Boga.

Choć ofiarowanie Jezusa w świątyni jest czymś zupełnie innym niż chrzest, którego Kościół udziela tym, dla których proszą o to rodzice, to jednak pozwólcie, że w tym dzisiejszym rozważaniu dotkniemy tematyki sakramentu chrztu świętego. Większość z nas uczestniczyła w swoim życiu w takim wydarzeniu. Jedni jako rodzice przynoszący dzieci do chrztu, inni jako chrzestni, a niektórzy tylko obserwowali to wydarzenie. Wiemy też doskonale, że tym, którzy o to proszą, Kościół nie odmawia chrztu świętego; ani dorosłym, którzy proszą o chrzest dla siebie, ani rodzicom, którzy proszą o chrzest dla swoich dzieci. Skupmy się jednak na chrzcie świętym, który udzielany jest powszechnie. Mam na myśli chrzest dziecka, bo chrzest dorosłych jest raczej niecodziennym wydarzeniem.

Nie rzadko bywa tak, że o chrzest dziecka proszą osoby, które żyją w niesakramentalnym małżeństwie, albo w ogóle żyjący bez związku. I należy się cieszyć i być wdzięcznym, że pomimo tego, jak poukładało się ich życie, chcą ochrzcić swoje dzieci i chcą przekazać im łaskę wiary. I w trosce o tą łaskę wiary, by dziecko mogło się w niej właściwie rozwijać i wzrastać, Kościół stawia bardzo konkretne wymagania rodzicom chrzestnym, którym to chciałbym poświęcić dzisiejszą refleksję.

Niedziela Świętej Rodziny bywa zwykle okazją do tego, by mówić o świętości naszych rodzin, często podkreśla się w nich role ojca i matki, a rzadko mówi się o chrzestnych. A chrzestni to nie dobry wujek i ciocia, którzy raz w roku przysyłają chrześniakom nową konsolę do gry, albo przynajmniej piszą SMSa z życzeniami urodzinowymi, ale chrzestny to ktoś, kto powinien odznaczać się takimi cechami, jakie posiadali Symeon i Anna, którzy byli świadkami ofiarowania Jezusa w świątyni.

Symeon, jak słyszeliśmy, był człowiekiem sprawiedliwym i pobożnym. Powodowany głęboką wiarą przychodził do świątyni, nie tylko od święta, ale był stałym jej bywalcem. Podobnie Anna, która każdego dnia przychodzi do świątyni, by ofiarować Bogu swoje modlitwy, posty i umartwienia. Stąd też, żeby być (dobrym) chrzestnym, nie trzeba mieć wcale zasobnego portfela, czy jakichś nadzwyczajnych zdolności, wystarczy w swojej odpowiedzialnej roli czerpać wzór i inspirację z postawy wspomnianych przed chwilą Anny i Symeona.

Wiadomo oczywiście, że odpowiedzialność za wychowanie dziecka w wierze spoczywa na rodzicach, ale zadaniem chrzestnych jest wpieranie ich we wprowadzaniu dziecka we wspaniały świat wiary i wspólnoty Kościoła. To chrzestni wraz z rodzicami powinni uczyć je wykonywania znaku krzyża, pierwszych modlitw, powinni odpowiadać na ich pierwsze pytania dotyczące religii i Pana Boga. Zadaniem chrzestnych jest nie tyle obserwować rozwój wiary i pobożności dziecka, ale co niezwykle ważne, swoim życiem dawać mu czytelne świadectwa wiary, zwłaszcza, jeśli nie robią tego jego rodzice… Dlatego tak ważne jest, by przy wyborze chrzestnych, kierować się tym kryterium, jakie pozostawili nam starzec Symeon i prorokini Anna.

To jest jasne, że główną rolę w wychowaniu dziecka odgrywają jego rodzice i relacja chrzestnych z chrześniakiem jest nieco inna, ale właśnie dzięki temu, być może, będziecie widzieć o nim więcej niż jego mama czy tata. Każdy z nas był kiedyś nastolatkiem i wie, że w tym trudnym czasie nie mówi się wszystkiego rodzicom, bo to mogłoby grozić fatalnymi konsekwencjami. Wiemy też, że w tym okresie czekają na człowieka różne, także duchowe, niebezpieczeństwa. I ten właśnie okres, często odznaczający się wszelkiego rodzaju buntem i sprzeciwem, to wyjątkowy czas dla każdego rodzica chrzestnego!

Jeśli zbudują oni z chrześniakami bliską relację, będą mogli być dla nich niezawodnym wsparciem, które ma wielkie szanse uchronić ich przed niejednym upadkiem. To wymaga oczywiście bliskości (stałej obecności w życiu dziecka), ale też odwagi, szczerości i przede wszystkim – modlitwy! Bez szczerej modlitwy i podejmowania wysiłku, by być jak Symeon i Anna, chrzestni nigdy nie będą w stanie udźwignąć tej niełatwej roli, jaką jest godność ojca i matki chrzestnej.

Osobista relacja z Bogiem, ale także modlitwa za chrześniaka i jego rodziców powinna być podstawowym i codziennym sposobem realizowania tej godności. Ofiarowując dziecku modlitwę, dajemy mu o wiele więcej niż wtedy, gdybyśmy wykupili cały asortyment sklepu dziecięcego – nawet jeśli dziecko jeszcze tego nie rozumie i domaga się quada na I Komunię Świętą.

Jeśli już jesteś, albo kiedyś poproszą Cię o to, abyś został rodzicem chrzestnym dla jakiegoś dziecka, to nie bój się brać przykładu z Symeona i Anny, którzy nie dają Świętej Rodzinie niczego poza błogosławieństwem… Skoro Bóg stawia Cię w takiej sytuacji, powierzając Ci to odpowiedzialne zadanie, zaufaj Mu, bo On na pewno nie zostawi Cię z tym wszystkim samego, o ile powodowany głęboką wiarą, na wzór wspominanych dzisiaj wielokrotnie Symeona i Anny, chcesz się podjąć tego zadania. Amen.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama