Szacunek do prawdy i dobra

Bóg ukrywa się w najmniejszym - wielkość nie oznacza megalomanii

Szacunek do prawdy i dobra

Poniedziałek, XXVI Tydzień zwykły, Rok B, II

Bóg ukrywa się w najmniejszym. Dzisiejsza Ewangelia nie jest jedynym tekstem, który o tym mówi. Samo przyjście Syna Bożego na świat dokonało się w Dzieciątku urodzonym w Betlejem, w przydrożnej grocie. Nie było łatwo w tym Dziecku zobaczyć przychodzącego Boga, ale niektórzy to zobaczyli: Maryja, Józef, pasterze, mędrcy ze Wschodu, Symeon i Anna. W dzisiejszej Ewangelii mówi Pan Jezus wyraźnie:

Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniej­szy wśród was wszystkich, ten jest wielki (Łk 9,48).

Podobny tekst słyszymy w kontekście sporu uczniów o wielkość i władzę. Pan Jezus powiedział wówczas uczniom:

Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa! (Łk 22,26).

Co następnie zilustrował własnym przykładem:

Któż bowiem jest większy? Czy ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy (Łk 22,27).

Jeszcze pod koniec nauczania, mówiąc o sądzie ostatecznym, powiedział: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).

To upodobanie w małym posiada dwa wymiary. Z jednej strony w uniżeniu, w pokorze, następuje dotknięcie tajemnicy samego Boga, który jest pokorny. Odkrycie tej prawdy nie jest łatwe. Nie są w stanie jej pojąć ludzie wyniośli i pyszni. Stąd kiedyś Pan Jezus wołał:

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (Łk 10,21).

Prostaczkowie to nepios — dzieci, niemowlęta, niedojrzali, niewykształceni, a zatem mali. Aby zobaczyć wielkość Boga, trzeba stać się małym albo uniżyć się. Nie można do Boga podejść z pozycji wyniosłości. Bardzo dobrze ilustruje to przypowieść Pana Jezusa o faryzeuszu i celniku w świątyni (zob. Łk 18,10—14). O tej zasadzie przypomina dzisiaj Kościół w Katechizmie, w części dotyczącej modlitwy (zob. KKK 2559).

Z drugiej strony właśnie w tym, co małe, przyjmujemy Chrystusa, o czym mówi nam dzisiejsza Ewangelia. W ten sposób bowiem wybieramy samą wartość, a nie coś, co podoba się temu światu. Okazujemy się wówczas uczniami Boga, który sam służy nam, nic nieznaczącym w całym Wszechświecie stworzeniom. Taka służba nie przynosi żadnej korzyści w oczach tego świata. Jest najbardziej bezinteresowna, a tym samym najbardziej podobna do gestu Boga. W tym duchu Pan Jezus radził kiedyś:

Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych (Łk 14,13n).

Bezinteresowność, szczery dar z siebie jest gestem prawdziwej miłości. Takiej miłości doświadczyliśmy od Boga. Jest ona zaprzeczeniem pokusy szatańskiej z raju. W dzisiejszym pierwszym czytaniu mamy do czynienia jak gdyby z odwrotną pokusą. Szatan stara się Bogu udowodnić, że człowiek czci Go jedynie dlatego, że ma z tego konkretne korzyści. Hiob pokornym stwierdzeniem: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1,21), przeczy temu pomówieniu.

W szacunku do tego, co małe, wyraża się autentyczny szacunek do prawdy i dobra.

 

Włodzimierz Zatorski OSB, Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 5 Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama