Ewangeliczne dziecięctwo jest ciągłym uczeniem się franciszkanizmu: prostoty, szczerości, autentyczności, czystości, miłości.
Drodzy Bracia. Trzy myśli:
1. Pan Jezus uświadamia nam dzisiaj, że całe życie człowieka opiera się na solidnej formacji. Nie ma przed nami żadnych tajemnic i mówi wprost, że każda droga człowieka opowiadającego się po stronie Boga jest związana z różnego rodzaju trudnościami. Ale bądźmy spokojni, Chrystus Pan, oprócz tego, że bez ogródek mówi nam “Chopy lekko nie będzie”, to jednak daje nam też praktyczne wskazówki, których zastosowanie, będzie dla nas niezwykłą pomocą na drodze codziennego uświęcania siebie i braci. Odsyłam do pierwszego czytania.
2. Wszyscy, jak tu siedzimy jesteśmy odpowiedzialni za sprawę powołań. Przychodzą do nas młodzieńcy i pytają – jak to się stało, że brat jest bratem, wykazują zainteresowanie naszą formą życia... Wtedy bardzo często idealizujemy nasz świat. A nie powinno tak być... Powinniśmy być jak Pan Jezus i mówić wprost, ale bez wchodzenia w szczegóły, że jest różnie, kwadratowo i podłużnie.
Kiedy byłem z br. Kryspinem w Zakopanem, na zjeździe odpowiedzialnych za powołania, to wówczas jedna siostra apostolinka z Włoch dawała takie świadectwo, że kiedy zakupiły do klasztoru nowe meble, a firma rozładowała je przed furtą i nie pomogła ich wnieść do klasztoru, to ta siostra pomyślała głośno, czy może nie poprosić młodzieży o pomoc przy wnoszeniu tych rzeczy. Wtedy na placu niedaleko klasztoru, ganiali młodzi ludzie i grali w piłkę.
Wtedy jedna z sióstr powiedziała jej, że “może lepiej nie, bo tamta siostra jest chora psychicznie, tamta się nie myje i nieprzyjemnie pachnie, tamta jest wredna i nie wiadomo z czym znów wyskoczy... Może lepiej nie... Po co mają widzieć ciemne strony naszego życia”.
Wówczas ta miała jej odpowiedzieć, że “tylko wtedy, kiedy będziemy autentyczne, i nie będziemy wstydzić się swoich słabości, wtedy będziemy miały liczne i wierne powołania”. I poprosiła młodzież o pomoc.
Czy ktoś z tych młodych ludzi poszedł drogą życia konsekrowanego, nie wiemy, ale opowiadała ta siostra dalej, jak wielkim przeżyciem było dla tych młodych poznanie klasztoru od kuchni z jego blaskami i cieniami, i jak wielkim szacunkiem i sympatią darzyli wtedy i darzą dalej siostry.
3. Dla mnie dziecko jest symbolem pewnej spontaniczności, naturalności, prostoty, otwartości na nowość, świeżość, jakieś zadziwienia.
Pan Jezus, stawiając je jako wzór każe nam odrzucić własną miarę. Bo być wielkim w oczach Ewangelii oznacza być otwartym na to, co najmniejsze, słabe, potrzebujące szacunku i miłości.
Natomiast Panu Jezusowi nie chodzi o to, byśmy całe życie pozostawali infantylnymi, często kapryśnymi 'dzieciurami'.
On raczej chce, byśmy stawali się dziećmi w życiu dorosłym, dojrzałym. To znaczy, byśmy nasz rozwój duchowy prowadzili w kierunku prostoty, skromności, pokory i czystości.
Ewangeliczne dziecięctwo jest ciągłym uczeniem się franciszkanizmu: prostoty, szczerości, autentyczności, czystości, miłości.
Dlatego módlmy się dzisiaj za siebie nawzajem, abyśmy bez względu na przynależność zakonną, każdego dnia coraz bardziej, stawali się prawdziwie braćmi mniejszymi. Amen.
Homilia wygłoszona do zakonników, 21 lutego 2017 r. Wtorek, Rok A, I.
Do czytań: Syr 2, 1-11 | Ps 37 (36), 3-4. 18-19. 27-28b. 39-40 | Mk 9, 30-37
opr. ac/ac