Homilia na 3 maja
Liturgiczna uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski potwierdza wiarę ludu Bożego żyjącego na naszej ziemi, że Matka Boża Królowa Polski, jest czczona w całej ojczyźnie. W sposób szczególny jest czczona jako główna patronka w archidiecezji częstochowskiej i przemyskiej, zaś z uwagi na śluby króla Jana Kazimierza była, i nadal pozostaje, patronką archidiecezji lwowskiej. Jest szczególnie czczona przez mieszkających tam Polaków, ponieważ w dzisiejsze wielkie święto naszego narodu przypominamy sobie dzień 1 kwietnia 1656 r. , w którym król Jan Kazimierz w katedrze lwowskiej błagał „Wielką Boga Człowieka Matkę, Najświętszą Dziewicę” o „pomoc i zlitowanie w klęsk pełnym i opłakanym stanie królestwa”. Maryja u swego Syna wyprosiła łaski królowi: dała zwycięstwo nad ówczesnym szwedzkim profanem naszej kultury i wiary, a on — władca katolickiego kraju — starał się dotrzymać słowa, zabiegając o spełnienie obietnicy, że „po wszystkich ziemiach królestwa swego cześć i nabożeństwo ku Maryi rozszerzać będzie”. W pewnym sensie mu się powiodło. Nie ma chyba katolickiego domu w Polsce, gdzie nie byłoby obrazu Bogurodzicy Dziewicy, którą czcimy jako Królową, daną nam również przez umierającego na krzyżu Chrystusa za Matkę.
Po upływie trzech wieków biskupi polscy zgromadzeni na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. odnowili śluby królewskie, błagając w imieniu swoim i całego narodu, by Maryja wypraszała u Boga łaskę i miłosierdzie dla naszej ojczyzny. Przyrzekli też uczynić wszystko, aby Polska była rzeczywistym królestwem Matki Boga i Chrystusa, poddanym całkowicie pod Jej panowanie w życiu osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
Podobnie jak zebrany wówczas w milionowej rzeszy naród polski możemy dziś zrobić narodowy rachunek sumienia i zapytać:
— Jak wypełniliśmy ślubowania króla Jana Kazimierza?
— Jak wypełniliśmy ślubowania sporządzone przez Prymasa Tysiąclecia?
— Na ile jesteśmy wierni słowom Milenijnego Aktu Oddania z 3 maja 1966 roku?
Niestety, wiele bolesnych faktów, z zabójstwami niewinnych niemowląt na czele, świadczy o tym, że nie brakuje u nas ludzi, dla których tamte słowa to tylko czcze banały. Jednak my, zgromadzeni dzisiaj w świątyni, i wszyscy rodacy szczerze kochający Boga i ojczyznę — tę ziemię „wyzłacaną pszenicą i posrebrzaną żytem” — pozostajemy zawsze wierni Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i jego pasterzom. My uznajemy Maryję — Matkę Boga i ludzi, czcząc Ją jako królową, co „Jasnej broni Częstochowy i w Ostrej świeci Bramie”.
Dlatego, w duchu wiary i świętej miłości kochanej ojczyzny, Matkę Najświętszą porównujemy do polskiej ziemi, zgodnie ze słowami znanej piosenki religijnej: „Matko o twarzy jak polska ziemia czarnej...”. Tak nas uczył św. Jan Paweł II. Wielu z nas pamięta słowa, które nasz wielki rodak wypowiedział na lotnisku Okęcie podczas pielgrzymki w ciemnej nocy stanu wojennego:
„Przybywam do ojczyzny. Pierwszym słowem, wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach, był pocałunek tej ziemi, ojczystej ziemi. [...] Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki — albowiem ojczyzna jest naszą matką ziemską. Polska jest matką szczególną. Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej”.
W uroczystość naszej Matki i Królowej zechciejmy modlić się, słuchając słowa Bożego i gorliwie uczestnicząc w Eucharystii. Zechciejmy rozważać sprawy Boże (por. Dz 2,11) i sprawy ludzkie, i sprawy polskie. Wołajmy słowami dzisiejszej prefacji mszalnej, aby Maryja otaczała macierzyńską miłością naród, który Ją wybrał na swoją królową, broniła go w niebezpieczeństwach, udzielała mu pociechy w utrapieniach i wspierała w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański.