Skąd biorą się tak wielkie trudności wychowawcze w szkołach i jak je przezwyciężyć?
Celem niniejszej refleksji jest analiza sytuacji polskiej szkoły w obliczu trudności wychowawczych, które dotykają obecnie sporej grupy uczniów. W prezentowanym tutaj opracowaniu nie chodzi o wskazanie szczegółowych zasad postępowania nauczycieli i całego systemu szkolnego w obliczu określonego typu błędnych czy zaburzonych zachowań danego wychowanka. Każda bowiem sytuacja jest niepowtarzalna i wymaga indywidualnie dobranych celów i strategii oddziaływania. Chodzi natomiast - z jednej strony - o ukazanie głównych przyczyn trudności wychowawczych w polskiej szkole i zasygnalizowanie typowych błędów popełnianych obecnie przez pedagogów w obliczu nagannych zachowań uczniów. Z drugiej strony chodzi o wskazanie poprawnych pedagogicznie strategii radzenia sobie z trudnościami wychowawczymi oraz o opisanie podstawowych warunków, które szkoła powinna spełnić, aby mogła skuteczne przezwyciężać istniejące trudności wychowawcze oraz zapobiegać pojawianiu się nowych problemów w przyszłości.
Szkoła jest miejscem, w którym — jak w lustrze - odsłaniają się wszelkie trudności, z którymi boryka się młode pokolenie Polaków. Trudności tych jest wiele, gdyż obserwujemy obecnie poważny kryzys dzieci i młodzieży. Kryzys ten jest w dużym stopniu odzwierciedleniem kryzysu ludzi dorosłych: rodziców, pedagogów, psychologów, polityków, twórców kultury, ludzi odpowiedzialnych za środki społecznego przekazu. Z tego właśnie względu rozpoczęta przed kilku laty reforma systemu szkolnego ma pomóc szkołom w skuteczniejszym niż dotąd oddziaływaniu wychowawczym na swoich uczniów. Jednym z ważnych narzędzi w tej dziedzinie są opracowywane co roku szkolne programy wychowawcze, a także poszerzona współpraca nauczycieli z rodzicami oraz pedagogami i psychologami szkolnymi. Mimo tych korzystnych trendów obserwujemy poważne przejawy kryzysu wychowawczego polskiej szkoły. Spada dyscyplina wśród uczniów. Coraz częściej w rażący sposób jest naruszany regulamin szkoły. Rośnie fala agresji i przemocy wśród dzieci i młodzieży. W wielu przypadkach szkoła staje się miejscem inicjacji alkoholowej, narkotykowej czy nikotynowej. Zdarza się nawet i tak, że środowisko szkolne okazuje się źródłem demoralizacji i miejscem powstawania grup przestępczych. Nauczyciele zaczynają się bać swoich wychowanków i bywają przez nich zastraszani.
W obliczu poważnego kryzysu znacznej części uczniów polskich szkół najbardziej niepokoi fakt, że coraz liczniejsi wychowawcy czują się zupełnie bezsilni w obliczu problematycznych czy wręcz patologicznych zachowań wychowanków. Dzieje się tak pomimo tego, że w ostatnim okresie znacznie wydłużył się cykl kształcenia nauczycieli i że coraz częściej mają oni do pomocy pedagogów i psychologów szkolnych. Główna przyczyna tego stanu rzeczy tkwi w słabości systemu kształcenia nauczycieli, w złej organizacji szkolnego systemu wychowania, a także w uleganiu antywychowawczej presji ideologii i polityki. Przyjrzyjmy się bliżej tym wszystkim aspektom.
Sądzę, że główną przyczyną obserwowanej obecnie bierności i bezradności szkoły w mierzeniu się z problematycznymi zachowaniami uczniów są poważne słabości i luki w przygotowaniu zawodowym nauczycieli. Po pierwsze, brak jest weryfikacji i formacji osobowości tych, którzy aspirują do roli pedagoga. W trakcie studiów weryfikowana jest wyłącznie wiedza poszczególnych studentów, ale nie ich stopień dojrzałości i odpowiedzialności. Tymczasem wiemy, że wychowanie dokonuje się głównie poprzez obserwację i naśladowanie zachowania osób dorosłych.
Drugą piętą achillesową kształcenia nauczycieli jest brak pogłębionego przygotowania antropologicznego. Nauczyciele i pedagodzy mają być profesjonalistami w zakresie wychowania, a tymczasem nie otrzymują wystarczającej wiedzy o człowieku, o jego naturze i kryteriach dojrzałości, o jego możliwościach i ograniczeniach. Trudno być wychowawcą, jeśli się nie rozumie człowieka. Całego człowieka. Tymczasem absolwenci wyższych szkół pedagogicznych dysponują zwykle zawężoną i naiwną antropologią. Zawężona antropologia oznacza, że pedagodzy dostrzegają jedynie niektóre sfery w wychowanku (np. jego cielesność, emocjonalność czy subiektywne przekonania) kosztem pozostałych sfer (np. sfery moralnej, duchowej, religijnej czy społecznej). Naiwność antropologiczna oznacza, że wychowawcy przeceniają lub niedoceniają możliwości wychowanków. W pierwszym przypadku wierzą np. w spontaniczną samorealizację uczniów i traktują ich jak równorzędnych partnerów. W drugim przypadku uważają, że wychowanek potrafi jedynie błądzić i dlatego należy go nieustannie kontrolować i karać.
Trzecie źródło słabości w kształceniu nauczycieli polega na uczeniu ich określonych umiejętności bez dostarczania wiedzy, która umożliwia pedagogicznie poprawne wykorzystanie zdobywanych umiejętności. Klasycznym przykładem w tym względzie są modne obecnie warsztaty z zakresu komunikacji międzyludzkiej. Nauczyciele uczą się tam kompetencji z zakresu empatii oraz asertywności, ale nie otrzymują odpowiedniej bazy antropologicznej i psychopedagogicznej, by mogli w dojrzały sposób aplikować zdobyte kompetencje w kontakcie z wychowankami. W konsekwencji popełniają poważne błędy wychowawcze. Dla przykładu, traktują empatię jako cel sam w sobie, jako punkt dojścia, a nie jedynie jako punkt wyjścia w interwencji wychowawczej. Zdarza się też, że - zachęcając do asertywności - wbrew swej woli uczą wychowanków jedynie „asertywnego” buntowania się w obliczu słusznych wymagań, stawianych młodym przez rodziców czy innych wychowawców.
Rzadko zdarza się, by osoby prowadzące szkolenia wyjaśniały, że pedagog powinien wczuwać się nie tylko w subiektywną, ale także w obiektywną sytuację wychowanka, który przecież czasem nie rozumie samego siebie i wyrządza sobie krzywdę. Dopiero dzięki tak rozumianej empatii wychowawca nie zachowuje się w sposób naiwny i ma szansę demaskować te subiektywne przekonania, przeżycia czy pragnienia wychowanka, które są niedojrzałe, a czasem zupełnie toksyczne. Chyba równie rzadko zdarza się, by osoby prowadzące warsztaty wyjaśniały, iż trzeba nauczyć wychowanka sztuki asertywnego mówienia „nie” także samemu sobie, a nie tylko innym ludziom. Każdy bowiem wychowanek - przynajmniej czasami - proponuje samemu sobie to, co prowadzi go do krzywdy czy co niszczy jego rozwój (np. alkohol, narkotyk, pornografia, lenistwo, kłamstwo, itd.).
Dopóki kształcenie nauczycieli będzie ograniczało się do weryfikowania ich wiedzy bez weryfikowania ich osobowości, dopóki będzie przekazywało im zawężoną i naiwną wizję wychowanka bez realistycznego ukazania wszystkich jego możliwości i ograniczeń oraz dopóki będzie dostarczało umiejętności bez wiedzy umożliwiającej pedagogicznie poprawne wykorzystanie tychże umiejętności, dopóty nauczyciele będą czuć się bezradni w obliczu błędnych zachowań wychowanków lub będą reagować w sposób nieskuteczny, a nawet zupełnie naiwny.
Coraz powszechniejsza bierność i bezradność szkoły w obliczu błędnych czy zaburzonych zachowań wychowanków nie jest jedynie wynikiem słabości i luk w przygotowaniu nauczycieli. W dużym stopniu jest także efektem błędnych relacji wewnątrz samej szkoły. Wymienię tylko niektóre niepokojące zjawiska w tym względzie. Jednym z nich jest niski status społeczny i materialny nauczycieli. W konsekwencji znaczna część pedagogów to ludzie rozgoryczeni, przeżywający poczucie bezradności wobec problemów szkolnych, zalęknieni o pracę, nieufni wobec siebie nawzajem, krytykowani przez rodziców swoich uczniów, wątpiący w swoje kompetencje oraz w skuteczność swoich oddziaływań wychowawczych. Trudno w tej sytuacji o tworzenie pozytywnie zintegrowanego grona nauczycieli, którzy otwarcie rozmawiają o sytuacji w swojej szkole i którzy solidarnie wspierają się w przezwyciężaniu pojawiających się trudności wychowawczych.
Najczęściej poszczególni nauczyciele działają w osamotnieniu i ukrywają najbardziej nawet drastyczne problemy wychowawcze, jakich doświadczają w swoich kontaktach z uczniami. Boją się bowiem krytycznej oceny ze strony innych nauczycieli lub ze strony swoich przełożonych. Z kolei wielu dyrektorów szkół dąży do tego, by nauczyciele nie zwracali się do nich z żadnymi problemami wychowawczymi. Jeśli nawet ktoś z nauczycieli odważy się przerwać zmowę milczenia, wtedy z reguły przełożeni próbują zrobić wszystko, by nawet w skrajnych sytuacjach nie usunąć żadnego ucznia ze szkoły oraz by nie zgłaszać trudności wychowawczych do kuratorium. W ten sposób zamyka się krąg fikcji o normalnym funkcjonowaniu szkoły. Uczniowie doskonale zdają sobie z tego sprawę i czują się zupełnie bezkarni. W konsekwencji dopuszczają się coraz bardziej drastycznych form naruszania regulaminu szkoły, a mimo to nie ponoszą za to żadnych konsekwencji.
Ponadto nauczyciele przeżywają coraz większe trudności w kontaktach z rodzicami swoich wychowanków. Jeszcze kilkanaście lat temu rodzice byli zwykle sprzymierzeńcami nauczycieli w obliczu trudności wychowawczych czy niepowodzeń szkolnych swoich dzieci. Upominali swoich synów i córki, zwiększali stopień kontroli, stosowali sankcje za błędne zachowanie czy za złe wyniki w nauce. Obecnie znaczna część rodziców przeżywa kryzys osobisty i małżeński. W kontaktach z nauczycielami zachowują się w sposób naiwny, np. za wszelką cenę usprawiedliwiają błędy swoich dzieci. Bywają także agresywni. Negują ewidentne fakty. Zdarza się, że bronią swoich dzieci „miłością” ślepą i demoralizującą. Nauczyciele stoją w tej sytuacji przed podwójnym zadaniem: muszą jednocześnie wychowywać uczniów oraz ich niedojrzałych rodziców.
W konsekwencji zasygnalizowanych powyżej zjawisk w polskich szkołach nagminne stało się ukrywanie najbardziej nawet poważnych problemów wychowawczych i faktyczne tolerowanie zła. Jeśli nawet jakiś nauczyciel próbuje zareagować na niewłaściwe zachowania wychowanków i egzekwować konsekwencje popełnianych przez nich błędów, to mamy z reguły do czynienia z odizolowanymi interwencjami, gdyż brakuje rzeczywistego wsparcia ze strony innych nauczycieli i dyrekcji szkoły, a także ze strony rodziców i instytucji pozaszkolnych. Nawet wtedy, gdy jakiś uczeń trafia do sądu (np. za zniszczenie mienia szkoły), to pozostaje zwykle bezkarny ze względu na to, że w przekonaniu polskich sędziów mamy wtedy do czynienia jedynie z „niską szkodliwością społeczną” czynu.
Kolejnym powodem bierności, a czasem nawet zupełnej bezradności współczesnej szkoły wobec trudności wychowawczych uczniów jest wysoce negatywna presja ideologii i kultury. Żyjemy bowiem w cywilizacji, która jest wyjątkowo niekorzystna dla wychowania i dla troski o dobro człowieka. Dominujące obecnie trendy kulturowe i społeczne upoważniają do stwierdzenia, że mamy do czynienia z cywilizacją, która promuje równie miły co groźny mit o spontanicznej samorealizacji oraz o istnieniu łatwego szczęścia: bez zasad moralnych, bez pracy nad sobą, bez czujności i samodyscypliny, bez pomocy wychowawczej ze strony Boga i ludzi.
W konsekwencji coraz wyraźniej widać, że tego typu cywilizacja staje się cywilizacją śmierci, cywilizacją uzależnień oraz cywilizacją iluzji i antywychowawczych ideologii. Z jednej strony jest to bowiem cywilizacja, która próbuje „radzić” sobie z wytworzonymi przez siebie problemami za pomocą zabijania (np. aborcja czy eutanazja). Z drugiej strony jest to cywilizacja, która popycha ku różnym formom zniewolenia. Współczesny człowiek stał się niemal synonimem kogoś, kto jest zagrożeniem dla samego siebie i kto wchodzi na drogę dramatycznych uzależnień i nałogów, (np. alkoholizm, narkomania, uzależnienia od popędów, pieniędzy czy władzy, choroby psychiczne, przemoc i przestępczość, samobójstwa). W konsekwencji dominująca cywilizacja okazuje się także cywilizacją iluzji i ucieczki od rzeczywistości. Ci bowiem, którzy się jej podporządkowali, zaczynają oszukiwać samych siebie, aby uciekać od niepokojącej prawdy o błędnej filozofii życia, którą się kierują i o jej bolesnych konsekwencjach.
Dominująca cywilizacja zakreśliła już zatem pełny cykl. Obiecując - w punkcie wyjścia - osiągnięcie łatwej i powszechnej szczęśliwości, stała się — w punkcie dojścia - cywilizacją śmierci, uzależnień oraz iluzji. Ucieczka od realistycznego myślenia w pułapkę miłych iluzji dotknęła także modne obecnie systemy pedagogiczne. W konsekwencji powszechne w zdominowanych ideologicznie podręcznikach pedagogicznych - a także w przekonaniu wielu nauczycieli - stają się iluzje o wyższości subiektywizmu nad obiektywnymi faktami, tolerancji nad miłością, demokracji nad prawdą, doraźnej przyjemności nad trwałym szczęściem, związków na próbę nad małżeństwem i rodziną. Współczesna szkoła jest bombardowana wychowawczo toksycznymi sloganami o tym, że każdy ma własną prawdę, że uczeń ma prawa bez obowiązków, że wolność może istnieć bez odpowiedzialności, tolerancja bez miłości, demokracja bez wartości, że prezerwatywa daje bezpieczny seks, że istnieje wychowanie bez stresów, itp. W obliczu tego typu presji ideologicznych współczesna szkoła coraz częściej nie tylko nie ułatwia, ale wręcz utrudnia wychowankowi realistyczne zrozumienie samego siebie oraz zajęcie dojrzałej postawy wobec życia. W konsekwencji szkoła nie tylko bywa bezradna wobec trudności wychowawczych swoich uczniów, ale coraz częściej sama prowokuje pojawienie się tego typu trudności.
Szkodliwa dla polskiej szkoły jest presja polityków i partii politycznych. Wyjątkowo agresywne w tym względzie okazują się partie lewicowe. Dzieje się tak nie tylko w Polsce, ale również w innych krajach Europy. Łatwo można zauważyć, że demokracje na naszym kontynencie zamieniają się coraz wyraźniej w systemy totalitarne i dyktatorskie. Doszło już do tego, że niektórzy politycy przypisują sobie prawo decydowania o tym, kto z obywateli danego państwa jest chroniony prawem, a kogo można bezkarnie zabić, np. poprzez aborcję czy eutanazję. Większej władzy nie miał nawet Stalin czy Hitler. Wielu polityków — także tych, którzy pojawiają się pijani w publicznych miejscach i przeciwko którym toczą się procesy karne - przywłaszcza sobie nie tylko prawo decydowania o ludzkim życiu, ale także prawo decydowania o sposobie wychowania młodego pokolenia. W tego typu zapędach politycy nie kierują się dobrem wychowanków, lecz własnymi interesami politycznymi.
Po pierwsze, politycy starają się narzucić taki styl wychowania, który umożliwia reprodukcję określonego typu obywatela. Chodzi tu przede wszystkim o obywatela, którym łatwo rządzić, który jest zatem kimś naiwnym i bezkrytycznym, u którego łatwo wyrobić sztuczne potrzeby, który nie radzi sobie z samym sobą i z własnym życiem, a w konsekwencji zdany jest na „łaskawość” i „pomoc” ze strony polityków.
Po drugie, motywem nacisków politycznych wywieranych na szkołę jest populizm, czyli dążenie niektórych polityków do uzyskania łatwej popularności i poparcia ze strony tych grup społecznych, które są najmniej krytyczne i które zwykle są najliczniejsze. Dla przykładu, postulaty zastępowania wychowania prorodzinnego edukacją seksualną czy sugerowanie — wbrew empirycznym faktom — że środki antykoncepcyjne to najlepsze sposoby radzenia sobie z seksualnością i odpowiedzialnym rodzicielstwem — to typowe przykłady populizmu w sferze wychowania. Równie populistyczne i groźne są naciski tych polityków, którzy usiłują wmówić obywatelom, że szkoła może być neutralna światopoglądowo czy że wychowanie nie powinno się wiązać z żadnym systemem wartości.
Po trzecie, motywem nacisków politycznych na polską szkołę są powiązania korupcyjne niektórych polityków z lobby finansowym. Dla przykładu producenci piwa, pornografii, antykoncepcji czy antywychowawczych czasopism szukają tych, którzy ułatwią im sprzedaż toksycznych towarów wśród dzieci i młodzieży. W tym celu finansują działania nie tylko pewnych pedagogów, psychologów, seksuologów czy profilaktyków uzależnień, ale także niektórych polityków. Ci właśnie politycy drogą administracyjną próbują zapewnić swoim zleceniodawcom dostęp do szkół i łatwy zysk.
Z dotychczasowych analiz wynika, że nie tylko uczniowie, lecz także cały system wychowania w polskich szkołach przeżywa kryzys. W tej sytuacji skuteczne przezwyciężanie pojawiających się w szkole trudności wychowawczych wymaga nie tylko określonych działań wobec danego ucznia czy grupy uczniów, ale stworzenia warunków, w których poszczególne działania mogą być skuteczne. Pierwszym z tych warunków jest przygotowanie nauczycieli, którzy są dojrzali osobowościowo oraz kompetentni od strony psychopedagogicznej. Dojrzałość oznacza tu przede wszystkim zdolność wychowawców do zrozumienia i pokochania swoich wychowanków. Pedagog to ktoś, kto rozumienie całego wychowanka i kto potrafi towarzyszyć mu w rozwoju z miłością i cierpliwością, a jednocześnie ze stanowczością i poczuciem realizmu.
Istotnym sprawdzianem dojrzałości wychowawcy jest zdolność obrony wychowanka przed jego własną słabością i niedojrzałością. Kompetentny pedagog zna doskonale subiektywne strategie myślenia wychowanków na temat samych siebie. Ma świadomość, że jego uczniowie coraz lepiej rozumieją świat wokół siebie i coraz mniej rozumieją samych siebie. Zauważa, że potrafią oni aż tak błędnie używać swego myślenia, że zaczynają oszukiwać samych siebie. Potrafią też aż tak naiwnie korzystać z wolności, że ją tracą. Każdy wychowanek jest zatem w jakimś stopniu zagrożeniem dla samego siebie. Ponadto z reguły łatwiej przyjmuje negatywne niż pozytywne wzorce zachowań, które dostrzega w swoim otoczeniu. W tej sytuacji dojrzały wychowawca wykorzystuje każdy kontakt z wychowankiem i każdy przedmiot szkolny po to, by ułatwić mu coraz bardziej realistyczne rozumienie siebie i świata oraz coraz dojrzalsze pokochanie siebie i innych ludzi. Realistyczne rozumienie siebie i świata to główny cel formacji intelektualnej, a dojrzałe pokochanie siebie i innych to główny cel formacji emocjonalnej i wolitywnej.
Ponadto odpowiedzialny wychowawca to ktoś, kto używa właściwych metod pedagogicznych. Pierwszą z tych metod jest motywacja pozytywna, czyli umiejętność przekonania wychowanka, że praca nad własnym charakterem nie jest wypełnianiem narzuconego czy zbędnego obowiązku, ale jego osobistym zyskiem i drogą do trwałej satysfakcji. Metoda druga to codzienne towarzyszenie wychowankom w ich drodze do dojrzałości. Pedagog to coś więcej niż tylko drogowskaz wskazujący drogę. To przyjaciel, który aktywnie wspiera wychowanków w ich codziennym życiu i który jest na tyle dojrzałym człowiekiem, że jego obecność staje się podstawową formą pozytywnego oddziaływania wychowawczego.
Dojrzały wychowawca jest realistą i dlatego rozumie, że motywacja pozytywna nie może być jedyną metodą wychowawczą. Z tego względu odwołuje się również do metody, która polega na stanowczym demaskowaniu zagrożeń. Gdy uczeń dowie się od swego nauczyciela, że istnieją tacy cyniczni dorośli, którzy próbują dorobić się na niedojrzałości i naiwności młodego pokolenia, reklamując czy sprzedając substancje chemiczne, czasopisma, filmy czy książki, które wprowadzają w świat toksycznych bodźców i więzi, wtedy dany wychowanek jest skutecznie mobilizowany do czujności i do uwalniania się od szkodliwych nacisków.
Jednak nawet najlepsi i najbardziej kompetentni nauczyciele i pedagodzy nie odniosą sukcesów i nie będą w stanie skutecznie przezwyciężać pojawiających się trudności wychowawczych, jeśli szkoła będzie nadal pozostawała pod presją ideologii czy polityki. Drugim zatem — obok przygotowania dojrzałych i kompetentnych wychowawców — warunkiem, by szkoła była rzeczywiście miejscem wychowania i by skutecznie przeciwstawiała się wszelkim przejawom kryzysu swoich uczniów, jest jej całkowita niezawisłość od polityków i ideologów. Ta niezawisłość powinna być przynajmniej tak oczywista i tak konsekwentnie chroniona, jak postulat niezawisłości sądów. Jedynie szkoła dysponująca odpowiedzialną kadrą pedagogów i całkowitą niezależnością od nacisków zewnętrznych może stać się miejscem skutecznego przezwyciężania trudności wychowawczych.
Szkoła dysponująca kompetentną kadrą pedagogów oraz niezależna od nacisków zewnętrznych jest w stanie w prawidłowy sposób reagować na problematyczne czy zaburzone zachowania uczniów. Reakcje nauczycieli powinny być zawsze dostosowane do wieku i sytuacji danego ucznia. Powinny też uwzględniać regulamin szkoły oraz szkolny program wychowawczy. Z tego względu nie sposób opracować „standardowej” listy metod służących przezwyciężaniu trudności wychowawczych, które można by aplikować w sposób automatyczny. Jest jednak możliwe wskazanie kilku podstawowych zasad w tym względzie, które mają walor uniwersalny. Pierwszą zasadą jest zapewnienie spójnego kontekstu wychowania, w którym poszczególne oddziaływania wychowawcze danego nauczyciela będą wspierane przez podobne oddziaływania ze strony innych nauczycieli i całego systemu szkolnego. Konieczna jest zatem zgoda wszystkich wychowawców danej szkoły co do podstawowych celów i metod wychowania, a także co do obowiązujących norm i sankcji za ich naruszenie.
Zasada druga to podejmowanie działań profilaktycznych, czyli promowanie w szkole tego wszystkiego, co służy zapobieganiu trudnościom wychowawczym i zachowaniom nagannym. Chodzi tu zwłaszcza o dobór kompetentnych nauczycieli, którzy stają się dla uczniów autentycznymi autorytetami i cenionymi przyjaciółmi. Chodzi tu także o tworzenie w szkole klimatu więzi i życzliwości oraz o takie prowadzenie zajęć dydaktycznych, które fascynują i zaciekawiają wychowanków.
Zasada trzecia to opracowanie czytelnego, zrozumiałego dla wszystkich regulaminu szkoły oraz szkolnego programu wychowawczego. W dobrze zorganizowanej szkole — podobnie jak w prawidłowo funkcjonującej rodzinie - uczniowie doskonale wiedzą, jakie są ich prawa i obowiązki oraz jakie zachowania są pożądane, a jakie nie mogą być aprobowane ani tolerowane. Wiedzą też jakie są rodzaje sankcji za naruszenie określonych norm, a także jakie są procedury egzekwowania tychże sankcji. Wszyscy uczniowie powinni też wiedzieć, że w skrajnych przypadkach dyrekcja szkoły dysponuje możliwością usunięcia ze szkoły danego ucznia czy grupy uczniów.
Zasada czwarta to dbanie o porządek oraz tworzenie warunków, które umożliwiają egzekwowanie konsekwencji ewentualnego naruszenia regulaminu szkoły przez danego ucznia. W tym celu warto naśladować sprawdzone już wzorce, które wprowadza się w coraz większej liczbie polskich szkół. Chodzi tu na przykład o noszenie przez wszystkich uczniów identyfikatorów ze zdjęciem i nazwiskiem, co jest szczególnie ważne w dużych szkołach. Dzięki temu w sytuacji zachowań nagannych każdy nauczyciel, a także pracownicy administracji i służb porządkowych mogą rozpoznać danego ucznia. W dużych miastach często koniecznością staje się zamykanie szkoły w czasie zajęć, aby nikt postronny (np. dealer narkotyków czy złodziej) nie mógł dostać się do wewnątrz.
Kolejna zasada polega na egzekwowaniu konsekwencji wszystkich zachowań nagannych ze strony uczniów. Egzekwowanie konsekwencji powinno być proporcjonalne do popełnionego wykroczenia, a jednocześnie stanowcze i nieuchronne. Dyrektor jednego z gimnazjów wprowadził zasadę, że jeśli ktoś z nauczycieli stwierdzi pojawienie się kogoś obcego w czasie dyskoteki szkolnej, to zabawa zostanie natychmiast przerwana i odwołane będą wszystkie dyskoteki do końca danego roku szkolnego. Kiedy już pierwsza dyskoteka została odwołana z powodów dyscyplinarnych i rzeczywiście dyrektor nie pozwolił na zorganizowanie żadnej następnej dyskoteki w zeszłym roku, to w tym roku sami uczniowie pilnują, by w czasie dyskotek respektowane były wszystkie normy, które ustaliła rada pedagogiczna tego gimnazjum.
W sytuacjach skrajnych (np. pojawienie się w szkole narkotyków, przemocy wśród uczniów czy kradzieży) należy wezwać policję. Warto przytoczyć tutaj zasadę stosowaną w niemieckich szkołach. Otóż w przypadku poważnego naruszania regulaminu uczeń otrzymuje zakaz wstępu do szkoły na dzień czy dwa. Jeśli nie zmienia swego postępowania, zakaz przedłuża się na tydzień, a kolejnym krokiem jest usunięcie tego ucznia ze szkoły. Oczywiście o każdym posunięciu szkoły są informowani (na piśmie i telefonicznie) rodzice ucznia i pouczeni o kolejnych sankcjach, jeśli zachowanie ich syna czy córki nie ulegnie poprawie.
Odpowiedzialne i realistyczne wychowanie wymaga stosowania zasady „zero tolerancji” dla wszelkich zachowań, które są naruszeniem regulaminu szkoły. Lekceważenie bowiem choćby niewielkiego błędu wychowanka sprawia, że jego następny błąd będzie znacznie większy. Nauczyciel dojrzały i kompetentny nigdy nie powoduje cierpienia czy stresu, którego uczeń nie zawinił. Rozumie jednak, że wychowanek może uczyć się na własnych błędach tylko wtedy, gdy ponosi konsekwencje swoich niedojrzałych i nieodpowiedzialnych zachowań.
Ostatnia zasada to udzielanie pomocy uczniom, którzy sprawiają trudności wychowawcze. Kompetentny pedagog rozumie, że brak dyscypliny, przeszkadzanie w zajęciach, zachowania zaburzone i agresywne, sięganie po papierosy, alkohol czy narkotyk to przejawy acting out, czyli wyrażanie za pomocą nadmiernej aktywności lub problematycznych zachowań poważnych problemów psychicznych, moralnych czy społecznych, których wychowanek doświadcza w domu rodzinnym, w szkole, w grupie rówieśniczej czy w kontakcie z samym sobą. Dla przykładu uczeń agresywny i stosujący przemoc wobec kolegów to ktoś, kto sam też potrzebuje pomocy. Nikt szczęśliwy i zrównoważony psychicznie nie będzie bowiem agresywny wobec innych ludzi, ani wobec samego siebie. Zadaniem pedagogów jest zatem nie tylko eliminowanie niewłaściwych zachowań danego ucznia, ale także szukanie i eliminowanie przyczyn tego typu zachowań. Zwykle wymaga to współpracy z rodzicami tego ucznia oraz z określonymi instytucjami, np. z opieką społeczną, kuratorem, policją, różnego rodzaju ruchami samopomocy, terapeutą uzależnień, parafią, świetlicami socjo-terapeutycznymi, itp.
W polskich szkołach zauważamy coraz więcej takich zachowań, które niepokoją, a nawet szokują i które byłyby wręcz niewyobrażalne jeszcze kilka lat temu. Wielu nauczycieli czuje bezradność w tej sytuacji, a rodzice problematycznych uczniów sami zwykle przeżywają jeszcze głębszy kryzys niż ich synowie czy córki. W konsekwencji wychowankowie przełamują kolejne granice w niesubordynacji, a czasem nawet szantażują pedagogów i czują się coraz bardziej bezkarni. Prowadzi to do równania w dół, do tworzenia na terenie szkół patologicznych subkultur, do przestępczości i demoralizacji. Jeśli proces ten nie zostanie przerwany, to pojawią się nieliczne prywatne szkoły elitarne, w których panować będzie dyscyplina i wysoki poziom nauczania, a w pozostałych szkołach pogłębiać się będzie chaos i anarchia. Może dojść do tego, że w tych szkołach prowadzenie zajęć możliwe będzie tylko pod nadzorem policji.
W tej sytuacji konieczne jest zerwanie z dotychczasową biernością wychowawców oraz z dominującą obecnie tendencją do tolerowania w szkole zachowań zaburzonych, a nawet patologicznych. Potrzebna jest współpraca całego grona pedagogicznego oraz personelu pomocniczego (czasem woźny więcej wie o poszczególnych uczniach, albo pierwszy doświadcza agresywności czy innych zaburzonych zachowań z ich strony), stawianie jasnych wymagań regulaminowych i stanowcze ich egzekwowanie (łącznie z pozostawianiem na drugi rok w tej samej klasie lub z usunięciem ze szkoły), ochrona procesu wychowawczego przed naciskami ideologicznymi i politycznymi oraz — co niezwykle ważne - aktywne promowanie pozytywnych postaci i wzorców zachowań. Wychowawcy muszą odzyskać świadomość, że szkoła nie jest właściwym miejscem na terapię czy resocjalizację. Zadanie to spoczywa na innych instytucjach. Właściwie zorganizowana szkoła, to miejsce, w którym uczniowie uczą się mądrości i dyscypliny. To miejsce, które sprzyja osiąganiu sukcesów dydaktycznych w klimacie dojrzałych więzi społecznych.
opr. mg/mg