O wychowaniu do wdzięczności
Dla większości z nas obecne dni są w jakimś sensie metą, zamknięciem kolejnego etapu historii życia i jednocześnie początkiem czegoś nowego. Ku takiej refleksji skłania nas kończący się rok szkolny. Ten fakt ujawnia w wielu wewnętrzną potrzebę wyrażenia wdzięczności w sposób bezpośredni w przypadku wychowanków wobec wychowawców, nauczycieli, lub też pośredni ze strony rodziców kształtujących w swoich dzieciach postawę wdzięczności.
Najczęściej wyrazem tego są kwiaty, drobne upominki, zorganizowane spotkania, wreszcie modlitwa za tych, którym winniśmy wdzięczność. Ważny jest to aspekt wychowawczy. Wychowanie do wdzięczności jest jednoczesnym wyzwalaniem z egoizmu, z roszczeniowego podejścia do swego otoczenia. To wielka sztuka umieć się cieszyć nawet z drobiazgów, umieć przyjąć wszystko za dar. Jeżeli czujemy potrzebę wdzięczności wobec człowieka - stworzenia Bożego, to o ileż bardziej postawa wdzięczności powinna nas przenikać względem Boga - Stwórcy, który dał nam wszystko ze swojego Miłosierdzia? Takiej relacji do Boga uczy nas swoim życiem Sługa Boży Ks. Michał Sopoćko. Wyznał w swoim Dzienniku: „Sięgając wzrokiem wstecz, aż do lat dziecinnych swego życia, widzę jedno pasmo objawów niezmierzonego miłosierdzia Bożego”.
A może w wakacje, gdy mamy więcej czasu, wybierzemy się na „wyprawę otwartych oczu”, by w głębi swego serca przeżyć spotkanie ze swoim Stwórcą ? Nasza codzienność, często rutynowe zajęcia, tempo życia sprawiają, że przechodzimy obojętnie obok cudów Pana Boga. Stwórca każdego ranka podaje nam niczym na dłoni nowy dzień pełen Jego łaski, byśmy z niego skorzystali, wielbiąc Boga w Jego Miłosierdziu. „Liczyć skarby łask miłosiernych - pisze Ks. Michał Sopoćko - jest to liczyć liście na drzewach, albo gwiazdy na stropach niebieskich. Wśród nich bowiem żyjemy, nimi oddychamy, w nich zanurzeni jesteśmy, po nich - że tak powiem - depczemy - słowem nie masz dnia w naszym życiu, nie masz nawet momentu, w których by Ojciec Niebieski nie dawał nam setnych dowodów swego nieskończonego Miłosierdzia.” Okazywanie wdzięczności ujawnia w nas prawidłową relację do Boga. To On jest tym, który daje za darmo. Jego dary nie są nagrodą za nasze dobre uczynki. On dzieli się z nami z sobą, bo jest pełen miłosierdzia. Jednak łaski z tego zdroju można czerpać tylko jednym naczyniem, a nim jest ufność. Św. Faustyna zapisała w Dzienniczku słowa Jezusa: „Na ile zaufasz, tyle otrzymasz”. „Skoro więc Bóg jest dla nas Miłosierny - pisze Ks. Sopoćko - nie jestże rzeczą słuszną i jasną, że nam nie wolno o Jego Miłosierdziu zapomnieć, że jak rzeki wracają do morza, tak i (te łaski i) dary Miłosierdzia, przechodząc przez nasze ręce, winny powracać do Boga pod formą gorącej synowskiej wdzięczności? Tak, jest to następstwo, oparte na prawie natury, który przez wszystkie stworzenia woła do nas: bierz, oddawaj i lękaj się. Bierz dary Miłosierdzia Bożego, oddawaj za nie dzięki Bogu i lękaj się niewdzięczności, o którą w godzinie rachunku będziemy ciebie oskarżać”. Sługa Boży utożsamia słowo „wdzięczność” ze słowem „miłość”. Uważa, że „obok przykazania „będziesz miłował Pana Boga twojego, należy postawić „będziesz wdzięczny Bogu Twojemu za Miłosierdzie, które na każdym kroku z Jego ręki odbierasz”.
Z drugiej strony Ks. M. Sopoćko bardzo ostro określa postawę niewdzięczności. „to jest zbrodnia ohydna - pisze - której urągają zwierzęta. Bo wół poznaje swego właściciela, koń żłób Pana swojego, pies za odrobinę chleba przywiązuje się bardzo do ludzi - jakimż wstydem winien okryć się człowiek zapominający na dobrodziejstwa Boże! A jednak ta zbrodnia jest dziś pospolitą na świecie. Ileż znajdziemy ludzi, którzy biorąc dary, zapominają o dawcy, którzy ani sercem, ani uczynkiem nie dziękują Bogu za Miłosierdzie. Ich posiłkom nie towarzyszy modlitwa; ich powodzenie nie zwraca oczu dziękczynnych ku niebu - słowem tak postępują, jakby żadnych długów względem Boga nie mieli. Patrząc na nich, nie poznasz, że to są dzieci Ojca niebieskiego, ceniące Jego Miłosierdzie, ale zdaje się, że Bóg jest ich dłużnikiem, że oni mają prawo szarpać Jego własność bez żadnej uwagi i względów!”
Ja jest u ciebie? Jak często Twoja modlitwa przybiera charakter dziękczynienia? Czy stajesz przed Bogiem przeżywając swoje jubileusze? Czy potrafisz się cieszyć z innymi z ich sukcesów? Warto też postawić sobie pytanie, czy potrafisz dziękować Bogu za „trudne” łaski: za cierpienie, chorobę doświadczenie życiowe, czy potrafisz Mu w takiej chwili zaufać? On wie co jest dla nas dobre. Przecież dobro nie zawsze idzie w parze z przyjemnością. Nie wszystkie lekarstwa są słodkie. Każda operacja jest bolesna, a jednak się jej poddajemy, by żyć, by mieć zdrowie. Troszczmy się o zdrowie ducha. Wprowadzajmy świeży oddech do naszego serca przez często używane słowo : dziękuję. Sługa Boży uczy jak wypracować w sobie cnotę czyli nawyk wdzięczności. Jego naukę można ująć w następujących punktach:
1. Wzbudzić akt żalu za wszelkie swoje grzechy będące przejawem niewdzięczności.
2. Przypominać przy codziennym pacierzu główne dobrodziejstwa Miłosierdzia Bożego: stworzenie, żywienie, opiekę, za chrześcijańskich rodziców, za dar wiary dany nam na chrzcie św., za możliwość częstego korzystania z sakramentów św. i choć w myśli dziękować Mu za to.
3. Wzbudzić świadomość: kim jest Bóg, Jego wielkość, nieskończoność, niezmierzoność, wieczność, wszechpotęga i świętość, którego władzy ulega wszystko, co istnieje i wobec którego cały wszechświat jest niczym, dający mi wszystko potrzebne do zbawienia.
4. Stawiać sobie pytanie: kim ja jestem, ze swoim grzechem, niewiernością w relacji do Boga. „Z istnieniem dał nam Bóg wszystko, co mamy, gdyż do niczego nie mieliśmy prawa. Nie tylko byliśmy nicością, ale stalibyśmy się nią znowu, gdyby Bóg z Miłosierdzia swego nas nie podtrzymywał w istnieniu każdej chwili: A więc jesteśmy zawsze nicestwem, bo nie mamy istnienia z siebie.”
Wzbudzić świadomość, że mimo wszystko Bóg nas wywyższył, czyniąc przybranymi dziećmi swoimi, godnymi chwały, jaką sam posiada. „Gdziekolwiek spojrzymy, wszędzie widać ślady twej miłosiernej ręki, która ma o nas staranie; czego się dotykamy, wszystko to darem nieba, gdziekolwiek się zwrócimy, wszystko to mówi nam o Miłosierdziu Bożym i zdaje się powtarzać z Dawidem: „Wychwalajcie Pana, bo dobry, bo na wieki Miłosierdzie Jego” (Ps 135,1)
Dawniej, w dzieciństwie rodzice byli dla nas wychowawcami. Często z ich ust słyszeliśmy w rożnych okolicznościach podpowiedź: „podziękuj...”. Teraz, gdy żyjemy w świecie ludzi dorosłych i upodabniamy się do Stwórcy przez proces samowychowania, częściej spoglądajmy w niebo, dziękując Bogu za Jego Miłosierdzie, za konkretne łaski. Szukajmy także dobra w drugim człowieku i za nie też Bogu dziękujmy, a będzie wokół nas zawsze ciepło i serdecznie. Dbajmy o bogate serca, gdyż nasz „skarb przechowywany jest w glinianych naczyniach”.
opr. ab/ab