Boska Ziemia: Brat Wicher, siostra Klimat

Kryzys ekologiczny jest pochodną kryzysu moralnego, który przeżywa ludzkość. Konsumpcjonizm prowadzi do wyniszczenia - zarówno jednostki, jak i środowiska

[fragmenty]

Brat Wicher, siostra Klimat

Zjawisko zmian klimatycznych obejmuje aspekty nie tylko naukowe, środowiskowe i społeczno-ekonomiczne, ale także etyczno-moralne. Dotyka bowiem wszystkich, a szczególnie najuboższych z nas, którzy są narażeni na jego skutki — mówił o tym kardynał Pietro Parolin na forum ONZ. A prestiżowy magazyn naukowy „Science” zwraca uwagę, że papież Franciszek bardzo uważnie wsłuchuje się w głosy płynące ze strony klimatologów i ekologów ostrzegających przed skutkami globalnego ocieplenia.

O zmianach klimatycznych nasłuchaliśmy się w Polsce mnóstwa bzdur, zwykle produkowanych przez marketing i tak zwane think tanki wielkiego przemysłu opartego na paliwach kopalnych, bezrefleksyjnie powtarzanych również przez media katolickie. Czy wypowiedzi papieża Franciszka i watykańskich dyplomatów zmienią to nastawienie? Jeden z pierwszych komentarzy na moim ekoblogu na e-KAI.pl domagał się podjęcia kwestii „szumu wokół globalnego ocieplenia”. Nie wiem, czy potrafię dostarczyć jakieś nowej wiedzy, ale spróbuję zapisać kilka moich refleksji na ten temat.

1. Mylimy ciągle to, co globalne, z tym, co lokalne. Ale i w Polsce coraz trudniej już negować, że zimy nie są takie jak kiedyś, że kolejne lata należą do najcieplejszych, odkąd prowadzi się pomiary, że pojawiają się niespotykane dotąd tajfuny i trąby powietrzne, że powodzie i susze stają się częstsze i większe niż dotychczas. W całym świecie dynamika przemian jest tak duża jak nigdy dotąd: kiedyś podobne przeobrażenia trwały dziesiątki lat, dziś wszystko rozgrywa się z dnia na dzień.

A zmiany widoczne zwłaszcza na obszarach delikatnych ekologicznie, jak delty wielkich rzek, rafy koralowe czy lodowce afrykańskie, potwierdzają tezę o globalnym wzroście średniej temperatury w świecie.

2. Jeśli jednak dostrzegamy kryzys ekologiczny, trzeba pamiętać, że przeżywamy jako ludzkość kryzys moralny w aspektach gospodarczym, żywnościowym, środowiskowym czy społecznym, które są ściśle z sobą powiązane. Ten kryzys zmusza do zmiany postępowania, stając się okazją do przyjęcia nowego sposobu myślenia, ale wymaga odpowiedzialnego zaangażowania wszystkich. Ochrona klimatu to dziś nie tylko kwestia ekologiczna. Tu łączy się wiele zagadnień gospodarczych, zwłaszcza energetycznych oraz ekonomicznych, przyrodniczych, społecznych i politycznych. Wiele danych przynosi specjalny raport o zmianach klimatu i ziemskich lądach opublikowany na początku sierpnia 2019 roku przez Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change — IPCC). Autorzy, podsumowując dotychczasową wiedzę zebraną w tysiącach prac naukowych, pokazują, jak mocno ludzie wpływają na równowagę klimatyczną. Ludzkość bezpośrednio wpływa na przeszło siedemdziesiąt procent powierzchni lądów (tych pozbawionych pokrywy lodowej). Erozja gleby postępuje od dziesięciu do stu razy szybciej niż jej odnawianie. Do produkcji żywności, paszy, ubrań, drewna i energii wykorzystujemy obecnie dwadzieścia pięć do trzydziestu trzech procent dostępnych terenów lądowych.

W latach 1961—2013 powierzchnia obszarów dotkniętych suszą rosła o trochę ponad jeden procent rocznie. Wśród konsekwencji jest głód i wojny o przestrzeń życiową oraz napływ uchodźców uciekających przed marnym życiem, głodem czy konfliktami do rejonów zamożnych.

3. Corocznie ludzkość emituje w powietrze około czterdziestu miliardów ton CO2. Łatwo obliczyć, ile wypada na jednego człowieka. Oczywiście — jak powtarzają Afrykanie — nie wszyscy w jednakowym stopniu zapracowaliśmy na ten wynik. Im biedniejszy kraj, tym mniej jego mieszkańcy zanieczyszczają ziemską atmosferę. Przeciętny Afrykanin emituje znikome ilości zanieczyszczeń, zwłaszcza wobec dokonań rekordzistów w tej klasyfikacji — mieszkańców USA i Australii. Tak się jednak składa, że najbardziej podatne na konsekwencje emisji szkodliwych gazów do atmosfery są kraje najbiedniejsze. One cierpią w pierwszej kolejności i w największym stopniu, choć najmniej przyczyniły się do zmian klimatycznych. Przy obojętności świata kraje Afryki Wschodniej borykają się z kolejnymi ogromnymi suszami. A koszty ekstremalnych warunków atmosferycznych, w tym powodzi, susz i sztormów, już rosną, również w państwach zamożnych.

4. Nie wolno nam zatem zapominać o społecznych konsekwencjach realizowanych obecnie modeli rozwoju, które nastawione na nadkonsumpcję niszczą zasoby Ziemi i produkują mnóstwo zanieczyszczeń, niszcząc delikatną równowagę przyrody. I tu wołaniem bez odpowiedzi pozostanie głos mieszkańców ubogich krajów, najczęściej w pierwszej kolejności ponoszących skutki złej globalnej gospodarki. Czy jesteśmy w stanie zmienić swój styl życia na rzecz większej skromności, solidarności i odpowiedzialności za cały świat?

5. Warto wreszcie odróżnić poważne dane od wyjątkowo licznych w tej kwestii powierzchownych wypowiedzi publicystycznych, propagandy korporacji żyjących z rabunkowej eksploatacji świata czy politycznych happeningów. Dla autorów takich komunikatów problem ma jasno zdefiniowanego wroga i chłopca do bicia — to „ekologowie” i „zwolennicy tezy o globalnym ociepleniu”, w tym obrońcy Bożego stworzenia. Jednak świat zapatrzony w swe dogmaty nieustannego rozwoju i ciągłego wzrostu konsumpcji, świat marnotrawnie eksploatujący dobra Ziemi zdziwił się ogromnie, gdy okazało się, że wśród głównych przyczyn rewolucji społecznych w Afryce Północnej znalazły się kryzysy ekologiczny i żywnościowy. Skandalem dla wielu okazuje się nie brak chęci zmierzenia się z globalnym kryzysem, ale to, że ubodzy w Chinach, Indiach czy Afryce zaczynają więcej konsumować. I zasobów nie starcza dla wszystkich!

Chyba niewielką satysfakcję mają autorzy raportu Dla klimatu = przeciw ubóstwu wydanego przez Polską Zieloną Sieć, którzy precyzyjnie opisali owe procesy. Oto niektóre tytuły rozdziałów publikacji: Zmiany klimatu pogłębiają ubóstwo na świecie; Głód i bezpieczeństwo żywnościowe; Woda: raz za dużo, raz za mało; Skutki zmian klimatu w krajach Globalnego Południa. I jeden cytat: „Większość krajów ubogich to importerzy netto podstawowych produktów żywnościowych, zatem nie czerpią zysku ze wzrostu światowych cen żywności. Gdy ceny rosną, ludzie cierpiący ubóstwo stają wobec nierozwiązywalnych problemów — często 50 do 80 procent ich dochodów pochłaniają wydatki na żywność. W tym przypadku nawet małe albo tylko przejściowe skoki cen żywności oznaczają, że staje się ona niedostępna, a ludzie są zmuszeni na przykład do sprzedaży bydła, czyli utraty podstawy swoich dochodów. Co więcej, tym właśnie ludziom z reguły brakuje zasobów na inwestycje, dzięki którym sprawdzone przez stulecia sposoby uprawy mogliby dostosować do zmieniających się warunków klimatycznych. Systemy zabezpieczeń społecznych, chroniące przed utratą plonów w następstwie suszy czy powodzi, często są niewystarczające lub też w ogóle ich brak”.

Niestety świat, który lubi raczej dobrze się bawić, aniżeli zastanawiać się nad symptomami kryzysu, nie chce tego wszystkiego zauważyć. Czy zechce podjąć trud rachunku sumienia? Czy zechce zamyślić się nad tym, dlaczego tak wiele krajów bogatych w zasoby naturalne, włącznie z ropą eksploatowaną przez międzynarodowe koncerny, jest tak ubogich? Dlaczego dopiero rosnące szaleńczo ceny żywności zwróciły uwagę, że powodzie i susze w Chinach, Afryce czy Australii mają znaną od lat przyczynę? Czy ignorowany od dawna problem bezpieczeństwa żywieniowego i dostępu do wody pomoże zauważyć, że nastawiony na szybki zysk korporacyjny system produkcji żywności raczej obniża, niż wspomaga owo bezpieczeństwo? Czy znów ubodzy, razem z coraz mocniej eksploatowaną przyrodą, zapłacą za błędy decydentów?

O Autorze: Stanisław Jaromi OFMConv – filozof i ekolog, przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA), szef portalu www.swietostworzenia.pl, wieloletni delegat franciszkanów ds. sprawiedliwości, pokoju i ochrony stworzenia, w 2016 otrzymał tytuł Człowieka Roku Polskiej Ekologii. Boską Ziemię kończył pisać w dżungli amazońskiej na pograniczu Boliwii, Peru i Brazylii.

Tekst jest fragmentem książki "Boska ziemia", Wydawnictwo Znak 2019

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama