W głąb ziemi i historii

Kłodzko to ciekawe miejsce zarówno ze względów turystycznych, jak i historycznych

No i mamy upragnione wakacje, choć nie wszyscy mają jeszcze urlopy. Ale z pewnością dla każdego przyjdzie ten upragniony czas. A my jako redakcja po raz kolejny chcemy zaproponować państwu kilka miejsc, które warto odwiedzić. Tak wiem, nie zawsze pogoda jest odpowiednia, czasami zbyt gorąco na zwiedzanie, czasami za zimno, a czasami niestety deszcz krzyżuje plany. Jednak nie ma się co martwić, jest wyjście. Taką alternatywą są wakacje pod ziemią. Hm, pomyślicie, co za pomysł. Ale tak, jest taka opcja i wymyśliła ją jedna z redaktorek współpracujących z redakcją. W pierwszą wyprawę w głąb ziemi oddelegowano właśnie mnie. I to nie przez przypadek czy losowanie, ale dlatego, że miasto, które chcemy państwu przedstawić od jakiegoś czasu jest mi bardzo bliskie. I jeżdżę tam przynajmniej raz w miesiącu. Tam bowiem mieszkają bliscy mojego ukochanego. Tak więc z tym większą radością zapraszam was, drodzy czytelnicy do Kłodzka. Malownicze miasteczko położone w północno-wschodniej części Kotliny Kłodzkiej, u południowo-zachodnich podnóży Gór Bardzkich na wysokości 280—431 m n.p.m. jest głównym miastem Ziemi Kłodzkiej.

W dolinie rzeki

Na kartach historii Kłodzko po raz pierwszy pojawia się w 981 roku. Kiedy pierwszy raz byłam w Kłodzku nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że spaceruje po jakimś małym włoskim miasteczku. Uliczki, czasami bardzo wąskie, wiją się raz w górę, raz w dół. Różnice wysokości, ulic starego miasta wynoszą około 20 metrów,  jak np w przypadku rynku i rzeki, a pomiędzy twierdzą a rzeką to aż 60 metrów. Stąd też wiele ulic jest stromych, a nawet biegnie po stopniach, jak w przypadku ul. Spadzistej, co nadaje tej części miasta malowniczość. Kłodzko zachowało oryginalny układ urbanistyczny miasta średniowiecznego, dostosowany do ukształtowania terenu. Całkowicie wypełniło wąską dolinę rzeczną pomiędzy oboma wzniesieniami, wykorzystując strategiczne położenie tego miejsca. Co więcej jego ukształtowanie podporządkowane było obronnej roli zamku, a później twierdzy. Najstarsza część miasta leży na lewym brzegu Nysy Kłodzkiej, na wysokiej terasie, u stóp Fortecznej Góry. Natomiast nieco nowsza jest część miasta położona jest na wyspie Piasek, utworzonej przez Młynówkę. Skoro już mówimy o Młynówce, to warto zauważyć, że właśnie tu znajduje się gotycki most z barokowymi figurami, stylistycznie powiązany z mostem Karola w Pradze. Most ten pochodzi z lat około 1280—1390. Zwykło się mówić, że jest to replika mostu z Czech, ale jak podkreślają mieszkańcy to nie możliwe, bo przecież most Karola w Pradze  zaczęto budować w 1357 roku.

Chciałoby się wiele opowiedzieć o samym mieście, jego zabytkach i pięknych zakątkach jednak pozostawiam to niedopowiedziane, by zachęcić państwa do zwiedzenia tego miasta samemu.

Potężna i tajemnica

Całe miasto zdominowała potężna twierdza bastionowa położona na Fortecznej Górze, którą widać już z daleka i to ona jest największą atrakcją miasta i jego wizytówką. Jej zabudowa wraz z przyległymi terenami zajmuje 30 hektarów powierzchni. Osobiście nie widziałam, ale mówi się, że góry wyglądem przypomina gwiazdę, dlatego zyskała przydomek kamiennej gwiazdy. Niewątpliwie jej bogata historia z mrocznymi legendami i podziemnymi korytarzami przyciąga zwiedzających. Jak czytamy w źródłach opisujących to niezwykłe miejsce - Góra Forteczna w Kłodzku przez 1000 lat spełniała funkcje obronne. W 1300 roku na tejże górze wybudowano zamek, który 150 lat później rozbudowano o kaplicę oraz kościół św. Wacława i św. Marcina. Miejsce to stało się okazałą siedzibą władcy hrabstwa kłodzkiego. Ponad 200 lat później, w 1557 roku zamek ten przekształcono w twierdzę posiadającą fortyfikacje i zamek wyższy. Późniejsze lata przyniosły rozbudowę obronną tego miejsca, zbudowano  donżon, czyli wieżę łączącą funkcje obronne i mieszkalne. Istnieje wiele legend związanych z Twierdzą Kłodzko. Dotyczą one zazwyczaj osób, które w tragiczny sposób miały zginąć w tym właśnie miejscu i do dziś straszą odwiedzających turystów.

Jak wspomniałam na początku, nigdy nie wiadomo na jaką pogodę trafimy wybierając się na wycieczkę. Wyjeżdżając z Kalisza narzekałam na straszny upał, no a w Kłodzku było chłodno i padało. Jednak nie przeszkadzało mi to w mojej wyprawie w głąb historii. Kiedy już zwiedziłam miasto i twierdzę z zewnątrz, przyszedł czas, by zejść do podziemi, które kryją się pod miastem. Pierwszymi były te pod twierdzą, która w XVIII wieku przestała pełnić funkcje obronne i została przekształcona w ciężkie więzienie. W czasie II wojny światowej funkcjonował na twierdzy obóz pracy. W tym czasie w podziemiach wybudowano sieć labiryntów. W sumie powstały aż 44 kilometry tuneli. Niestety, a może „stety”, bo kto by dał radę przejść 44 kilometry, obecnie podczas zwiedzania twierdzy można zobaczyć kilometr podziemnych labiryntów, które robią ogromne wrażenie. Kilometrowy spacer podziemiami to marsz po schodach, po pochylni w górę i w dół. Czasami trzeba pochylać głowę, a czasami wręcz iść na „kucaka” albo jak kto chce na kolanach, gdyż wysokość chodników jest zróżnicowana i tak w jednym miejscu ma 180, a w innym 90 cm. Oczywiście można tę część pominąć. Zwiedzanie podziemi trwa od 45 do 60 minut. Temperatura w podziemiach jest niska, bo około 9 stopni C. Fajnie, kiedy na zewnątrz skwar, jednak można przeżyć szok wychodząc na zewnątrz. Najlepiej wziąć ze sobą coś do okrycia. Zwiedza się z przewodnikiem, który opowiada o roli podziemi. Tak naprawdę są to chodniki, które były nieodłącznym elementem twierdzy. Kiedy twierdza była oblężona to atakujący, aby pokonać fortyfikacje, budowali właśnie takie chodniki, w których umieszczali ładunki wybuchowe, mające za zadanie zniszczyć oblężony fort. Dlatego też nazywa się je minerskimi. Jednak nigdy nie zostały wykorzystane militarnie, jak również nigdy nie zrealizowano do końca planów ich rozbudowy.

Dodatkową atrakcją podczas zwiedzania Twierdzy Kłodzko jest możliwość wykupienia wystrzału z repliki XVIII-wiecznej armaty. Będą mieli państwo okazję uczestniczyć w krótkim szkoleniu artyleryjskim. Poczuć zapach czarnego prochu, usłyszeć niesamowity huk, zobaczyć rozbłysk spalanego prochu. Nasi artylerzyści gwarantują wystrzałowe doznania! Przy wejściu na twierdzę warto odwiedzić sklep z pamiątkami, gdzie pan Marcin zgromadził wiele ciekawych przedmiotów, które będą nam przypominać o wizycie w twierdzy, jak i w mieście Kłodzku.

Życie pod miastem

Po wyjściu z podziemi twierdzy koniecznie trzeba zejść do jeszcze jednych, które swój początek mają u podnóża Twierdzy Kłodzkiej i biegną do ulicy Zawiszy Czarnego (w pobliżu kościoła parafialnego Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny). To tam dla ciekawych historii życia dawnych mieszkańców została przygotowana Podziemna Trasa Turystyczna im. Tysiąclecia Państwa Polskiego. Przebiega ona pod ulicami Kłodzka została udostępniona zwiedzającym w 1976 roku, po ponad 10 latach prac związanych z przygotowaniem i zabezpieczeniem starych piwnic. Budowa tych podziemnych korytarzy została zapoczątkowana w XIII wieku przez mieszkańców miasta, którzy wykopali kilka poziomów piwnic. Drążyli je pod budynkami w celach gospodarczych, jak i militarnych. Komory miały głębokość nawet 30 metrów. Przechowywano tam różne rzeczy, które potrzebowały chłodu, np. żywność i piwo, a także towary kupieckie, na które nie było miejsca na powierzchni ziemi. Dzięki temu zyskały one sławę nie tylko w najbliższej okolicy, ale również wzdłuż Bursztynowego Szlaku. Ponadto ludzie chronili się tam podczas wojen. Trasa liczy około 600 metrów długości i składa się z ciągu korytarzy, pochylni i komór usytuowanych w trzech kondygnacjach piwnic. Zwiedzaniu towarzyszą dźwięki dawnego miasta. Usłyszymy gwar jarmarku, muzykę mieszczańską, czy odgłosy biesiady w dawnej karczmie, a także odgłosy bitwy. Ponadto spacerując korytarzami natkniemy się na postacie, czyli na manekiny naturalnej wielkości w epokowych strojach obrazujące życie dawnych mieszkańców miasta i sposób zagospodarowania piwnic pod ich domami. Można zobaczyć piekarza, czeladnika, kata, skazańca, praczkę, a przy tym i wyposażenie pralni, piekarni, kantoru kupieckiego, karczmy, katowni, więzienia czy składu amunicji.

W trakcie spaceru w pewnym momencie dobiegają okropne odgłosy. To ludzie jęczący z bólu poddawani torturom. Dodatkowo odgłosy te potęgują wystawione elementy grozy, takie jak repliki narzędzi tortur, kajdany, dyby, topór katowski i łańcuchy. A jeśli ktoś jest ciekawy, jak wyglądały tortury stosowane w XVI i XVIII wieku, może przeczytać z plansz rozwieszonych na ścianach korytarzy. I tak, chociaż nie wiem, czy można to uznać za coś, czym można się szczycić, Kłodzko w XVI wieku jako jedyne w regionie zatrudniało własnego kata. Jednym z najbardziej znanych katów kłodzkich był Christopher Kühn, który w połowie XVII wieku oprócz katowni w Kłodzku posiadał także Meisterei w Wambierzycach, Radkowie i być może w Otmuchowie, skąd pochodziła jego żona Anna Catharina Hildebrandt, córka kata otmuchowskiego. Kühn według źródeł wszedł na drogę przestępczą i nie przestrzegał nakazów kłodzkich władz miejskich. Według przekazów w kłodzkich źródłach miejscowi kaci zajmował się również usługami medycznymi, przeciw czemu protestowali miejscowi cyrulicy oskarżając katów o fuszerki. Z tego powodu władze miejskie zwolniły z posad katów: Christophera Kühna i Hansa Gottschalka. Poza tym na trasie można spotkać animowane szczury, które dynamicznie reagują na ruch przechodzących osób. Jak wspomniałam mieszkańcy Kłodzka wykorzystywali piwnice jako schrony podczas działań wojennych, co obrazuje jedna z komór, w której umieszczono skrzynie z zapasami broni, amunicji, beczki z prochem i halabardy. Nie wiem czy więcej opisywać.

W przeszłości istniała legenda mówiąca o połączeniu wyrobisk pod Starym Miastem z lochami i korytarzami znajdującymi się pod twierdzą kłodzką. Pomimo licznych poszukiwań do dzisiaj połączenia takiego nie odnaleziono. Ale nie wiemy na pewno, czy jest to prawda, czy tylko legenda.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama