Na temat wprowadzonej od 16 grudnia 1999 prawnej możliwości separacji i jej relacji do analogicznej separacji orzekanej przez sądy kościelne
Nie ma rozwodów szczęśliwych czy udanych. Rozejście się małżonków jest zawsze dramatem i życiową katastrofą, nie tylko dla nich samych, ale także dla dzieci, najbliższej rodziny, przyjaciół. Czy separacje będą „szczęśliwsze”? Wprowadzeniu w maju 1999 roku do polskiego prawa instytucji separacji towarzyszyły burzliwe parlamentarne polemiki.
Szacuje się, że w ubiegłym roku, po raz pierwszy od pięciu lat, zmalała liczba rozwodów. Ale i tak jest ona duża — ponad 40 tys. Najczęstszymi przyczynami są: alkoholizm, zdrada małżeńska, znęcanie się fizyczne lub psychiczne albo trwały związek uczuciowy z inną osobą. Od 16 grudnia ubiegłego roku sądy okręgowe mogą zamiast rozwodu orzekać separację. Orzeczenie separacji jest możliwe w sytuacji zupełnego rozkładu pożycia małżonków, a więc gdy ustała więź w trzech płaszczyznach: ekonomicznej, duchowej i fizycznej.
W trakcie ostatnich dwóch kadencji Sejm już trzykrotnie rozpatrywał projekty separacji. Podobnie i teraz problem wywołał ożywioną dyskusję. W uzasadnieniu projektodawcy argumentowali, że takie rozwiązanie prawne jest oczekiwane społecznie i wychodzi naprzeciw tym osobom, które ze względów światopoglądowych nie akceptują rozwodów. Separacja, jak podkreślali wnioskodawcy, w żaden sposób nie ograniczałaby ani nie utrudniałaby prawa do rozwodu.
Występując w imieniu AWS Krzysztof Śmieja uzasadniał projekt potrzebą ochrony rodziny przed pochopnym rozwodem. Podkreślał, że nie stanowi ono ograniczenia praw obywatelskich, lecz ich wzbogacenie. Separację krytykowało jednak SLD. Elżbieta Mielczarek-Piela (SLD) twierdziła, że separacja będzie tworzyć iluzję możliwości powrotu małżonków do siebie. Przestrzegała też, że wprowadzenie separacji może prowadzić do całkowitego zakazu rozwodów.
Separacja nie jest jednak inną formą rozwodu. W intencji ustawodawcy ma być szansą jego uniknięcia. Przewiduje na mocy orzeczenia sądu zniesienie obowiązku wspólnego pożycia małżonków bez naruszania węzła małżeńskiego. Tak rozumiana separacja, czyli rozłączenie małżonków, nie jest instytucją nową. Znana była w Polsce przed II wojną światową. Przewidywana była również w projekcie prawa małżeńskiego z 1929 roku, który jednak nigdy nie stał się ustawą, a w 1945 r. nie została umieszczona w polskim systemie prawa rodzinnego. Z żądaniem orzeczenia separacji może wystąpić każdy z małżonków.
Mimo zupełnego rozkładu pożycia sąd odmówi jednak orzeczenia separacji, gdyby na skutek tego miało ucierpieć dobro małoletnich dzieci. Gdy jeden z małżonków żąda separacji, a drugi rozwodu, żądanie dalej idące będzie rozpoznawane w pierwszej kolejności. Jeśli żądanie rozwodu okaże się zasadne, sąd orzeknie rozwód, a nie separację. Gdyby jednak sąd uznał, że brak podstaw do uwzględnienia żądania rozwodu, rozpozna sprawę o separację i rozważy, czy żądanie separacji zostało zgłoszone zasadnie. Ustawa przewiduje również znaczne ułatwienia dla małżonków, którzy pogodzą się w okresie trwania separacji. Możliwe będzie zniesienie separacji, a zgodny wniosek w tym przedmiocie strony będą składały w sądzie rejonowym i będzie on rozpoznawany również w trybie nieprocesowym.
Rozwodzący się małżonkowie w większości przypadków muszą dodatkowo w odrębnym postępowaniu, już po uzyskaniu rozwodu, domagać się zniesienia ustawowej wspólności majątkowej. Orzeczenie separacji powoduje powstanie między małżonkami rozdzielności majątkowej, ponadto sąd rozstrzyga o władzy rodzicielskiej nad wspólnym małoletnim dzieckiem oraz o sposobie korzystania ze wspólnego mienia. Małżonkowie pozostający w separacji nie mogą zawrzeć nowego związku małżeńskiego, a małżonek, który wskutek zawarcia małżeństwa zmienił nazwisko, nie może do niego powrócić.
— Wprowadzenie takiej możliwości nie spowodowało jednak lawiny wniosków sfrustrowanych małżonków, domagających się „uwolnienia” ich na jakiś czas od siebie — twierdzi sędzia Irena Kudziura, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie. — Nie da się jeszcze powiedzieć, czy separacja zmieni cokolwiek w pracy sądów. Sposób dochodzenia do rozwiązania małżeństwa przez separację będzie bardzo podobny do sprawy rozwodowej, chyba że małżonkowie wystąpią ze zgodnym wnioskiem o orzeczenie separacji (i nie mają małoletnich dzieci, tj. do lat 18 — przyp. red.). Wówczas sprawa będzie się toczyła w trybie nieprocesowym, a samo orzeczenie można będzie uzyskać nawet w ciągu jednej rozprawy — dodaje sędzia Kudziura.
Od 16 grudnia 1999 r., kiedy prawo o separacji weszło w życie, do 10 stycznia br. do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynęły 54 wnioski i pozwy o separację. Jeszcze w 1999 roku sędziowie przychylili się do 3 wniosków, gdy małżonkowie zgodnie występowali o separację. W pierwszych dniach stycznia do Sądu wpłynęło 11 pozwów o separację. W tym samym czasie ponad setka innych dotyczyła rozwodów.
Sędzia Kudziura nie ma złudzeń — tam, gdzie w grę wchodzą silne emocje i zadawnione, nierozwiązane konflikty nie można mówić o szczęśliwych rozwodach. Nie można zatem wykluczyć, że po kilku latach separacja okaże się jednak rozwiązaniem trafnym, a małżonkowie częściej będą szukać pomocy specjalistów psychologów dla ratowania swoich związków.
Separacja może umożliwić pogodzenie się małżonków. Gdy małżonkowie pozostają w rozłączeniu, a przy tym mają uregulowane wzajemne stosunki prawne, wtedy, w atmosferze wolnej od konfliktów, od napięć i emocji, mogą zastanowić się nad wartością swojego małżeństwa. Taki namysł może ich skłonić albo do rozejścia się albo... do powrotu do wspólnoty małżeńskiej.
Podobnego zdania jest psycholog Teresa Gołąb, kierownik Poradni Rodzinnej na Bielanach, zajmująca się mediacjami małżeńskimi i rodzinnymi.
— Jak nie ma udanych czy szczęśliwych rozwodów, nie będzie także idealnych separacji. W stupunktowej skali stresu rozejściu się małżonków przypisuje się aż 80 punktów. Takie sytuacje zawsze rodzą konflikt, choć samo skorzystanie z możliwości separacji, a nie ostatecznego rozwodu, jest pozytywnym sygnałem. Wskazuje bowiem, że małżonkowie nie przekreślają wspólnie spędzonych lat i nie mówią sobie „nie” na przyszłość. Nie odbierają sobie wzajemnie nadziei, że wszystko można naprawić. Jest jeszcze czas na naukę właściwej komunikacji w małżeństwie, na zwrócenie się o pomoc do specjalistów. Takiej szansy nie daje rozwód: w mojej pracy zawodowej nie spotkałam ani jednej pary, która po rozwodzie wróciłaby do siebie. Z poważnego kryzysu udało się wyciągnąć wielu — twierdzi Teresa Gołąb.
— O ile wiem, ostatnio w żadnym sądzie kościelnym w Polsce nie toczyło się postępowanie o separację. Podczas czterdziestoletniej pracy w Sądzie Metropolitalnym spotkałem się z zaledwie kilkoma takimi sprawami — mówi ks. prałat Stefan Kośnik, sędzia Sądu Metropolitalnego Warszawskiego.
Przyczyną orzeczenia separacji w sądzie kościelnym może być nieprzebaczona zdrada małżeńska, zagrożenie fizyczne lub duchowe dla małżonka i potomstwa.
— Znikoma liczba spraw o separację w sądach kościelnych wynika z faktu, że prawo kościelne uznaje separację dokonaną decyzją małżonków — wyjaśnia ks. prof. Wojciech Góralski, dziekan Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego. W krajach, gdzie w prawie świeckim separacja funkcjonuje, prawo kanoniczne utrzymuje, że wystarczający jest wyrok sądu świeckiego. Z tych racji część katolików nie jest zainteresowana procedurą kanoniczną, chyba że chodzi o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Tym bardziej że procedura kanoniczna nie rodzi żadnych skutków cywilnych, a więc nie rozstrzyga o podziale majątku, nie precyzuje problemów opiekuńczych itd.
Ksiądz Góralski, który był jednym z negocjatorów Konkordatu między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską, z uznaniem odnosi się do wprowadzenia instytucji separacji do prawa cywilnego.
— Separację przewiduje ustawodawstwo wielu krajów, np. Francji, Włoch, wielu Stanów Ameryki Północnej, Hiszpanii. Separacja umożliwia osobom, które nie chcą zerwania małżeństwa w sposób radykalny rozwiązanie trudnej sytuacji życiowej w jednym procesie. W przypadku separacji prawnej wszystkie te problemy mogą być rozstrzygnięte w jednym orzeczeniu o separacji. W dodatku separacja, co zaobserwowałem podczas studiów we Włoszech, niejednokrotnie ratuje wiele małżeństw przed katastrofą, jaką jest definitywne rozejście się. Walor separacji jest taki, że wielu małżonków do siebie wraca. Takie rozwiązanie prawne chroni rodzinę — dodaje ks. Góralski.
— To ważne, by katolicy nie czuli się zmuszeni do rozwodu w sytuacji, gdy dalsze trwanie w małżeństwie staje się z jakichś przyczyn trudne. Do tej pory jedna ze stron, o ile miała wrażliwe sumienie, mogła mieć poczucie, że pozwalając na rozwód i zawiązanie przez małżonka nowego małżeństwa świeckiego w jakiś sposób miała udział w jego grzechu cudzołóstwa — argumentuje ks. Kośnik.
— Wprowadzenie instytucji separacji do prawa cywilnego ma jeszcze jeden pozytywny aspekt — dodaje ks. Stefan Kośnik. — W ten sposób prawodawca daje wyraźny sygnał, że małżeństwo jest ze swej natury związkiem trwałym, a trudności, jakie małżonkowie mogą napotkać, chwilowe kryzysy, osłabienie więzi nie zawsze są wystarczającymi przesłankami do rozwiązania go przez rozwód w obliczu prawa cywilnego. To ważne, zwłaszcza w sytuacji rozpowszechnienia dziś tzw. mentalności rozwodowej, czyli zawierania małżeństwa przy założeniu, że będziemy ze sobą dopóki coś się nie popsuje; gdy będzie źle — rozejdziemy się.