Muzyka gospel szczególnie dobrze pasuje do polskiej duszy? Dziwne? Ale tak twierdzi jeden z najbardziej rozchwytywanych nauczycieli i propagatorów tej muzyki!
Łukasz Sośniak: Spotkałem niedawno w Krakowie Colina Vaseela, znakomitego dyrygenta, który opowiadał o swoich doświadczeniach z Polską. Wśród Polaków, których zna i ceni, wymienił m.in. Ciebie.
— (śmiech) Mieszkam w Polsce od trzech lat. Dzisiaj czuję się zdecydowanie bardziej polsko niż na początku. Mam nadzieję, że moja znajomość waszego języka z czasem będzie na takim wysokim poziomie, jak moja sympatia do tego kraju.
Chciałbym, żebyś opowiedział o tym, jak znalazłeś się w Polsce. Dziś mieszkasz w Poznaniu.
Droga wielu ludzi jest najczęściej odwrotna od Twojej. Polacy próbują wyjeżdżać z naszego kraju do Irlandii, Wielkiej Brytanii czy właśnie do Stanów. Ty ze Stanów Zjednoczonych przyjechałeś do Polski, dlaczego?
— W Ameryce zajmowałem się muzyką i wiedziałem, że to jest to, co chciałem robić. Czułem jednak, że nie mogę wystarczająco zrealizować swojego potencjału. Na Mszy w kościele spotkałem pewną panią z Polski...
Małgorzatę Sielicką...
— Tak, Maggi, Małgosia. Powiedziała mi, że prowadzi warsztaty muzyki gospel w Polsce. Przyjechałem, aby zobaczyć, jak one wyglądają. Kiedy zacząłem uczyć w Polsce, od razu wiedziałem, że jestem na właściwym miejscu. Dla mnie najważniejsze nie jest przebywanie w miejscu, gdzie jest najlepiej, gdzie dzieje się najwięcej rzeczy. Najważniejsze jest przebywanie z Bogiem, tego się spodziewałem i jestem szczęśliwy, że to tu znalazłem.
Jak Ci się dzisiaj żyje w Polsce? My mamy tendencję do narzekania...
— Polska różni się od innych krajów. Wasze zwyczaje i tradycje są bardzo jednolite. Widzę to, przemierzając Wasz kraj, jeżdżąc z Gdańska do Poznania, do Warszawy i Krakowa. Podoba mi się to, że rodziny stanowią wspólnoty, że liczy się w nich miłość do Boga i Biblii. Tego nie spotyka się w innych krajach. To wszystko sprawia, że czuję się tutaj wspaniale. Sposób, w jaki ludzie mnie traktują, jak akceptują — to potęga! Nie mógłbym wyobrazić sobie życia w innym kraju, ponieważ mam z Polakami podobną wspólnotę doświadczeń i przekonań. Polska to taki kraj, do którego kiedy przyjedziesz, nie chcesz już stąd wyjeżdżać.
Nie planujesz powrotu w swoje rodzinne strony? Nigdy?
— Aż tak nie planuję swojego życia. Na razie jestem tutaj, zdobywam doświadczenie, pracuję. Zacząłem prowadzić warsztaty muzyki gospel, mam swój chór, przymierzamy się do nagrania płyty audio i DVD. Poznałem wielu piosenkarzy reprezentujących różne gatunki muzyczne, którzy wspierają mnie. Uczę we wspaniałej Akademii Muzycznej w Gdańsku. Mam nadzieję, że uda nam się wprowadzić muzykę gospel na wyższy poziom, jako pomoc edukacyjną.
Coraz częściej mówi się o tym, że Polska staje się w Europie centrum gospel, miejscem spotkania przedstawicieli tego gatunku. Też tak uważasz?
— Wszystko jest w toku, to proces. Tworzą się plany, układy pomiędzy chórami i organizacjami. Myślę, że z czasem staniemy się centrum muzyki gospel. Nikt nie robi muzyki gospel tak jak Polska. Możecie się na mnie powołać. Wszyscy tworzą tę muzykę, jednak nikomu nie wychodzi tak jak Polakom. Kiedy prezentujemy Waszą muzykę Amerykanom, są zszokowani tym, co słyszą. Wierzę, że jest to powiązane z historią Polski, z doświadczeniem komunizmu, zaborami, wojnami, także religijnym zapleczem, które posiada. Wasza historia jest pochodną źródła gospel. Jest w Was wszystko, co potrzebne do tworzenia dobrej muzyki gospel: duchowa niechęć do jakiejkolwiek formy niewolnictwa, pasja, miłość, tęsknota za wolnością, odprężenie. Gdy polscy piosenkarze śpiewają tę muzykę, robią to na poziomie, którego nikt inny nie osiąga. Wy czujecie ducha tej muzyki najsilniej, nikt inny nie doświadczył tego, co Wy.
Te wszystkie doświadczenia sprawiają również, że z Polakami trudniej się pracuje, bywają przewrażliwieni i żywo reagują na każdą próbę ograniczenia wolności i niezależności. Jesteś dyplomowanym nauczycielem, jak pracuje Ci się z Polakami? Czy sądzisz, że muzyka wykonywana przez nas ma swój specyficzny charakter, czy tylko dobrze naśladujemy wzorce angielskie i amerykańskie?
— Większość ludzi, z którymi pracuję w chórach, zna się na rzeczy. Większość z nich śpiewa także w swoich środowiskach — w szkołach, kościołach. Moim zdaniem, pracuje się z nimi łatwo, ponieważ mają w sobie tęsknotę uczenia się muzyki, są jak gąbki, które nasiąkają każdym pomysłem, czynią to z pasją. Pracuję w zespołach, prowadzę chóry, próbuję rozwijać dźwięk, który jest dla Was unikalny, specyficzny, który jest nie do podrobienia. Wszystko, co nie jest naśladowaniem, to jest gospel. Ten charakterystyczny rys buduje się ciężką pracą, odpowiadając sobie na pytanie, dlaczego śpiewam, wejściem w naturę wykonywanego tekstu, kiedy naprawdę doświadczasz muzyki. Obserwuję życie wewnętrzne ludzi, którzy wykonują gospel. Kiedy śpiewasz „z głębi siebie”, powstaje całkiem inny produkt. Można odtwarzać to, co się słyszy, jakby przeglądając się w lustrze, ale dopiero wędrówka do serca sprawia, że muzyka jest naprawdę głęboka.
Muzyka gospel to nie tylko śpiew, to spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem. Opowiedz o swoim spotkaniu z Bogiem. Był jeden moment nawrócenia czy przeżyłeś/przeżywasz pewien proces?
— To jest proces. Moja rodzina stanowiła wspólnotę religijną. Kiedy byliśmy mali, moja mama opowiadała nam różne biblijne historie. Kiedyś powiedziała: „Nie chcę, żebyście poszli do piekła”. Dobrze to zapamiętałem. Pomyślałem: dlaczego miałbym iść do piekła? To we mnie zapoczątkowało ten proces. Zacząłem się zastanawiać. Modliłem się: Skoro, Boże, istniejesz i masz rację, to my, którzy chcemy iść za Tobą, nie możemy się mylić. To tęsknota przyciągnęła mnie do Niego w wieku 12 lat. Rozmyślając o Bogu, wiedziałem, że w Nim jest prawda. Byłem tego pewien tak jak tego, że kłamstwo jest złem. To mną wstrząsnęło.
Zrozumiałem, że tylko On jedyny może mi pomóc. Zdecydowałem się oddać Mu całego siebie i pozwolić się prowadzić. Bóg prowadził mnie od tej pory poprzez szkołę średnią, wyższą, w collegu i teraz, kiedy jestem dorosły. W moim życiu sprawdza się to, co mówi Biblia: „zetkniemy się z Nim twarzą w twarz, poznamy Jego chwałę”. To oznacza, że na naszej życiowej ścieżce natrafiamy wciąż na pewnego rodzaju „testy”, które stawiają nas w obliczu następnego „poziomu”. Jezus co jakiś czas powraca, prowadzi nas, ujawnia swoją wolę, swoje oblicze. Jeżeli o mnie idzie, to kontynuuję swoją wędrówkę z Bogiem na różnych poziomach, staram się być jak najbardziej do Niego podobnym. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, mogą zobaczyć Go, przyglądając się mojemu życiu. W człowieku, który oddał Bogu swoje życie, jest coś innego, odmiennego. Objawia się to w decyzjach, które podejmujesz, w wyborach, których dokonujesz. Kiedy pytają, co to takiego, mogę odpowiedzieć: Jestem inny, ponieważ wybrałem poddanie mojego życia Bogu. Jak możesz jeszcze pytać, czy Bóg jest prawdziwy? Kiedy oddasz Bogu życie, zawsze usłyszysz od Niego wołanie o to, abyś był odbiciem Bożej chwały. W życiu bywają trudne momenty, one wszystkie skłaniają nas do jeszcze większej pracy, aby być odbiciem oblicza Jezusa.
Rozmawiał: Łukasz Sośniak/gospelbox.pl
opr. mg/mg