Dialog według Benedykta XVI

Benedykt XVI uważa, że potrzebny jest dialog, który zgłębiłby kulturowe konsekwencje poglądów religijnych

W liście do Marcella Pery, zamieszczonym w jego książce Perché dobbiamo dirci cristiani (Dlaczego powinniśmy mówić, że jesteśmy chrześcijanami), Benedykt XVI napisał, że potrzebny jest «dialog międzykulturowy, który by zgłębił kulturowe konsekwencje podstawowych poglądów religijnych». Choć stwierdzenie to wywołało liczne komentarze, Papież oczywiście nie pierwszy raz wyraża takie przekonanie i stara się w ten sposób ukierunkować dialog z innymi religiami. Już w jednym z pierwszych wystąpień swojego pontyfikatu — w orędziu wygłoszonym po Mszy św., którą koncelebrował z kardynałami 20 kwietnia 2005 r. — wypowiedział się na ten temat: «Nie będę szczędził wysiłków i starań, aby kontynuować budzący wielkie nadzieje dialog z różnymi kulturami, rozpoczęty przez mych czcigodnych poprzedników, tak aby wzajemne porozumienie pozwoliło tworzyć podwaliny lepszej przyszłości dla wszystkich» («L'Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 6 2005, s. 6).

Stwierdzenie to, po którym nastąpiły i które potwierdziły różne inne wypowiedzi, dało do zrozumienia, że stosunek Stolicy Apostolskiej odnośnie do dialogu z innymi religiami — wśród których naturalnie znaczne miejsce zajmuje islam — nabierze innego charakteru. A mianowicie, nastąpi przejście od wymiany opinii raczej na płaszczyźnie teoretycznej do konkretnej konfrontacji między cywilizacjami, które powstały jako owoc różnych tradycji religijnych. Deklaracja Dominus Iesus, w istocie, wyjaśniła w sposób nieodwołalny, że dialog międzyreligijny musi zejść z drogi, która mogłaby prowadzić do «relatywizmu religijnego»; takie niebezpieczeństwo pojawiło się realnie w sytuacji «swego rodzaju anarchizmu moralnego i intelektualnego» — jak wyraził się kard. Joseph Ratzinger w wywiadzie dla włoskiego dziennika «La Repubblica», opublikowanym 16 stycznia 2005 r. — który «prowadzi do tego, że nie uznaje się już istnienia jednej prawdy. Dialog międzyreligijny nie powinien stać się poruszaniem się w próżni».

Jeśli bowiem konfrontacja dotyczy kwestii teologicznych, takich jak natura Boga i drogi zbawienia, niemal nie sposób nie sprowadzić jej, z jednej strony, na płaszczyznę jałowej opozycji bądź, z drugiej strony, nie popaść w przeciwną przesadę, a mianowicie uznania wszystkich religii za równie prawdziwe.

Deklaracja Dominus Iesus stawiała sobie za cel jasne wypowiedzenie się nie tylko — a to był jedyny aspekt brany pod uwagę przez komentatorów — na temat niektórych tendencji, jakie pojawiały się w dialogu międzyreligijnym z teoretycznego punktu widzenia (a mianowicie na temat nowego otwarcia się teologów katolickich), lecz także w odniesieniu do konkretnego postępowania w dziedzinie stosunków międzyreligijnych w przypadku organizacji światowych. Przy Organizacji Narodów Zjednoczonych powstawały w istocie, przyjmując postać rozmaitych ruchów międzyreligijnych, międzynarodowe grupy, hojnie finansowane, które stawiały sobie za cel wyeliminowanie religii tradycyjnych i zastąpienie ich religią światową — jedną dla wszystkich — co miałoby zagwarantować pokój na świecie.

W klimacie coraz mniejszego zainteresowania wolnością religijną — z którego to powodu wszystkie religie stawiane są na tym samym poziomie, niezależnie od tego, czy są tolerancyjne czy też nie, i w sposób zamierzony miesza się prozelityzm z przemocą — w oficjalnych dokumentach ONZ zostało w istocie wielokrotnie podkreślone, że ten, kto uważa za prawdziwą własną religię, ze szkodą dla innych, ponosi winę fanatyzmu, a zatem podpada pod to, co określa się jako «nienawiść religijną», nawet gdy jego postawa nie wskazuje na uciekanie się do dyskryminacji i przemocy. Obecnie istnieje światowa sieć, którą tworzy około 15 organizacji międzynarodowych, określających się jako międzyreligijne, która organizowała już wielkie spotkania.

Właśnie w związku z tą sytuacją, z której nie zdają sobie sprawy ugrupowania katolickie działające na rzecz dialogu międzyreligijnego, powstała konieczność wskazania niezmiennych punktów, którymi są jedyność i powszechność zbawienia dokonanego przez Chrystusa w historii ludzkości, a w konsekwencji niezbędność Kościoła jako jego wyłącznego pośrednika.

W rzeczywistości Deklaracja Dominus Iesus określiła ramy teologiczne, w jakich może odbywać się dialog z innymi religiami, ramy, które niewątpliwie są mało elastyczne. Jednak Benedykt XVI wyjaśnił, że dialog może i powinien być prowadzony między kulturami, które są owocem tych religii. To skoncentrowanie dialogu na zagadnieniach kulturowych pozwala skądinąd podejmować ważne kwestie, takie jak godność istoty ludzkiej, szacunek dla kobiety i poszanowanie wolności religijnej, których to tematów w dialogu teologicznym czy podczas spotkań modlitewnych nie poruszano. Pierwsze spotkanie Benedykta XVI z przedstawicielami innych religii odbyło się w Kolonii, na początku piątego miesiąca pontyfikatu, w czasie XX Światowego Dnia Młodzieży. Szczególnie znaczące było spotkanie z przedstawicielami muzułmanów, 20 sierpnia 2005 r., z którymi rozmowa dotyczyła wyłącznie tematów «kulturowych». Jezuita Samir Khalil Samir, komentując słowa Papieża, zwrócił uwagę na to, że jego myśl ujawnia wyraźne ukierunkowanie: «Dialog z islamem i z innymi religiami może być zasadniczo dialogiem teologicznym czy religijnym, jedynie gdy zostanie rozszerzony na wartości moralne. Powinien on być dialogiem kultur i cywilizacji». Albowiem — pisze dalej uczony jezuita — «chodzi o rozważenie wspólnego życia w konkretnych aspektach polityki, ekonomii, historii, kultury, obyczajów». Benedykt XVI proponuje zatem, jeżeli chcemy znaleźć wspólny grunt, by «wyjść poza dialog religijny, aby dać temu dialogowi podstawy humanistyczne, gdyż tylko one są uniwersalne i wspólne wszystkim istotom ludzkim».

Przeniesienie konfrontacji z płaszczyzny religijnej na płaszczyznę kulturową pozwoliło Benedyktowi XVI nie tylko na poruszenie ważnych kwestii, takich jak godność istoty ludzkiej i wolność religijna, lecz także na krytyczne spojrzenie (z dystansu) na pewne aspekty nowoczesności Zachodu, sprzeczne z tradycją katolicką. Dotyczy to przede wszystkim zasadniczego problemu w stosunkach między Zachodem a innymi kulturami: roli kobiety, a w konsekwencji etyki seksualnej i rodzinnej. Odnośnie do tego Papież, choć wyraźnie wypowiada się w obronie godności i równych praw kobiety, z dystansem odnosi się do procesu emancypacji kobiety w pojęciu zachodnim, której głównym aspektem jest oddzielenie seksualności od przekazywania życia, czyli oddalenie się kobiety od biologicznej roli matki.

Benedykt XVI w istocie wielokrotnie napiętnował kryzys moralny, który zagraża zachodniej cywilizacji, wskazując na niego już w książce Il sale della terra (Sól ziemi) jako na główną przyczynę obecnego konfliktu z muzułmanami: «Później doszło do wielkiego kryzysu moralnego w świecie zachodnim, który skądinąd jest światem chrześcijańskim. W obliczu głębokich sprzeczności Zachodu i panującego w nim wewnętrznego zamętu — wobec którego równocześnie rozwijała się nowa potęga ekonomiczna krajów arabskich — przebudziła się na nowo dusza islamska: nasza tożsamość jest lepsza, nasza religia jest niezłomna, a wy już nie macie żadnej. I tak muzułmanie zdają sobie dziś sprawę z tego, że islam ostatecznie pozostał religią rzeczywiście bardziej żywotną, że oni mają coś do powiedzenia światu i że są w związku z tym prawdziwą siłą religijną przyszłości». Doszło nawet do wyraźnego stwierdzenia, że Europa «znienawidziła samą siebie».

I nie ulega wątpliwości, że kard. Ratzinger wskazał jako jedną z głównych przyczyn tego kryzysu oddzielenie seksualności od prokreacji, które stało się nieodwołalnym «prawem». Papież wyraźnie zdystansował się do takiego domagania się praw, tendencji charakterystycznej dla pewnego rodzaju zachodniej kultury postępowej, i w ten sposób otworzył drogę do pozytywnej konfrontacji z innymi kulturami, które — przywiązane do rzeczywistości naturalnej i etyki rodzinnej, choć często różniącej się od etyki chrześcijańskiej — z zaniepokojeniem patrzą na ten proces zachodzący w krajach zachodnich.

Na Zachodzie bowiem starano się odjąć małżeństwu to wszystko, co wymagało wyrzeczenia i ofiary, co wydawało się nie do pogodzenia z planami indywidualnej realizacji, i zniszczono je bądź przynajmniej pozbawiono jego prawdziwego znaczenia. W tym kontekście Benedykt XVI w swojej pierwszej Encyklice Deus caritas est z mocą przypomina o bogactwie chrześcijańskiego małżeństwa zarówno zsekularyzowanej kulturze zachodniej, jak i innym kulturom: a zatem raz jeszcze kwestie teologiczne, jak miłość i małżeństwo, mogą stać się przedmiotem dialogu kultur, konfrontacji nie ideologicznej, lecz dotyczącej konkretnego życia istot ludzkich, tej rzeczywistości życia codziennego, w której istnieją możliwości współistnienia różnych tradycji kulturowych. A zatem właśnie przesunięcie dialogu ze sfery rozważań teoretycznych na teren bardziej konkretnych form cywilizacji pozwala naprawdę zmierzyć się z głównymi problemami, zamiast tworzyć efektowne, lecz fałszywe programy współpracy. I uwydatnić różnice między tradycją kulturową, która rodzi się z katolicyzmu, a dryfującą ku sekularyzacji kulturą zachodnią.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama