Boscy jeźdźcy na tańczących ludziach-koniach

Fragmenty książki "Voodoo. Bogowie, czary, rytuały", która prezentuje w sposób całościowy religię Voodoo

Boscy jeźdźcy na tańczących ludziach-koniach

Andreas Gößling

VOODOO

Bogowie, czary, rytuały

tłumacz: Juliusz Zychowicz

ISBN: 978-83-7505-439-2

wyd.: WAM 2010



„Boscy jeźdźcy na tańczących ludziach-koniach”

Poza zombii uprawianą za pomocą lalek magią przeciętnie zorientowany Europejczyk kojarzy jeszcze wudu co najwyżej ze zgromadzeniami ekstatycznych wyznawców tego kultu, tańczących w hipnotyczny rytm bębnów i sprawiających wrażenie, jakby popadli w zbiorową psychozę.

Takim wypaczonym obrazom sprzyja niewątpliwie fakt, że rytualne „opętanie” odgrywa rzeczywiście w wudu centralną rolę: bóstwa tego kultu wnikają w człowieka i na pewien czas biorą go w posiadanie. Stan, w jaki opętani wskutek tego popadają, określa się też jako enstazę — w przeciwieństwie do ekstazy, podczas której dusza znajduje się w stanie wędrówki. Opętanym natomiast można w myśl poglądu chrześcijańskiego być tylko przez szatana i jego piekielne zastępy — co dodatkowo zdaje się potwierdzać, że w przypadku wudu musi chodzić o jakiś okropny kult diabelski.

Ocena ta jest jednak daleka od rzeczywistego charakteru haitańskiego wudu w przeszłości i obecnie. Istotnie, byłoby lekką przesadą twierdzić, że wuduizm nie jest kultem, powiedzmy, diabelskim, lecz anielskim — dodając jednak przy tym od razu, że aniołowie (loas, Mysteres, zanj) tego kultu nie mają w sobie żadnego podobieństwa z owymi postaciami pyzatych dzieciąt, do których zachodni katolicyzm zdegradował niebieskie zastępy.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama