Kiedy Kolumb odkrył Hispaniolę

Fragmenty książki "Voodoo. Bogowie, czary, rytuały", która prezentuje w sposób całościowy religię Voodoo

Kiedy Kolumb odkrył Hispaniolę

Andreas Gößling

VOODOO

Bogowie, czary, rytuały

tłumacz: Juliusz Zychowicz

ISBN: 978-83-7505-439-2

wyd.: WAM 2010



Kiedy Kolumb odkrył Hispaniolę

Szukając drogi morskiej do Indii, którego to przedsięwzięcia skutki dla historii powszechnej są znane, Kolumb odkrył w 1492 roku między innymi rozległą wyspę, którą nazwał Hispaniolą, ponieważ jej pejzaże przypominały mu krajobraz hiszpańskiej ojczyzny. Przez miejscowe plemiona Taino i Aranak nazywana ona była wyspą Haiti, co znaczy mniej więcej: „wyspa pełna gór”. Jak jednak wiadomo, na tubylców odkrywca nie zwykł był zwracać specjalnej uwagi, za co w tym wypadku przyszło niektórym jego ludziom zapłacić życiem.

Ponieważ jeden ze statków utknął przed Hispaniolą ma mieliźnie, Kolumb kazał zbudować blisko brzegu fort, w którym jego załoga miała czekać na powrót reszty fl oty. Kiedy po roku wyprawa ponownie podpłynęła do wyspy, w miejscu fortu znalazła już tylko kilka nadpalonych belek; załoga znikła. Nie tracąc czasu na dłuższe poszukiwania, odkrywca zanotował, że jego ludzie zostali niezawodnie zamordowani przez Indian, po czym kazał rozwinąć żagle i triumfalnie odpłynął do ojczyzny. Dla pierwotnych tubylczych mieszkańców odkrycie ich wyspy miało katastrofalne skutki. Nie dając się odstraszyć relacjami o zburzeniu fortu i wybiciu jego załogi, pierwsi hiszpańscy osadnicy przybyli śladami Kolumba na Hispaniolę już na początku XVI wieku. Zamiast oszańcować się blisko wybrzeża, w poszukiwaniu złóż złota penetrowali systematycznie wyspę i założyli w wielu miejscach dobrze ufortyfikowane osiedla. Odkrycie kilku kopalń o znacznej wydajności wywołało prawdziwą gorączkę złota; do brzegów Hispanioli zaczęły przybywać tysiące żądnych przygód Europejczyków. W ciągu następnych stu lat dziesiątki tysięcy tubylczych mieszkańców zmuszano do pracy w kopalniach, którą wykonywali oni w straszliwych warunkach. Jak się jednak okazało, przywykli do absolutnej wolności krajowcy z plemion Taino i Aranak nie nadawali się do niewolniczej pracy. Ani za pomocą bicza, ani przez głodzenie czy spektakularne rozstrzeliwanie stawiających opór nie dawało się zmusić ich do takiej wydajności, która by choć w części zaspokajała żądzę zysku ich białych panów. Podobnie jak Majowie, których mniej więcej w tym samym czasie poddawano eksterminacji w Ameryce Środkowej, „Indianie” Hispanioli nieustannie buntowali się przeciwko tym, którzy niszczyli ich podstawę życia i kulturę. Biali tłumili jednak krwawo każdą rewoltę; reszty dokonywały przywleczone epidemie — już z końcem XVII wieku z ponad miliona tubylców pozostało przy życiu nie więcej jak sześćdziesiąt tysięcy.

Ponieważ jednak nadal przypuszczano, że na wyspie znajdują się znaczne złoża złota, a ponadto spodziewano się bajecznych zysków z uprawy trzciny cukrowej, powstało pilne zapotrzebowanie na bardziej przydatną siłę roboczą. Poszukiwanie robotników, którzy ani przez upór, ani przez choroby czy zgoła przez bunty nie sprawialiby kłopotu białym panom, dało wkrótce pożądany skutek: gęsto zaludnione afrykańskie „wybrzeże niewolników” dosłownie pęczniało od „czarnych wołów roboczych”, którzy nawet nie stawiali oporu przeciwko wywiezieniu za morze.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama