Rzeczy prawdziwe i fantasmagorie

Na temat wiary w elfy i inne podobne istoty

 

Jadwiga Żylińska

RZECZY PRAWDZIWE I FANTASMAGORIE

 

Fairyland

"Weź pół kwarty iwy, wlej do szklanego naczynia wymytego wodą różaną i wodą z nagietka, dodaj dzikiego tymianku, zebranego na zboczu pagórka elfów, i wiązkę leszczyny. Przez trzy dni niech się ustoi na słońcu. Po trzech dniach rano i wieczorem smaruj tą mieszanką powieki."

Jest to stara recepta, sposób niezawodny na uzyskanie drugiego widzenia, ażeby śmiertelnik mógł przeniknąć do Fairylandu i zobaczyć elfy.

Nie wiem, czy Drayton, Spenser, Kipling, Tolkien, a także Rackham znali ten przepis, lecz niewątpliwie słyszał o nim Szekspir. Świadczy o tym kwestia, jaką włożył w usta Oberona:

Znam smugę dzikim tymiankiem usłaną
Strojną w stokrotki i fiołków wiano
Gdzie wonny jaśmin i róża kosmata
Z powojem w górze jakby dach się splata
Titania w nocy sypia pod tą strzechą...
... Tym to balsamem namaszczę jej oczy...

Elfy osiedliły się w Brytanii w epoce brązu. Robert Graves podaje, że czciciele Białej Bogini Danu Tuatha dé Danaan przywędrowali z Grecji, wyparci przez plemiona fenickie. Pierwotni Tuatha dé Danaan uchodzili za bogów. Wersję tę przekazuje również pradawny mieszkaniec Brytanii - Puk z Pukowej Górki.

Najstarszym sanktuarium na wyspach brytyjskich jest New Grange w Irlandii. Jest to ziemna konstrukcja z wejściem w kamiennym obramowaniu. Tuatha dé Danaan stoczyli z pierwotnymi mieszkańcami wyspy, czczącymi bogów podziemnych, walkę o zawładnięcie New Grange, brytyjskiej nekropolii bronionej przez Arawna, króla Annwfn, co znaczy "Miejsce bez dna".

Kopiec powstał 2500-3000 lat przed naszą erą, a zatem jest współczesny piramidom.

Następna fala najeźdźców - Milezyjczycy z małoazjatyckiego Miletu - wyparła Tuatha dé Danaan i ustanowiła nową dynastię. Pokonani Tuatha dé Danaan schronili się w podziemnych kopcach, gdzie założyli podziemne królestwo. Z czasem mityczni bogowie zostali utożsamieni z fairies, a podziemne kopce z Fairylandem.

U Tolkiena podziemne kopce są zamieszkane przez hobbitów. Hobbity wywodzą się od goblinów, zwanych cluricaines. Samo miano jest kreacją Tolkiena. Niekiedy wieczorem można spotkać w jakiejś uliczce małych jegomościów w staromodnych płaszczach koloru groszku, wysokich kapeluszach według mody francuskiej i pantoflach z metalowymi klamrami, ćmiących fajeczki. Na widok ludzi hobbity znikają za zakrętem.

Od czasu do czasu mieszkańcy podziemnych kopców opuszczali swoje królestwo i zjawiali się wśród ludzi. Poznać ich było można po magicznych mocach, jakimi władali. Wiara w egzystencję istot pozaludzkich, znanych jako nimfy, najady, driady, hiady, fauny, a w świecie celtyckim jako fairies była w epoce brązu powszechna, lecz wywodziła się z pradziejów, kiedy świat natury jawił się ludziom jako świat magiczny.

Według wiedzy okultystycznej pochodzenie fairies jest związane z ewolucją gatunków. "Życie rodzaju ludzkiego przechodziło w swych uprzednich stadiach przez królestwa: zwierzęce, roślinne, mineralne i elementalne." Jednak z tego samego życia królestwa mineralnego jedna jego odmiana odrywa się, przybiera inny kierunek i poprzez pewne roślinne i zwierzęce formy przechodzi w duchy natury...

Duchy przyrody są z tak lotnej substancji, że mogą przenikać skałę i płynną materię, "mogą przebywać w skale lub wodzie morskiej" ( C. Jinarajadas, Człowiek we wszechświecie).

To, co podaje wiedza okultystyczna o naturze duchów przyrody, zgadza się z przekazami legend celtyckich.

Fairies

są personifikacją natury. O ich roślinnym pochodzeniu świadczy również zielona krew: zamiast hemoglobiny mają bowiem w żyłach chlorofil.

Wróżka jest postacią dwuznaczną. Przeważnie pomaga ludziom. Ale nie możemy jej całkowicie ufać. Będąc sama naturą, nie jest ani dobra, ani zła. Tak czy owak człowiek jest skazany na współżycie z wróżkami. I nic tu nie pomaga woda święcona ani kary kościelne.

W Poenitentiale Bartłomieja Iscanusa, biskupa Exeter w latach 1161-1186, czytamy:

Par. III. Każdy, kto by przygotował stół
i nakrycie z trzema nożami dla Fairies,
ażeby zapewnić sobie ich życzliwość dla mieszkańców
urodzonych w tym domu -
Par. XIII. Każdy, kto by podrzucił w stodole
albo w piwnicy łuk lub inną rzecz
dla zabawy demonów, zwanych Fairies,
ażeby przysporzyły mu dobytku,
podlega karze kościelnej - - -

Ale wbrew intencjom duchownych wiara w Elfland nie ustawała, a dziewczęta wiejskie wybierały spośród siebie najpiękniejszą, mieniły ją królową maja i o północy pląsały na rosą pokrytej łące, gdzie był ustawiony słup majowy.

Na tym bynajmniej nie koniec. Zdarzało się, że ludzie wchodzili w związki małżeńskie z wróżkami.

Protoplasta rodu Lusignanów, możnego rodu francuskiego, późniejszych królów Cypru i Królestwa Jerozolimskiego, poślubił wróżkę. Była nią nimfa wodna - Meluzyna. Później Lusignanowie pociągnęli na wyprawy krzyżowe. Ale ich łączność z Elflandem trwała, i ilekroć ich rodowi zagrażało niebezpieczeństwo, z morza wynurzała się Meluzyna i zawczasu ostrzegała o nadciągającym nieszczęściu. Było to stare podanie, uwiecznione przez trubadura Couldrette’a w wieku XV.

Duchowni stawiali znak równania między wróżkami i czarownicami. Lecz w świadomości ogółu wróżki nie reprezentowały sił demonicznych jak czarownice, które również zdarzały się wśród przodków możnych rodów, i to panujących.

Henryk, książę Normandii, późniejszy mąż Aliénor i król Anglii, opowiadał, że jedna z jego prababek wyfrunęła podczas nabożeństwa z kościoła, ażeby udać się na sabat czarownic.

W wieku XIII, wieku katedr, młody i urodziwy Thomas Learmont, pan zamku Ercildoun, został uprowadzony przez królową Elflandu. Po siedmiu latach wrócił do swego zamku. Ożenił się i miał syna. Upłynęło dwa razy po siedem lat. Pewnej nocy opuścił zamek i nigdy nie wrócił. Legenda mówi, że owej nocy strażnik obchodzący mury zamkowe ujrzał na drodze białego jelenia i białą łanię. Zawiadomił o niezwykłym zjawisku swego pana, a Thomas powiedział: "Ach, to jest znak od królowej elfów, na który od dawna czekałem." Przeszedł po zwodzonym moście i ruszył za zwierzętami.

Thomas Ercildoun jest postacią historyczną. Zachował się testament jego syna, który w roku 1299 zapisał wszystkie swoje majętności klasztorowi Świętej Trójcy w Soltra.

Istnieje rozkoszna ilustracja Rackhama, jak Titania pod starym dębem wzywa elfy do tańca "Come, come, now a roundel." U jej stóp wije się korowód taneczny elfów, pomiędzy które wciskają się grzyby, jakby chciały zaznaczyć swoją przynależność do jednego z nimi gatunku.

Robert Graves utrzymuje, że nektar bogów olimpijskich, ambrozja, był sokiem z pewnego gatunku grzybów o właściwościach halucynogennych. Grzyby te rosły na szczytach górskich. Możliwe, że elfy żywią się tą samą substancją co bogowie.

Istnieje też inna ilustracja Rackhama, na której elfy rosnące w grzybni między korzeniami starych drzew ubijają masło.

Dąb zamieszkują fairies z gatunku cluricaines o nazwie Oakmen (Dębowe ludki) - są to karzełki z czerwonymi nosami i w czerwonych czapeczkach. Intruzom zaglądającym do ich dziupli oferują potrawę z trujących grzybów.

Niektóre drzewa posiadają własną osobowość i prowadzą z ludźmi swoistą grę, co zostało uwiecznione w piosence ludowej.

 

Ellum do grieve,		
Oak he do hate,		
Willow do walk,		
If you travels late.
Wiąz przynosi zmartwienie,             
Dąb potrafi nienawidzić,               
Wierzba idzie za tobą,                 
Gdy samotnie nocą idziesz drogą.

przekład J. Żylińska

Nie wszystkie elfy żyją pod władzą Titanii.

W Walii królową elfów jest Mab.

Drayton, poeta współczesny Szekspirowi, opisuje sprawki, jakich się ona dopuszcza, zupełnie nie licujących z jej rangą:

 

This is MAB, the mistries-Faerie
That doth nightly rob the dayrie
And can hurt, or helpe the cherning
(As shee please) without discerning
Shall we strip the skipping jester?
This is shee, that empties cradles.
Takes the children puts in ladles
Traynes forn mid wives in their slumber,
And then leads them from her borroughs
Home through ponds and water forrowes.
To jest MAB, pani elfów,
Co nocą podkrada w oborze,
Może zaszkodzić lub pomóc w potrzebie
(Jak przyjdzie jej ochota) bez racji...
Mamy-ż obłupić figlarkę, co hasa?
To ona zabiera z kołysek dzieci
I kładzie je do chochli,
Wyciąga położne, gdy pogrążone we śnie.
I wiedzie z powrotem ze swoich dziedzin
Przez stawy i mokradła.

przekład J. Żylińska

Szekspir pierwszy wprowadził obok królowej Elfów króla Oberona. Od tego zaczęło się zamieszanie w Elflandzie.

Goethe przypisał uwodzicielską moc wciągającą ludzi do Elflandu - Królowi Olch. W podaniach celtyckich uwodzicielką jest zawsze wróżka, zgodnie z przekonaniem, że natura jest domeną elementu żeńskiego, występującego pod różnymi imionami.

Wróżka jest bez wieku. Zawsze młoda i piękna. Jeden z bohaterów sag celtyckich, Bran, zostaje uprowadzony przez wróżkę do "Krainy Kobiet", do Zaświata, gdzie przebywał przez wiele lat i gdzie rok mijał jak jeden dzień.

Jest takie opowiadanie - napisał je William Morris (w XIX wieku) - The wood beynd the world, "Las poza światem" - inaczej Elfland.

Tolkien umieścił królową Elflandu Galadriel w Lotlorien, w lesie, gdzie rosły drzewa o złotych liściach. Wydawała się Galadriel wysoka ponad miarę i piękna ponad wytrzymałość, straszliwa i godna uwielbienia. Gdy opuściła rękę z cudownym pierścieniem, zgasł otaczający ją blask i przybrała ludzką postać. Jej głos był miękki i smutny, albowiem wiedziała, że nadszedł koniec Elflandu. "Lotlorien zblaknie, upływ czasu zmiecie go z powierzchni... Wsiąkniemy w wiejskie osiedla. Zapadniemy w kotlinach i powoli odejdziemy w zapomnienie."

Dziś nikt nie wystawia za próg miski ze śmietaną dla Puka. Wizja Elflandu ustąpiła przekonaniu o jedności całego świata: ludzi, zwierząt, drzew i roślin. Wszyscy należymy do Matki Ziemi, do jednego i tego samego układu słonecznego, do Kosmosu. Ludzie, zwierzęta i drzewa są współmieszkańcami naszej planety. Stanowią całość, której nie powinniśmy niszczyć.

Świadomość Elflandu została zastąpiona świadomością ekologiczną.

Jeszcze w sztuce i poezji kołaczą się resztki pamięci o Elflandzie. Słynne firmy Tiffany, Jensen produkują porcelanowe figurki Puka. W Sigtunie można kupić maskotki w postaci trolla, nordyckiej odmiany elfa.

W Polsce nieznany był celtycki Elfland. Nie było zaczarowanego lasu Brocéliande, nie ma nawet polskich nazw dla licznych odmian elfów znanych w Brytanii pod imionami: goblins, bobgoblins, cluricaines, bogies, brownies, pixies, kelpies i dziesiątków innych istot, objętych wspólnym mianem fairies.

W braku Fairylandu poszukujemy tożsamości w kamieniach zodiakalnych na górze Ślęży, w grudkach jantaru, w szlaku wymarłych plemion, które przekazały nam cechy dziedzicznie zakodowane.

Henryk Waniek snuje że Marek Aureliusz, urzeczony północą w swoim pałacu w Vindobonie, wpatrywał się nocą w niebo i marzył o dotarciu do krajów zakrytych ciemnością.

I dotarł tam. Wprawdzie nie on sam, lecz jego wysłannik, uczony Aleksandryjczyk Harnuphis - nazywany przez Cassiusa Diona Egipcjaninem. Harnuphis - według Wańka - trafił lub mógł trafić do Sacerdotów na górze Ślęży. Co dalej z nim się stało - nie wiadomo.

Erwin Kruk również penetruje ciemność zakrywającą nasze pradzieje:

Szlaki jantarowe i ścieżki niedźwiedzie
bóstwa pogańskie można wybierać.
Bezdenna jest pamięć. Religią jej - kłamstwo.
I moja tradycja staroplemienna
Co jak skrzep bursztynu
W chrobocie gwary odciska się
Niewyraźnym echem. To tylko północ -
Ona prowadzi przez tysiąclecia
Warnów i Sasinów. To tylko ja
Który szamocę się między tym co jest 
A przeszłym...

Elfland wyparty w jednej postaci, powraca w innej. Jest niezniszczalny.

JADWIGA ŻYLIŃSKA, prozaik i eseistka. Mieszka w Warszawie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama