Zioła leczą. Ale mogą też szkodzić, jeśli stosowane są niewłaściwie
Jak grzyby po deszczu wyrastają sklepy ze zdrową żywnością i zielarnie, a internet pełen jest informacji i ofert związanych z medycyną alternatywną. Jak w tym wszystkim się rozeznać? Czy jest to tylko żerowanie na naszym pragnieniu zdrowia, czy też faktycznie produkty zielarskie są tak skuteczne, jak wskazywałyby na to zapewnienia producentów?
Jak zwykle, nie ma prostej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Fitoterapia, czyli leczenie wykorzystujące zioła, ma długą i dobrą tradycję. Nie można więc negować leczniczego działania ziół albo twierdzić, że jest to jakaś szarlataneria. Istnieje spora literatura naukowa na temat ziołolecznictwa, zawierająca szczegółowe opisy substancji czynnych występujących w produktach zielarskich, ich oddziaływanie na nasz organizm i ewentualne przeciwwskazania. Przykładem bardzo dobrego kompendium wiedzy zielarskiej jest wydany przed laty podręcznik doc. dr hab. Aleksandra Ożarowskiego i dr. Wacława Jaroniewskiego „Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie” (Warszawa 1987). Z drugiej jednak strony faktem jest, że wielu producentów wytwarzających preparaty ziołowe kieruje się przede wszystkim kryterium zysku. Skuteczność ich produktów może być niewielka, a jeszcze częściej produkty te są nieproporcjonalnie drogie, jeśli chodzi o rzeczywisty efekt terapeutyczny.
Podstawowym problemem, odróżniającym produkty zielarskie od lekarstw oferowanych przez „mainstreamową” medycynę, jest kwestia standaryzacji. Większość ziół została dokładnie przebadana i wiadomo, jakie substancje czynne zawierają. Niestety ilość tych substancji waha się w dość dużym przedziale, w zależności od samego surowca użytego do produkcji preparatu. Wiadomo, że w przypadku leczenia kwestia dawki jest kluczowa. Nierzadko różnica pomiędzy dawką leczniczą a toksyczną jest stosunkowo niewielka. Dotyczy to zarówno leków dostępnych w aptekach, jak i produktów zielarskich. Na szczęście większość ziół wykazuje stosunkowo słabe działanie lecznicze, ujawniające się dopiero przy dłuższym stosowaniu, tak więc ryzyko przekroczenia dawki leczniczej w przypadku większości ziół jest znikome.
Słabość, a jednocześnie siła ziół polega na tym, że nie są to produkty jednorodne. Niemal każde zioło zawiera szereg substancji, które działają synergicznie. Dawka pojedynczej substancji jest na tyle niska, że gdyby ją wyekstrahować i podać w formie tabletki, efekt leczniczy byłby znikomy. Dopiero kombinacja różnych substancji daje pożądany skutek terapeutyczny. Dlatego też mieszanki ziołowe są znacznie skuteczniejsze niż pojedyncze zioła, są bowiem dobierane pod kątem wzmocnienia efektu leczniczego, a jednocześnie uniknięcia ewentualnych skutków ubocznych.
Dobrym przykładem jest popularna mięta. Liść mięty zawiera ok. 2% olejku eterycznego (mentol, menton i estry mentolu, felandren, pinen, cyneol i inne), a także garbniki (6-12%), flawonoidy, gorycze, fenolokwasy i sole mineralne. Podstawowe działanie mięty polega na pobudzeniu czynności wydzielniczych żołądka i wątroby, co ułatwia trawienie. Mięta ma także działanie rozkurczowe, przywraca prawidłowe ruchy perystaltyczne jelit, co z kolei redukuje wzdęcia. Oprócz tego garbniki i olejki zawarte w mięcie mają działanie przeciwbakteryjne. Stosunkowo silne działanie mięty (zwłaszcza zawartych w niej olejków eterycznych) ma jednak skutki uboczne: może pojawić się ból brzucha, senność, a przy dłuższym stosowaniu — uszkodzenie śluzówki żołądka. Dlatego miętę należy łączyć z innymi ziołami, które wzmocnią działanie terapeutyczne, a zniwelują ewentualne skutki uboczne. Na przykład, w mieszance wspomagającej trawienie może się znaleźć lukrecja (działanie przeciwzapalne na błony śluzowe żołądka), korzeń prawoślazu (osłaniający i renegerujący błonę śluzową), goryczka, rzepik lub drapacz lekarski (pobudzenie czynności żołądka), orzech włoski (działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne), karczoch (działanie żółciopędne i ochronne na wątrobę).
Zanim jednak zabierzemy się za komponowanie mieszanek zielarskich (na przykład w oparciu o książki znakomitego polskiego znawcy ziół, o. Czesława Klimuszki), konieczna jest diagnoza, czyli odkrycie istoty naszego problemu zdrowotnego. Ból brzucha może być spowodowany szeregiem różnych czynników i chorób. Zaczynając od niewłaściwej diety (na przykład zbyt bogatej w tłuszcze, ubogiej w błonnik), poprzez zakażenie Helicobacter Pylori (najczęstsza przyczyna wrzodów żołądka), choroby wątroby i pęcherzyka żółciowego (zwłaszcza kamica żółciowa), stany zapalne jelit (np. choroba Crohna, wrzodziejące zapalenie jelita grubego), aż do nowotworów. Nie istnieje panaceum, czyli lek „na wszystko”. W niektórych przypadkach możemy pomóc sobie sami (np. gdy problem ma charakter incydentalny, taki jak ból brzucha związany z przejedzeniem), w większości jednak powinniśmy skorzystać z pomocy lekarskiej. Nie bójmy się wizyty u lekarza i badań. Zazwyczaj choroba wykryta we wczesnym stadium daje się wyleczyć lub przynajmniej opanować. Ociąganie się z diagnozą może doprowadzić do stanu, w którym będzie już za późno na leczenie. Jeśli natomiast nasz problem zdrowotny zostanie zdiagnozowany i określony, możemy uzupełniać leczenie zalecone przez lekarza o kurację ziołową. Bez poprawnej diagnozy trudno jest dobrać właściwy zestaw ziół i ustalić ich dawkowanie. W przypadku bólu brzucha skład mieszanki będzie się znacząco różnił, gdy przyczyną będą wrzody żołądka, zaburzenie pracy wątroby lub pęcherzyka żółciowego, zapalenie trzustki albo problemy z jelitami.
Istnieje szereg chorób, które wymagają pilnej interwencji lekarskiej. Zapalenia wyrostka robaczkowego, zawału serca czy choroby nowotworowej nie wyleczymy ziółkami. Zdecydowana większość ziół ma zbyt słabe działanie, żeby pomóc w przypadku choroby w fazie ostrej. Z drugiej strony — medycyna akademicka stosunkowo słabo radzi sobie z leczeniem chorób przewlekłych i właśnie w przypadku tych chorób zioła okazują się szczególnie skuteczne. Nie można się jednak spodziewać szybkich i spektakularnych rezultatów. Leczenie ziołami wymaga ich systematycznego przyjmowania. Zazwyczaj terapia trwa kilka miesięcy, zanim odczujemy wyraźną poprawę stanu zdrowia.
Produkty ziołowe — czy to mieszanki przeznaczone do zaparzania, czy też gotowe preparaty w formie tabletek, ekstraktów i nalewek — wspomagają leczenie, ale nie mogą być jedynym sposobem terapii. Każda choroba ma jakąś przyczynę — może być nią zakażenie patogenem, problem metaboliczny, zatrucie, problem genetyczny czy wiele innych. Traktując zioła jako doraźny lek, mający zlikwidować przykre objawy choroby (a na tym przeważnie koncentrują się reklamy), leczymy tylko skutek, a nie przyczynę. Przyjęcie przed jedzeniem tabletki ziołowej „na trawienie” może chwilowo zredukować wzdęcie, ból brzucha czy uczucie pełności, jednocześnie może jednak stworzyć w nas fałszywe przekonanie, że to tylko drobny problem, który da się załatwić kupując reklamowany produkt. Tymczasem choroba, będąca źródłem bolesnych objawów, może nadal się rozwijać, aż wybuchnie z całą siłą. W przypadku ziół problem jest ten sam, co z lekami przeciwbólowymi: redukując ból rozwiązujemy problem tylko na chwilę. Istotna jest więc obserwacja swojego stanu zdrowia: jeśli dany problem pojawia się sporadycznie i w określonych okolicznościach (np. przy przemęczeniu, przejedzeniu lub w innej konkretnej sytuacji), być może wystarczą środki doraźne. Jeśli jednak niepokojące objawy występują regularnie, nie łudźmy się, że znikną same albo, że wystarczy tylko leczenie objawowe.
Drugą kwestią jest nasz styl życia. Wiele chorób jest pochodną niewłaściwego stylu życia: niewłaściwej diety (zbyt bogatej w węglowodany lub tłuszcze), jedzenia w pośpiechu, stresu, braku ruchu i odpowiedniego wypoczynku. Możemy łagodzić skutki takich chorób, nie poradzimy sobie jednak z nimi, jeśli nie zmienimy stylu życia. Picie coraz większych dawek melisy czy waleriany dla uspokojenia zszarganych nerwów nie rozwiąże naszych życiowych problemów. Trzeba znaleźć przyczynę i starać się ją usunąć. Być może są nią toksyczne relacje, niewłaściwy stosunek do otoczenia lub inne problemy natury psychologicznej - i tym musimy się zająć, zamiast wierzyć, że ziółka nam wystarczą. Podobnie jest w przypadku problemów gastrycznych. Część z nich spowodowana jest przez nasze błędy dietetyczne. Nie możemy więc naiwnie wierzyć, że picie mięty, piołunu czy przyjmowanie reklamowanych tabletek zapobiegnie tym problemom. Wręcz przeciwnie, produkty te mogą je jeszcze nasilić, bo łagodząc objawy nie leczą przyczyny. Niewłaściwa dieta i brak ruchu są też głównymi przyczynami innych groźnych chorób cywilizacyjnych: chorób układu krążenia, cukrzycy. Po pierwsze, lepiej zapobiegać niż leczyć — nie bądźmy więc głusi na sygnały, które wysyła do nas nasz własny organizm. Jeśli czujemy się źle, coś nam dolega, szukajmy przyczyny i starajmy się ją usunąć, zmieniając nasz styl życia, a nie usiłujmy znaleźć lekarstwa niwelującego przykre objawy, czy to „aptecznego”, czy ziołowego.
Trzecią — i równie ważną, choć nieraz ignorowaną sprawą jest szkodliwe działanie poszczególnych ziół, zwłaszcza gdy są źle dobrane lub stosowane w niewłaściwych dawkach. Można wręcz przyjąć regułę, że im silniejsze i skuteczniejsze działanie danego produktu, tym łatwiej o przedawkowanie lub niewłaściwe użycie. Kwestię tę szczegółowo rozwiniemy w kolejnym artykule, teraz zaś wymienimy jedynie kilka produktów, co do których należy zachować szczególną ostrożność. Pierwszym z nich są wszelkie przetwory z korzenia rzodkwi czarnej (tzw. czarnej rzepy), które w większych dawkach mogą powodować poważne podrażnienie błony śluzowej żołądka, wymioty i białkomocz. Dotyczy to zarówno soku z czarnej rzepy, jak i tabletek zawierających w swoim składzie wyciąg z tej rośliny, na przykład popularnego Raphacholinu, stosowanego w zaburzeniach pracy wątroby i woreczka żółciowego. Drugą grupę stanowią produkty stosowane w leczeniu chorób serca, zwłaszcza zawierające glikozydy nasercowe: naparstnica lekarska i konwalia. Właściwe stosowanie tych preparatów wymaga precyzyjnego dawkowania, są to bowiem środki działające bardzo silnie, skuteczne już w dawkach rzędu części miligrama. Równie silnie działającym lekiem są substancje uzyskiwane z bielunia (datury) — skopolamina. Są to silne środki przeciwskurczowe, stosowane w przypadku skurczów układu pokarmowego, a także astmy. Jeszcze jednym przykładem silnie działającego surowca zielarskiego jest piołun. Występujący w nim tujon i inne olejki eteryczne silnie pobudzają wydzielanie soków trawiennych i żółci, są więc skuteczne w przypadku wielu problemów żołądkowych. Są jednak jednocześnie toksyczne, mogąc prowadzić do zawrotów głowy, ataków epileptycznych, nadmiernego przekrwienia narządów wewnętrznych. Szczególnie groźne są dla kobiet w ciąży, mogąc nawet spowodować poronienie.
Produkty zielarskie są cennym uzupełnieniem innych form leczenia. Trzeba je jednak stosować z głową. W przypadku naszego organizmu nie ma „dróg na skróty”. Bez zrozumienia, co naprawdę nam dolega, dobrania właściwej terapii, a często także zmiany własnego stylu życia nie pozbędziemy się problemów zdrowotnych, a wręcz możemy je nasilić.