Największym kłopotem w dyskusji nad skutecznością suplementów jest fakt, że zbyt często leczymy się sami
Mamieni zewsząd reklamą ulegamy, bo szybciej stojąc już w kolejce przed okienkiem farmaceutki, przypomnieć sobie nazwę suplementu lub chociaż kolor reklamowanej maści, niż porozmawiać z lekarzem. Zresztą, pacjent NFZ o rozmowie z lekarzem może sobie tylko pomarzyć. A jednak warto zawalczyć o swoje.
Jak mówią statystyki, rynek suplementów w Polsce to miliardowe kwoty, a liczba suplementów w aptekach wynosi ponad 9 tys. preparatów.Niestety te góry pieniędzy usypywane są często z zaskórniaków, drżącymi rękami wysupływanymi z cieniutkich portfeli schorowanych staruszków. Czy to wyrzucone pieniądze? Nie zawsze, ale często niestety tak. Trudno się połapać, tym bardziej, że kolorowe opakowania przyciągają wzrok, a mieszanina leków, supementów i kosmetyków na aptecznych półkach przyprawia o zawrót głowy. Bładzimy w tym gąszczu często sztucznie budowanym, aby zarobić na naszej niewiedzy.
Z badań TNS'u sprzed czterech lat wynikają kardynalne przekłamania w odbiorze reklam suplementów:
Jaka jest zatem definicja leku i co odróżnia od niej suplement?
Lek (produkt leczniczy) to substancja lub mieszanina substancji przedstawiana jako posiadająca właściwości zapobiegania chorobom lub ich leczenia. Natomiast suplement diety to środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety, z wyłączeniem produktów posiadających właściwości produktu leczniczego! Zatem równanie jest proste. Suplement to nie lek! Z tego faktu wynika szereg konsekwencji. Leki mają wskazania, suplementy nie. Bezpieczeństwo leków jest monitorowane, suplementów nie. Leki są rejestrowane i dopuszczane do obrotu, wobec suplementów nie ma takiego wymogu.
USTAWA
z dnia 25 sierpnia 2006 r.
o bezpieczeństwie żywności i żywienia
Dział 1 Art. 3
Suplement diety — środek spożywczy, którego celem jest uzupełnienie
normalnej diety, będący skoncentrowanym źródłem witamin lub składników
mineralnych lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub inny
fizjologiczny, pojedynczych lub złożonych, wprowadzany do obrotu w formie
umożliwiającej dawkowanie, w postaci: kapsułek, tabletek, drażetek i w innych
podobnych postaciach, saszetek z proszkiem, ampułek z płynem, butelek z
kroplomierzem i w innych podobnych postaciach płynów i proszków przeznaczonych
do spożywania w małych, odmierzonych ilościach jednostkowych, z wyłączeniem
produktów posiadających właściwości produktu leczniczego w rozumieniu przepisów
prawa farmaceutycznego;
Czy zatem suplementy są bezużyteczne? Nie. Tylko mają swoje miejsce, gdzieś między spiżarnią a lodówką. Oczywiście nie można potępiać ich w czambuł. Nie da się też powiedzieć, że wszystko uzupełnimy zdrową dietą. Tak jest np. w przypadku kwasu foliowego, przyjmowanego przez przyszłe mamy, a lepiej wchłanialnego w postaci syntetycznej. Poszukując kwasów omega-3 też można się zawahać nad ladą z rybami, bo przecież mogą one pochodzić z zanieczyszczonych wód.
Ale tak czy inaczej nie da się garścią suplementów nadrobić jedzenia w fastfoodach lub niedoborów warzyw czy owoców.
Według definicji, która została określona w dyrektywie Parlamentu Europejskiego, "nie można im przypisywać działania lub właściwości, których nie posiadają, czyli właściwości zapobiegawczych, leczniczych lub uzdrawiających choroby". Brzmi odstręczająco? Raczej tak. Zatem poza pojedyńczymi przypadkami, gdy suplement "może się przydać", sięgnijmy na półki ze zdrową żywnością. Pomyślmy o tradycyjnych w naszej szerokości geograficznej kiszonkach lub skorzystajmy z dobrosąsiedzkich stosunków z Bałkanami i zacznijmy sami hodować jogurty? No może nie wszystko naraz, ale proponuję zacząć od zakiszenia barszczyku i wypicia go za nasze zdrowie.
Jak odróżnić lek od suplementu? Producenci suplementów mają obowiązek umieszczania w okolicach nazwy handlowej produktu, zwrotu "suplement diety". Natomiast na opakowaniach leków znajduje się numer dopuszczenia leku do obrotu.
Skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą
Największym kłopotem w dyskusji nad skutecznością suplementów jest fakt, że zbyt często leczymy się sami. Wynika to zapewne z braku czasu, kolejek do lekarzy, przekonania o własnej nieomylności i marketingu szeptanego - komuś pomogło, to i mnie pomoże. Jeżeli brać pod uwagę efekt placebo, to pomogą też tabletki sacharyny. Przed ich zażyciem lepiej jednak odstać swoje i... zmusić lekarza do poważnej rozmowy, nawet kosztem dokumentacji medycznej.
Polecamy:
Ustawa
z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia
Leki czy suplementy
Polak leczy
się sam