Tekstowy fragment audiobooka "Koniec wymówek. Trenuj z Jezusem ciało i ducha"
Większość ludzi dorosłych w Polsce nie uprawia w regularny sposób żadnej dyscypliny sportu. Sporo jest takich, którzy dopiero w obliczu choroby czy niepełnosprawności uświadamiają sobie, że zaniedbali troskę o dobrą kondycję fizyczną i o stan swego organizmu. Tymczasem sport jest tym dla ciała, czym dla ducha jest medytacja i modlitwa.
Uświadomienie sobie potrzeby sportowego wysiłku w codzienności dla większości z nas nie jest rzeczą spontaniczną. Zwykle bardziej jest dla nas oczywiste to, że powinniśmy troszczyć się o rozwój w sferze psychicznej, duchowej, moralnej, społecznej czy religijnej. Troska o sprawność ciała i jego kondycję wydaje się w najlepszym przypadku mniej ważnym dodatkiem do pracy nad sobą w tamtych „wyższych” sferach człowieczeństwa. Tymczasem sport jest tym dla ciała, czym dla ducha jest medytacja i modlitwa.
To prawda, że łatwiej przychodzi nam dbać o wygląd zewnętrzny niż o wyrabianie kondycji i siły mięśni. Łatwiej po pierwsze dlatego, że nasz cielesny wygląd, zwłaszcza wygląd twarzy, jest dla nas bardzo ważny. To rodzaj lustra, w którym się przeglądamy i z którym się niemal utożsamiamy. To także nasza wizytówka, poprzez którą inni ludzie nas postrzegają. Troska o wygląd jest dla nas łatwiejsza nie tylko z tego powodu, że każdemu z nas zależy na korzystnym wyglądzie, ale też dlatego, że troska o ładny wygląd twarzy wymaga z naszej strony mniej wysiłku i dyscypliny niż troska o siłę mięśni czy o sprawność fizyczną. Łatwiej jest - dla przykładu - przypudrować bladość cery niż wytrenować wytrzymałość mięśni czy postarać się o właściwe dotlenienie organizmu i odpowiednią kondycję.
Każdy z nas potrzebuje wysiłku fizycznego i jakiejś formy sportu po to, by nie zaniedbać ciała i zdrowia fizycznego. Lekarze stwierdzają, że minimum w tym względzie to co najmniej półgodzinny spacer każdego dnia na świeżym powietrzu. Sport jest tym dla ciała, czym myślenie dla umysłu czy rachunek sumienia dla wrażliwości moralnej. Sport to trening, przez które ciało umacnia się i staje się najpiękniejszą wersją samego siebie. Właśnie dlatego sport potrzebny jest nam w każdej fazie życia.
Posłuchaj fragmentu nagrania >>
Również w wieku emerytalnym sport jest dla naszego ciała dobrodziejstwem i błogosławieństwem. Chodzi oczywiście o sport i wysiłek dostosowany do naszego wieku, sytuacji, trybu życia na co dzień. Kilkanaście lat temu poznałem dwie zaprzyjaźnione ze sobą kobiety w średnim wieku. Niedługo później obydwie zaczęły mieć podobne problemy zdrowotne: zwyrodnienie i ból stawów, osłabienie serca, podniesiony poziom cukru i cholesterolu, zwiększającą się nadwagę. Jedna z tych kobiet przeszła na dietę, jaką zalecił jej lekarz. Pomimo fizycznego bólu i osłabienia codziennie przynajmniej przez godzinę spacerowała w szybkim jak na jej wiek tempie. Druga z kobiet nie zmieniła błędnych nawyków żywieniowych i przestała wychodzić z domu. Po kilku latach na tyle powiększyła się jej nadwaga i niesprawność ruchowa, że wyglądała na matkę swojej przyjaciółki, chociaż w rzeczywistości była od niej o dwa lata młodsza.
Ruch na świeżym powietrzu i wysiłek fizyczny pomaga nam nie tylko w utrzymaniu sprawności fizycznej i zdrowia cielesnego, lecz także wpływa na dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne. Aktywność fizyczna aż do zmęczenia pomaga w rozsądny sposób rozładować napięcia emocjonalne, a także uwalniać się ze stresu i nadmiernego skupiania się na sobie samym. Pomaga też pokonywać lenistwo ducha. Staje się świetną szkołą charakteru. Hartuje ducha. Umacnia wolność i stanowczość. Przynosi pewność siebie i radość życia. Prowadzi do sytuacji, w której człowiek staje się silniejszy od swojego ciała - od jego nacisków czy ograniczeń. Dzięki różnym formom aktywności sportowej i wysiłku fizycznego unikamy stanów ciągłego przemęczenia, rozdrażnienia, braku koncentracji, zniechęcenia.
Ważne jest to, by harmonijne łączyć troskę o ciało z troską o ducha. Modne jest bowiem obecnie troszczenie się o ciało kosztem ducha, zamiast dbać jednocześnie o siłę fizyczną i głębię duchową. Jednostronna troska o samego siebie może doprowadzić do sytuacji, w której zdrowe ciało będzie złączone z osłabionym czy wręcz chorym lub zaburzonym duchem. Na długą metę taka sytuacja musi doprowadzić do kryzysu, gdyż wysportowane, sprawne i ładne ciało nikomu nie wystarczy do szczęścia. Co więcej, zaniedbany duch prowadzi do sytuacji, w której tracimy rozsądną hierarchię wartości i gubimy poczucie sensu istnienia. A wtedy nic już nas nie cieszy, nawet jeśli jesteśmy jeszcze zdrowi i silni fizycznie.
Nasi bliscy potrzebują nas całych — z naszym ciałem i z naszym duchem. Potrzebują naszej siły fizycznej i naszej mocy duchowej. Najbardziej wspieramy innych ludzi wtedy, gdy nasz zdrowy duch mieszka w naszym zdrowym ciele. Wzorem w tym względzie jest Jezus Chrystus, który był silny ciałem i mocarny duchem. Jego codzienny tryb życia był godny wyczynowego sportowca. Jezus był nieustannie w drodze. Nauczał z mocą. Okazywał miłość. Uzdrawiał. Był podwójnie silny i dzięki temu od rana do wieczora służył ludziom siłą fizyczną i mocą ducha.
Zapraszamy do sięgnięcia po płytę „Koniec wymówek. Trenuj z Jezusem ciało i ducha” wydawnictwa RTCK, która pomoże nam zaprzyjaźnić się z naszym ciałem. To, co usłyszymy, zmobilizuje nas do tego, by kształtować w sobie wysportowane ciało, w którym mieszka mocarny duch.
Nagranie dostępne w dobrych księgarniach i na stronie www.rtck.pl - http://www.rtck.pl/audiobooki/361-koniec-wymowek-trenuj-z-jezusem-cialo-i-ducha.html
opr. ab/ab