Cykl wydawnictwa "Katecheta" - forum Katechety
Wieloletnie zaangażowanie w pracy nauczyciela katechety "usprawiedliwia", jak sądzę, moje zainteresowanie tzw. "zespołem wypalenia zawodowego". Myślę, że każdy kto w pracy zawodowej czy społecznej posiada stały, bliski kontakt z drugim człowiekiem, kto - jak mówią psycholodzy - "pracuje swoją osobowością" powinien być świadomy pewnych procesów psychologicznych, które wówczas zachodzą. Katecheci nie są wyjątkiem. Oczywiście wiemy i wierzymy, że Duch Święty wspomaga nas w pracy, że - jeśli poddajemy się Jego działaniu - jesteśmy tylko narzędziem. Pan Bóg działa przez ludzi, takich jakimi jesteśmy, z naszymi słabościami, wadami, ambicjami czy umiejętnościami. Może dlatego tym bardziej warto wiedzieć, co dzieje się z nami, by umieć to oddać Panu.
Chcę zachęcić katechetów do przeczytania tego artykułu, bo często w swoim środowisku spotykam takich, którzy dosłownie płaczą ze zmęczenia lub takich, którzy uchodzą za oschłych i nie angażujących się w życie parafii, a tymczasem, jak sami twierdzą, "kryzysują". Większości z tych etapów, które opisuję, doświadczałam osobiście, dlatego część pt. "Jak pomóc?" napisana jest z autopsji.
Już sama nazwa wywołuje skojarzenia przemęczenia, spadku energii. Jest to reakcja organizmu człowieka na długotrwały stres; to skrajne wyczerpanie, załamanie procesów radzenia sobie w kontakcie z grupą czy drugą osobą. "Wypalenie zawodowe" stanowi proces psychologiczny, a to, czy ulegamy mu czy też nie zależy od wielu czynników. "Zespół" ten ujawnia się zazwyczaj po dłuższym okresie pracy różnorodnymi, zauważalnymi przez otoczenie zmianami w psychice i zachowaniu. Wyraża się objawami somatycznymi, takimi jak zmęczenie fizyczne, przemieszczające się bóle, objawy chorobowe układu krążenia (kołatanie serca) czy układu oddechowego (odczucie braku powietrza). W sferze emocjonalnej: rozdrażnienie, znużenie, znudzenie. Objawy te wpływają niekorzystnie na kontakty interpersonalne, zaburzają jakość pracy, przyczyniają się do utraty inicjatywy, a w konsekwencji do braku sukcesów (poczucie bezsensu, beznadziei, wyrzutów sumienia...).
Katecheci mówią wtedy, że jedynym sukcesem jest to, że jeszcze pracują. Według znawców problemu, istotą psychicznego wypalenia się jest swoisty konflikt pomiędzy wyobrażeniem o własnej skuteczności i powinności w pełnieniu określonej roli a warunkami i rezultatami. Z badań amerykańskich wynika, że u 70% nauczycieli występuje wysokie nasilenie objawów, które wcześniej wymieniłam.
Wiadomo, że syndrom wypalenia zawodowego przebiega fazowo, warto o tym pamiętać, bo na każdym etapie można i należy szukać pomocy dla siebie.
* I etap - to faza następująca po entuzjazmie (osoby ulegające wypaleniu bardzo silnie angażują się w swoją pracę; identyfikują się z nią, wzbudzając w sobie silne doznania emocjonalne, w sposób nieefektywny wykorzystując czas i energię). Na tym etapie pojawia się wyczerpanie emocjonalne, na skutek głębokiego, silnego przeżywania pojawiających się problemów innych osób lub problemów w pracy. Towarzyszy mu stopniowa utrata energii, czynniki stresujące wywołują napięcie, irytację, uczucie zmęczenia, znudzenia, zniechęcenia czy złości. Zwykle wtedy zmieniamy opiekę na "nadzór", czyli następuje nacisk na dyscyplinę. Pojawia się etykietowanie innych, często nieświadome, mające na celu obronę, dystansowanie się.
* II etap - gdy "wypalony" nauczyciel nie potrafi sobie z tymi objawami poradzić stopniowo dystansuje się od nich. Następuje depersonalizacja, pojawia się cynizm, obojętny stosunek do innych. Ochrona przed zmęczeniem z czasem przybiera skrajną formę, np. jawnej niechęci do uczniów widocznej w wypowiedziach typu: "klasa IIa to stado baranów", "ten motłoch niczego się nie nauczy" bądź relacjonowania: "nie można skutecznie pracować z 30 osobami w klasie". Izolowanie się od problemów to również wycofanie się, czyli zmniejszanie zaangażowania (unikanie kontaktu wzrokowego, stanie w oddali, w określonej pozycji, przedłużanie przerw, skracanie lekcji itp).
* III etap - brak satysfakcji z pracy objawia się z kolei: frustracją, negatywną oceną siebie, wyrażającą się w pytaniu: "co ja tutaj robię?" i stwierdzeniu "do niczego się nie nadaję". W wyniku pogłębiania się trudności pojawia się apatia, a nawet cechy depresji. Na poziomie zachowania obserwować można zmiany, takie jak krótsze przygotowania do lekcji, utrata inicjatywy, szukanie wymówek. Wskutek tego zanika poczucie kompetencji, brak jakichkolwiek osiągnięć zawodowych pogłębia frustrację, beznadzieję, irytację, prowadzi do formalizmu. Reakcja uczniów bywa różna:
Psychoterapeuta J. Fengler, analizując przyczyny "wypalenia zawodowego", wymienia szereg zachowań i przekonań:
Oczywiście te czynniki mogą nakładać się na siebie, a może być tak, że niwelacja jednego odmieni cały układ. Wydaje się, że na wypalenie "uodparniają się" ci, którzy mają poczucie własnej wartości (stąd wartość grup wsparcia), gdy są pewni, że dobrze robią to, co robią, nawet mimo braku "efektów" w chwili obecnej (stąd potrzeba rewizji swoich działań na modlitwie, z przyjaciółmi).
Bardziej narażeni na wypalenie są ci, którzy chcą być tak dobrzy we wszystkim, że nie mogą utrzymać tego poziomu, bądź też osoby o sztywnych przekonaniach, typu: "trzeba być lubianym przez wszystkich", "powinno się silnie przeżywać problemy innych" lub, co częste, "Pan Jezus nie krzyczał, więc i ja muszę być łagodna i cicha". Niektórzy z nas są przekonani, że być miłosiernym równa się pozwolić sobie "wejść na głowę". Bardziej narażeni są też ci, którzy mają świadomość braków w wykształceniu i którzy muszą to niejako "ukrywać" w środowisku. Ile razy "bierzemy na barki" grzechy całego Kościoła, a w pokoju nauczycielskim tłumaczymy się za niefortunne sformułowanie księdza na ambonie? Zapewne sposób przeżywania sytuacji trudnych daje doświadczenie własnej skuteczności, kompetencji, buduje zaufanie do siebie, budzi zasoby odpornościowe.
Według znawców problemu trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: Jaka jest moja sytuacja? Zgodność między człowiekiem i jego pracą to nie tylko pytanie o to, "czym jest moja praca", ale także o to, "kim jestem", "czy istnieje harmonia pomiędzy tym, co chciałbym robić, a tym, czego moja praca wymaga" czy też "dlaczego robię to, co robię".
Przykazanie miłości składa się z dwóch członów, tam gdzie jest mowa o miłości bliźniego warto zwrócić uwagę na słowa "(...) jak siebie samego". Ważna jest miłość do siebie samego: nie egoistyczna, ślepa i pyszałkowata, ale miłość, która nie pozwala "sobie czynić tego, co i drugiemu niemiłe", a która pamięta, że celem życia człowieka jest "Pana Boga czcić, służyć Mu i chwalić, a przez to osiągnąć zbawienie". Czy chwałą Boga jest zmęczony, zastraszony, apatyczny sługa? Matka Teresa , gdy spytano Ją, czy nie przeraża Jej ogrom zła i cierpienia z jednej strony i to, że nie jest w stanie pomóc wszystkim, odpowiedziała: "My zajmujemy się nimi, dopóki są z nami. Robię tyle, ile mogę, jak najlepiej, ale tylko tyle. Tu i teraz".
W naszej pracy nie można obyć się bez ożywczej i uzdrawiającej mocy Sakramentów. Wtedy realne staje się to, co mówi św. Paweł: "Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia!" (Flp 4,13).
Bożena Morawska - katechetka w szkole średniej we Wrocławiu.
Literatura:
opr. ab/ab