Halo! Nie zapomnij o Mszy Świętej

Łatwo usprawiedliwić się, że "nie mogłem przyjść na Mszę" ... Czy wiesz jednak, co tracisz?

Wystarczy drobny pretekst, aby „zwolnić się” z Eucharystii. Niektórzy nie potrzebują nawet pretekstu, nie odczuwają bowiem pragnienia spotkania z Chrystusem.

Przypomnijmy sobie zatem, czym jest Eucharystia i jakie znaczenie ma dla każdego chrześcijanina...


Uobecnienie wydarzeń zbawczych

Pan Jezus zapowiedział Eucharystię podczas swego przemówienia w synagodze w Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret słowami: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,51). Żydom trudno było zrozumieć te słowa, dlatego też zastanawiali się, jak Jezus może im dać do jedzenia swoje ciało? Wszystko wyjaśniło się dopiero podczas Ostatniej Wieczerzy. Tuż przed swoją męką i śmiercią przemienił chleb i wino w swe Ciało i Krew dając do spożycia apostołom. Opisuje to wydarzenie św. Łukasz: „Następnie wziął chleb, odmówił dziękczynienie, połamał go i podał uczniom mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę». Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana»” (Łk 22,19-20).

To była pierwsza Msza św. i Komunia święta w dziejach Kościoła. Ustanowienie Eucharystii zakończył Jezus słowami skierowanymi do apostołów: „To czyńcie na moją pamiątkę”. W tych słowach polecił im i wszystkim kapłanom w przyszłości sprawowanie Mszy świętej i udzielanie Komunii świętej. Odtąd każdego dnia na ołtarzach całego świata dokonuje się tysiące Eucharystii, podczas których miliony wiernych stają się świadkami męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Powtarzam raz jeszcze: podczas każdej Mszy św. Jezus powtórnie umiera i zmartwychwstaje. I ty możesz być tego świadkiem! Św. Jan Bosko mawiał: „Być obecnym na Mszy znaczy to samo, co widzieć Boskiego Zbawiciela wychodzącego z Jerozolimy i niosącego krzyż na górę Kalwarii, żeby tam na nim umrzeć wśród najbardziej barbarzyńskich zniewag i przelać swoją krew aż do ostatniej kropli”. Jeden z korespondujących ze mną chłopców pisze, że jego zauroczenie Mszą świętą prysło, kiedy uświadomił sobie, że ten „cud” dokonuje się trzy razy dziennie. W odpowiedzi na list napisałem: ”A nie pomyślałeś o tym z drugiej strony, że właśnie to jest cudem, że Chrystus chce być obecny zawsze, w każdym miejscu na świecie, więcej – chce by ludzie zawsze (o każdej porze) mogli się z Nim spotkać przyjmując Go do swych serc? Tak, to jest właśnie cudem”.


Dlaczego chleb i wino?

Chleb i wino były codziennym pokarmem Żydów. Ustanawiając Eucharystię, Pan Jezus użył chleba i wina, by powiedzieć, że Komunia święta jest tak potrzebna dla duszy, jak codzienny pokarm dla ciała.

W chlebie zawarty jest cały świat stworzony przez Boga. Wypiekany jest z mąki, która powstaje z ziaren pszenicy czerpiącej swoje składniki z ziemi. Dlatego też chleb jest nazwany owocem ziemi. Aby zboże urosło potrzebny jest deszcz i promienie słoneczne, które umożliwiają wszelkie procesy w przyrodzie. Chleb jest więc również darem Boga, który swoją mądrość wyraził w prawach natury. W chlebie zawiera się także praca człowieka, począwszy od wysiłku rolnika, który rzuca ziarno w ziemię, po prace inżyniera tworzącego narzędzia służące do uprawy roli. W bochenku chleba jest obecny wysiłek młynarza, piekarza, lekarza, kierowcy...

Chleb w swej zwykłości jest niezwykły. Można go jeść każdego dnia i nigdy nie spowszednieje. Jest potrzebny biedakom i ludziom bogatym. Jedzą go ludzie prości, nie umiejący czytać i uniwersyteccy profesorowie, dorośli i małe dzieci. Wyraża dobroć i miłość Boga, który podtrzymuje nasze życie.

Obecność Chrystusa w okruszynie chleba pozwala Mu na codzienną gościnę w sercach milionów chrześcijan na całym świecie. Zarzut przeciwko tej możliwości postawił przed laty chrześcijańskiemu chłopcu muzułmanin w albańskim mieście Skutari. Pytał on: „Jak to możliwe, by jeden i ten sam Chrystus mógł być obecny jednocześnie w tylu swych wyznawcach?”. Chłopiec odpowiedział mu obrazowo: „Patrz, jedno i to samo słońce wchodzi przez swoje promienie do tysięcy mieszkań w naszym mieście, a do milionów na całym świecie. Coś podobnego czyni Jezus ukryty w małych Hostiach”.

Karol de Foucauld tak wyrażał swoją wiarę w obecność Jezusa Eucharystycznego: „Eucharystia, to Jezus, to cały Jezus!...W świętej Eucharystii jesteś cały Ty, żyjący, mój umiłowany Jezu, tak w pełni, jak byłeś w domu Świętej rodziny z Nazaretu..., jak byłeś wśród apostołów. tak samo jesteś Tutaj, mój Umiłowany...”


Niewygodny obowiązek...

W dzienniczku błogosławionego Edmunda Bojanowskiego czytamy: „Pochmurno, wiatr od wschodu zamiata śnieg i zarzuca tory. Pomimo tego wybrałem się pieszo do kościoła, bo mi było przykro, żem wczoraj i przedwczoraj nie był, a przy tym chciałem spróbować, czy świeże powietrze nie wyleczy z kataru. Przeprawa była trudna, gdzieniegdzie trzeba było głęboko brnąć w śniegu baz najmniejszego toru, do tego wicher i zamieć utrudniały przejście. Zdyszany i spocony przebrnąłem wreszcie do kościoła. Byłem na Mszy świętej i u spowiedzi” (5 I 1854).

Wielu ludzi mieszka jedynie 200-500 metrów od kościoła (i ja mam takie szczęście), lecz „nie znajdują czasu” i ochoty, aby uczestniczyć w Eucharystii. Pozostaje im życzyć, aby mieli choć odrobinę takiej wiary i tęsknoty za Chrystusem, jaka tętni od bł. Edmunda.

Eucharystia jest niewygodnym obowiązkiem jedynie dla tych, którzy nie kochają Chrystusa i nie pragną Jego bliskości. Na Eucharystię nie idzie się z obowiązku albo atrakcyjności, lecz ze względu na Chrystusa, Którego bardzo kocham, a jeśli kocham, to pragnę z Nim być jak najczęściej i jak najdłużej. Jeśli zechcę, nic nie stanie na przeszkodzie, aby móc się Nim spotkać twarzą w twarz!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama