Droga Krzyżowa: rozważanie na kolejne dni Wielkiego Postu (dopasowane do czyt. mszalnych roku A)
1. Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico, zmiłuj się nad nami.
Jezus stanął przed sądem Piłata. Bóg został postawiony przed sądem człowieka. Zadaniem sądu jest wymierzanie sprawiedliwości. Ten sąd miał oddać sprawiedliwość samemu Bogu. Okazał się jednak sądem wyjątkowo niesprawiedliwym i okrutnym. Nie była to pomyłka sądowa, bo sędzia był świadom tego, że Oskarżony jest niewinny, a środki obrony, które zastosował, były straszliwe: biczowanie i konfrontacja z Barabaszem.
Dzisiaj ludzie również oskarżają Boga o różne nieszczęścia, które są przecież skutkiem ich własnych grzechów. Wydają na Boga niesprawiedliwe i okrutne wyroki. Dopuszczają się bluźnierstw i świętokradztwa. Skazują Boga na banicję z własnego serca, ze swojej rodziny, z życia społecznego. Ośmielają się nawet mówić o "śmierci Boga".
"Stoi przed sędzią Pan wszego stworzenia". Przed sądem człowieka stanął ten, który będzie sądził żywych i umarłych i cały świat. Jest to sędzia również na swój sposób "niesprawiedliwy". Jeżeli uznamy, że sprawiedliwość jest precyzyjnym odmierzaniem zasługi i winy, nagrody i kary, to w przypadku Piłata sprawiedliwość została naruszona przez okrucieństwo. Natomiast w przypadku Sędziego wszystkiego co żyje, czysta sprawiedliwość została "naruszona" przez miłosierdzie. Bolejąc nad niesprawiedliwością ludzkich sądów radujmy się tym, że sprawiedliwość Boża wyraża się w miłosierdziu.
2. Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami.
Na synajskiej pustyni Mojżesz spotkał krzak, który płonął, ale przecież się nie spalał. W ten sposób Bóg objawił się Mojżeszowi. Dzisiaj, płonącym drzewem, które się nie spala mimo upływu wieków; drzewem, przez które nam Bóg się objawia, jest krzyż Chrystusa. Odkąd Chrystus Pan wziął krzyż na swoje ramiona, stał się on dla nas gorejącym ogniskiem miłości.
"Ogień miłości, gdy Go tak rozpala, sromotne drzewo na ramiona zwala".
Kto chce iść za Chrystusem, musi wziąć swój krzyż. Zawsze się nam wydaje, że krzyż nas wyniszcza i wypala, że pozbawia nas żywotnych sił. Kiedy jednak nasz krzyż przyjmiemy tak, jak Pan Jezus przyjmował swój krzyż - z miłością - może on również dla nas stać się krzewem gorejącym, który płonie, ale się nie spala, w którym Bóg objawia człowiekowi swoją niepojętą miłość.
3. Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami.
Jezus upada na krzyżowej drodze. Zabrakło Mu ludzkich sił do dźwigania krzyża. Od Ostatniej Wieczerzy nie miał zapewne nic w ustach. Wątpliwe, czy w czasie uwięzienia i upokarzających przesłuchań podano Mu choć kroplę wody. Zewsząd doświadczano Go szykanami, a znikąd nie nadchodziła pomoc. Uczniowie się rozproszyli, a jeden nawet się Go zaparł. Przyjaciele okazali się słabi i bojaźliwi.
Nasze upadki - szczególnie gdy człowiek upada na duchu, gdy ogarnia go zwątpienie i zniechęcenie - są również spowodowane słabością, a słabość ta również spowodowana jest łaknieniem i pragnieniem. Jeśli zewsząd dochodzą do nas nieżyczliwe słowa krytyki i niesprawiedliwe osądy, jeśli nikt nie kieruje do nas słowa zachęty, jeśli nikt nie dostrzega i nie docenia dobra, które czynimy - wtedy tak łatwo o zniechęcenie a nawet o rozgoryczenie.
Przy naszej drodze krzyżowej jest jednak źródło, u którego możemy zaspokoić nasze pragnienie i łaknienie. Źródłem wszelkiej pociechy i wszelkiego umocnienia jest Serce Jezusa. Kiedy ludzkie serca są dla nas zamknięte, Serce Jezusa jest zawsze dla nas otwarte.
4. Serce Jezusa w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami.
Na Drodze Krzyżowej spotykają się dwa miłujące Serca: Serce Syna i Serce Matki. Od samego początku były one bardzo blisko siebie, bo przecież Duch Święty utworzył Serce Jezusa pod Sercem Maryi, "w łonie Dziewicy Matki".
Teraz jest chwila szczególnej bliskości. Serca Matki i Syna są zjednoczone w cierpieniu. Tak właśnie - bardzo blisko siebie w chwili cierpienia ukazane są One w "Cudownym Medaliku" Niepokalanej. Na rewersie tego medalu, pod monogramem Maryi wplecionym misternie w krzyż Chrystusa, przedstawione jest Serce Jezusa okolone cierniową koroną, a obok Niego Serce Maryi przebite mieczem boleści.
Bardzo boimy się cierpienia, które przychodzi do nas i do naszych bliskich. Bronimy się przed nim i koniecznie chcemy je oddalić. Kiedy jednak już nic się nie da zrobić, kiedy sami musimy wyruszyć na drogę krzyżową, lub stanąć przy drodze krzyżowej ukochanej osoby, wykorzystajmy ten moment. Może się okazać, że nigdy nie byliśmy tak blisko, że nigdy tak się nie kochaliśmy, jak można pokochać przy IV stacji Drogi Krzyżowej.
5. Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami.
Zwyczajowo mówi się przy tej stacji, że to Szymon Cyrenejczyk pomaga Panu Jezusowi w dźwiganiu krzyża. Tak naprawdę, to jest zupełnie odwrotnie. To Jezus pomaga nam wszystkim w dźwiganiu krzyża. On niesie go za nas. Często żyjemy w przeświadczeniu, że tak wiele dla Pana Boga robimy, że tak bardzo pomagamy Jemu w zbawianiu świata, że tyle dajemy ze siebie na Jego chwałę. Prawda o Bogu i o nas jest jednak zupełnie inna. Nawet jeśli coś Panu Bogu dajemy, to jest to dar, ale Boga dla nas. Jeśli ktoś ofiaruje Bogu cokolwiek, to przecież nie dzieli się z Bogiem swoją własnością, lecz ofiaruje Bogu to, co i tak do Niego należy. Pan Bóg robi do tego interesu dobrą minę i z powagą przyjmuje "niby-nasze" ofiary. Każdą jednak ofiarę błogosławi, pomnaża, ubogaca i z powrotem nam oddaje. Jeśli ktoś ofiaruje Bogu swoje życie, to nie Boga ubogaci, ale jego życie stanie się piękniejsze i cenniejsze. Wszyscy i wszystko otrzymują z pełni Bożego Serca.
6. Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami.
„Nie było w Nim krasy, ani piękności”. W sponiewieranym na Krzyżowej Drodze Synu Człowieczym mało kto mógł dostrzec, że spotyka "najpiękniejszego spośród synów ludzkich". Jego widok nie budził zachwytu, lecz co najwyżej, politowanie. Gest Weroniki sprawił, że maska pogardy i poniżenia, założona przez oprawców na twarz Jezusa, zostaje na chwilę zdjęta i ukazało się oblicze Umiłowanego Syna, w którym Ojciec ma upodobanie. Znowu Jego oblicze na moment stało się jako słońce, jak na górze Przemienienia.
Spotykamy na drodze naszego życia wielu ludzi, w których "nie ma krasy, ani piękności". Ludzi o sponiewieranych obliczach. Ludzi w maskach poniżenia i pogardy. Jest wielu oszczerców i oskarżycieli, którzy takie maski innym ludziom zakładają na twarze. Inni sami zniekształcają swoje oblicza przez maskaradę grzechu. Jak bardzo wtedy jest potrzebny gest Weroniki, żeby przynajmniej na moment spod przeraźliwej maski wyjrzało oblicze człowieka. Jak jednak można zobaczyć człowieka w kimś, kto nie chce być człowiekiem? Trzeba przez moment popatrzeć na taką istotę oczyma Boga, który w każdym z synów ludzkich widzi swojego Syna Umiłowanego. W grzesznikach widzi swego Syna jak podczas męki, czyli w apogeum miłości do Boga i do człowieka. Może wtedy i my, choć na moment, znajdziemy upodobanie w biednym człowieku.
7. Serce Jezusa, cierpliwe i Wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami.
Jezus jest cierpliwy. Przeszkadzają Mu, poszturchują, przewracają, a On cierpliwie powstaje, aby swój krzyż zanieść do końca Drogi Krzyżowej.
Jezus jest cierpliwy. Tyle razy przychodzimy do Niego, ciągle z tymi samymi grzechami, a On cierpliwie pochyla się nad nami, oczyszcza nas, umacnia, błogosławi i wyprawia w dalszą drogę.
Serce cierpliwe i wielkiego miłosierdzia jest wielkim apelem do naszych serc o cierpliwość i miłosierdzie. "Jeśli twój brat zawinił przeciw tobie, idź i pojednaj się ze swoim bratem". Odpuszczaj mu tak, jak tobie jest odpuszczone: i za pierwszym razem, i za drugim, i za siedemdziesiątym siódmym.
Bądź cierpliwy i dla siebie.! Nie rezygnuj z walki o dobro nawet wtedy, kiedy ci się nie udało: i po pierwszym upadku, i po drugim, i po siedemdziesiątym siódmym. Zawsze trzeba powstawać i zaczynać od nowa. Pomoże ci Serce cierpliwe i wielkiego miłosierdzia.
8. Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami.
"Nie płaczcie nade Mną" - mówi Jezus niewiastom jerozolimskim. Jednocześnie jednak mówi: "Płaczcie", ale "Płaczcie ze Mną". Łzy ludzkie są bezsilne wobec zła i wobec śmierci. Nabrały one mocy wtedy, gdy Jezus zapłakał nad Jerozolimą, gdy zapłakał nad grobem Łazarza i gdy zapłakał na krzyżu. Wprawdzie Ewangelia nie mówi nic na temat łez Jezusa w godzinie Jego śmierci, ale nasza stara pieśń pasyjna z trafną chyba intuicją mówi o tym momencie: "Woła i kona, łzy z oczu leje..." Łzy Jezusa, zmieszane z Jego zbawczą Krwią, mają niezwykłą moc. Mogą one sprawić, że uschłe drzewo znowu stanie się zielonym. Mogą one oczyścić z największej winy. Mogą przywrócić człowiekowi całe jego piękno. Łzy Jezusa są naszym ubezpieczeniem. Kiedy dziecko, bawiące się zapałkami, spowoduje pożar i zniszczenie całego domu, jego żal i łzy nie potrafią wynagrodzić wyrządzonej szkody. Mogą to uczynić za niego rodzice, jeśli są bogaci, lub jakaś potężna instytucja ubezpieczeniowa. Człowiek, który przez ciężkie grzechy zburzył wszystkie mosty łączące go z Bogiem, sam nie umie ich odbudować. Potrzebny jest PONTIFEX - budowniczy mostów. A mamy takiego Arcykapłana - Pontifexa. Kiedy ludzkie serce oderwie się od Boga tak bardzo, że nie może do Niego powrócić, ponownego zjednoczenia serc - Boga i człowieka - może dokonać Serce Jezusa, które jest przebłaganiem za grzechy nasze.
9. Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami.
Przy trzecim upadku Pana Jezusa trzeba policzyć wszystkie nasze upadki. Jest ich w życiu tak wiele, że może człowieka ogarnąć zwątpienie: Czy możliwe jest bym, zbawił Siebie? A tym bardziej: Czy możliwe jest, abym osiągnął cel tak nieosiągalny - "Świętymi bądźcie, jak i Ja Jestem święty"? Odpowiedź na to pytanie jest tylko pozornie pesymistyczna. Z całą pewnością, człowiek sam siebie zbawić nie może. Niemożliwe jest również, aby o własnych siłach stał się święty. Zbawienie i świętość to są najcenniejsze dary Boga. Ten będzie zbawiony i ten będzie święty, komu Bóg tych darów udzieli. Na szczęście, Bóg jest bardzo hojnym Dawcą i chce tych darów udzielić wszystkim. Wszystkich obdarza swoją łaską. Problem jednak jest w tym, że nie każdy może te dary Boże przyjąć. Zdolnym do przyjęcia tych darów czyni człowieka - ufność. Jeśli ktoś ufa Bogu, a nie własnym siłom i książętom tego świata, ten otrzyma zbawienie od Pana. Dla ufających zbawienie jest w Najświętszym Sercu Jezusa.
10. Serce Jezusa, zelżywością napełnione, zmiłuj się nad nami.
Każdemu ludzkiemu sercu, a tym bardziej Sercu Jezusa, należy się miłość. To jest największe zapotrzebowanie i największe prawo każdego serca. Dlatego każdemu sercu, a w szczególności Sercu Jezusa dzieje się straszliwa krzywda, jeśli się je napełnia zelżywością. Nie żałowano Sercu Jezusowemu zelżywości na całej Drodze Krzyżowej, a szczególnie przy X stacji, gdzie obnażono Go z szat i dano Mu do picia wino zmieszane z żółcią. Nie żałuje zelżywości Sercu Jezusowemu i współczesny świat, który wyzbywa się wszelkiego wstydu, a ucieczki przed smutną prawdą o sobie szuka w alkoholu i narkotykach.
Każde serce, rozumiane w sposób cielesny, przyjmuje dwa rodzaje krwi: krew czystą, ubogaconą w życiodajny tlen i krew zanieczyszczoną dwutlenkiem węgla. Krew tętnicza jest rozprowadzana po całym organizmie. Krew żylną serce przekazuje płucom do oczyszczenia i ubogacenia w tlen.
Do każdego serca, rozumianego w sposób duchowy, napływa miłość i różne zelżywości. Czystą miłość przyjmujemy bez zastrzeżeń i bez ograniczeń ofiarujemy ją ludziom. Jeśli ktoś chce nas uraczyć zelżywościami, ofiarujmy nasze upokorzenie Sercu Jezusa. W nim, jak w płucach krew, będziemy oczyszczeni z naszych zelżywości.
11. Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne, zmiłuj się nad nami.
"Stał się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu". Jezus był posłuszny woli Ojca i dlatego mógł tak wiele zrobić dla człowieka. Głosił wspaniałą naukę, uzdrawiał chorych, karmił głodnych, przepędzał złe duchy, a nawet zmarłym przywracał życie. W momencie, kiedy do krzyża zostały przybite Jego ręce i nogi "posłuszeństwo aż do śmierci" stało się wielkim ograniczeniem. Nogi zwiastuna Dobrej Nowiny zostały unieruchomione, a ręce nie będą już mogły dotykać ociemniałych oczu, niemego języka, wyciszonych uszu i nieruchomych członków chorego ciała. Teraz może tylko cierpieć i umrzeć. A przecież właśnie wtedy Jezus dla świata i dla człowieka uczyni najwięcej.
Wola Boża nie ogranicza wolności człowieka. Im bardziej człowiek posłuszny jest Bogu, tym bardziej powiększa się zakres jego możliwości. Jeżeli jest to posłuszeństwo całkowite, "do śmierci"; wtedy te możliwości stają się największe. Kto naprawdę chce tego, co Bóg, kto jak Bóg pragnie tylko dobra, pragnie go coraz bardziej, ma wtedy do dyspozycji coraz więcej mocy. Posłuszeństwo bowiem jest kluczem do skarbca wszechmocy Bożej.
12. Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte, zmiłuj się nad nami.
"Jezus zawołał głosem wielkim i oddał ducha".
W tym momencie przestało bić Serce, które dla wszystkich jest źródłem życia. Pośmiertne objawy dostrzeżone u Jezusa - z przebitego boku wypłynęła krew i woda - wskazują na to, że ostatnie uderzenia Serca Jezusa były dramatyczne. Podczas męki pulsowało ono coraz wolniej i z coraz większym wysiłkiem, aż w końcu nie wytrzymało tak straszliwego obciążenia i zostało... wprost rozerwane. "Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte..." A źródłem życia stało się właśnie w tym momencie. Syn Człowieczy ma moc oddać swoje życie i ma moc je odzyskać (por. J 10, 17) . Serce rozdarte na krzyżu żyje i bije dla nas.
My bardzo chronimy swoje życie i swoje serce. A Pan Jezus nie tylko swoimi słowami, ale i tym, co stało się z Jego Najświętszym Sercem na krzyżu, ostrzega nas: "Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie, ten je zachowa". Kto by chciał ochronić swoje serce przed wysiłkiem, przed miłością, przed poświęceniem ten zmarnuje całe swoje życie. Kto będzie ścierał swoje serce w żarnach miłości i poświęcenia, ten je odzyska i zachowa na zawsze.
12. Serce Jezusa, włócznią przebite, zmiłuj się nad nami.
Dlaczego jeszcze po śmierci znęcano się nad umęczonym Sercem Jezusa?
Różne mogą być odpowiedzi. Pierwsza jest podana w Ewangelii: Przebito Mu bok zamiast łamania kości, aby dać dowód, że jest już martwy. My dzisiaj możemy powiedzieć, że dał sobie Serce otworzyć, aby nam ukazać całą szerokość, długość, wysokość i głębokość Jego miłości i całe niezgłębione bogactwo Jego Serca (por. Ef 3).
Kościół święty cytuje w Wielki Piątek św. Jana Chryzostoma, który tak to tłumaczy: "Jak z boku Adama Bóg stworzył kobietę, tak też Chrystus dał nam ze swego boku wodę i krew, z których utworzył Kościół. I tak jak Bóg wyprowadził Ewę z głęboko uśpionego Adama, tak też Chrystus po śmierci dał nam wodę i Krew". To są sakramenty: Chrzest, Eucharystia, które tworzą Kościół.
Oto jest tajemnica śmierci Chrystusa, z której rodzi się tajemnica życia Kościoła, a jednocześnie tajemnica niezwykłych zaślubin Chrystusa z Kościołem.
14. Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami.
"Ja jestem zmartwychwstanie i życie" (J 11, 25). Kiedy myślimy o życiu i zmartwychwstaniu nasuwają się nam różne wątpliwości. Samo życie jest zjawiskiem niepojętym. Śmierć jednak wydaje się logiczną konsekwencją, a przynajmniej zjawiskiem powszechnym i koniecznym. Jak więc myśleć tu o zmartwychwstaniu? Wiara w zmartwychwstanie i życie wieczne byłaby chyba niemożliwa, gdybyśmy rozumieli ją tylko jako uznanie pewnych zjawisk i faktów. Tymczasem nasza wiara to tylko w pewnym stopniu przyjęcie faktu i zjawiska. O wiele bardziej wiara jest przyjęciem Osoby. "Ja jestem zmartwychwstanie i życie". Dla nas życie i zmartwychwstanie to Chrystus Pan zmartwychwstały i żyjący na wieki. Jego zmartwychwstanie jest naszym zmartwychwstaniem, a Jego życie jest naszym życiem. Osiągniemy jedno i drugie jednocząc się coraz bardziej z Osobą Zbawiciela.
opr. mg/mg