Czy wśród codzienności potrafimy jeszcze czekać na Boga?
Oczekiwanie – to element coraz mniej obecny we współczesnym życiu. Na co dzień zwykle za czymś gonimy, próbujemy zdążyć w wiele miejsc i w terminie wypełnić wszystkie obowiązki. A jeżeli o czymś marzymy, chcemy mieć to od razu. Czasem jedna sytuacja zmusza nas do oczekiwania – czekamy w kolejce do lekarza, na wynik egzaminu, na przyjazd bliskiej osoby, na wypłatę, na autobus. Wtedy może się okazać, jak bardzo oczekiwanie może być trudne, jak obnaża naszą niecierpliwość, egoizm, zachłanność, agresję.
Myślę, że w czasie adwentu warto zastanowić się, na co czekamy, na co chcemy czekać i do czekania na co jesteśmy przymuszeni. Bo czekanie może być także wartością, może uczyć nas, że rzeczy, na które czekamy, do których dostęp odkładamy w czasie, są dla nas wartościowe, są ważnym elementem naszego życia. Pokazuje też, że czasem warto czegoś chwilowo się wyrzec, aby uzyskać coś wielokrotnie bardziej cennego. I tak, odmawiając sobie w adwencie jakiejś przyjemności czy rozrywki, zdajemy sobie sprawę, co sprawia nam frajdę, ograniczając pewne potrawy podczas diety mamy przed sobą cel w postaci zdrowia lub szczupłej sylwetki, a czekając ze współżyciem do ślubu, odkrywamy jego prawdziwy smak w małżeństwie. To czekanie ma wtedy sens.
Ale czy wśród codzienności potrafimy jeszcze czekać na Boga? Tego, który przychodzi, który zbliża się ku nam szczególnie w tym wyjątkowym czasie? Czy umiemy z niecierpliwością Go wypatrywać, tęsknić za Nim, wychodzić Mu naprzeciw? Czy pragniemy spotkania?
Wytężając uwagę na to, na co czekamy, przygotowujemy się zarazem na ten moment – na spotkanie, na ważną chwilę. A jak ja przygotowuję się na czas, kiedy za parę tygodni przyjdzie do mnie sam Bóg? Czy są w tym przygotowaniu tylko zewnętrzne porządki, szukanie prezentów i przedświąteczne zakupy?
Początek adwentu to dobry czas, aby coś sobie postanowić, znaleźć jakąś przestrzeń, w której możemy zbliżyć się do Boga, zrobić coś tylko dla Niego i dla własnego uświęcenia. To może być drobiazg – jakiś dobry uczynek w ciągu dnia, duchowa lektura, miły gest dla kogoś bliskiego, modlitwa dłuższa niż zwykle, obecność na roratach, codziennie przeczytanie jednego zdania z Pisma Świętego. Pomysłów jest wiele, ważne, by odnaleźć coś, co będzie nam bliskie, co pomoże nam odświeżyć więź z Bogiem.
Warto podczas adwentu podejmować takie wysiłki, iść ciągle o krok dalej, bo warto na Boga czekać i każdego dnia przygotowywać się na spotkanie z Nim – podczas Świąt Bożego Narodzenia i kiedyś, w wieczności. Potrzeba nam czekać – bo On czeka na nas nieustannie.
opr. aś/aś