Skrzywdzić można także słowem. O sile plotek i oszczerstw
Są potężną bronią i mogą stanowić naprawdę silną oręż przeciwko drugiej osobie. Celnie zadane zostają w nas przez całe życie i w najmniej spodziewanych chwilach dźwięczą w uszach. Raz wypowiedzianych nie da się cofnąć, dlatego nie zawsze należy mówić, co się wie, ale zawsze trzeba wiedzieć, co się mówi.
Pewna kobieta przyznała się św. Filipowi Neriuszowi, że obmawia innych. „Często ulegasz tej wadzie?” - zapytał święty. „O tak, bardzo łatwo popełniam obmowę” - odpowiedziała. Na co święty odparł: „Córko, twoja wina jest wielka, ale Miłosierdzie Boże nieskończone. Nie wątpię, że - dzięki postanowieniu poprawy i gorącej modlitwie - wkrótce zapanujesz nad tą brzydką skłonnością. Za pokutę spełnisz następującą rzecz: idź na targ, kup zabitą, ale nieoskubaną kurę, następnie za miastem przejdź się kilka razy w tę i tamtą stronę, a w ciągu spaceru oskub całą kurę. Po skończeniu wróć do mnie i zdaj mi sprawę z dokładnego spełnienia rozkazu, który ci daję w imieniu Pana Boga”. Kobieta zdziwiła się, ale poszła na targ, kupiła kurę i oskubała ją w drodze. Wróciła do swego spowiednika, spiesząc się, by poznać znaczenie tej pokuty. „Wiernie spełniłaś pierwszą część rozkazu lekarza twojej duszy. Wypełnijże teraz drugą, a będziesz zupełnie uzdrowiona. Wróć w to samo miejsce, obejdź te same drogi, po których idąc, skubałaś kurę, i pozbieraj wszystkie pióra, które rozrzuciłaś” - polecił św. Filip. „Ależ to niewykonalne!” - zawołała kobieta. „Rzucałam pióra bez zastanowienia po obydwu stronach drogi, wiatr je rozrzucał po polach. Jakże więc możesz żądać, ojcze, abym je zebrała?” - pytała. „A widzisz, moja córko. Obmowa to rzecz tego samego rodzaju co pióra, które wzbraniasz się zbierać po rozsypaniu. Twoje niebaczne słowa również rozeszły się w różnych kierunkach. Idź, dogoń je, jeśli możesz! Pamiętaj i nie grzesz więcej!” - dodał zakonnik.
Ile takich piór fruwa po świecie z mojej winy? Skąd bierze się łatwość do oceniania innych, wydawania sądów? - Przyczyną obmawiania innych są własne, zwykle nieodkryte wady, kompleksy. W psychologii nazywamy to projekcją - mechanizmem obronnym, którego zadaniem jest sprawienie, by nasze ego lepiej się poczuło - odpowiada psycholog Joanna Nowak. - Projektujemy na innych swoje wady, mając nadzieję, że tym samym odwrócimy od nich uwagę ludzi, którzy znają nasze słabości - tłumaczy, podkreślając, iż słowa mogą zranić, pozostawić bliznę na długie lata. Przekonała się o tym Katarzyna, która - ilekroć idzie ulicą swojego miasteczka albo robi zakupy - dostrzega dwuznaczne spojrzenia, słyszy za plecami szepty. - To okropne, ale nie będę chodzić po domach i tłumaczyć wszystkim, jaka jest prawda - mówi stanowczo. Po jej ślubie z Piotrem miejscowość obiegła plotka, że uwiodła księdza, który dla Kaśki rzucił seminarium. - Owszem, jako młody chłopak zastanawiał się nad kapłaństwem. Prawdą jest również, że dwa lata spędził w seminarium. Kiedy zaczął przeżywać trudności, po rozmowach z ojcem duchowym i spowiednikiem zrozumiał, że to nie było powołanie. Długo się łamał, zanim podjął decyzję o powrocie do domu - wyznaje Kasia. - Nie znaliśmy się wtedy. Los skrzyżował nasze drogi dopiero rok później. Pobraliśmy się i bylibyśmy szczęśliwi, gdyby nie ludzkie języki - tłumaczy kobieta.
J. Nowak wyjaśnia, że plotkarze to egocentrycy o niskim poziomie empatii. - Kiedy powtarzają nieprawdę o innych, karmią zwykle własne wybujałe ego, nie przewidując konsekwencji swoich słów. Przekazując niesprawdzone informacje, kłamią za plecami zainteresowanych, a to boli, rani na całe życie. Zwykłe słowa mogą stać się powodem nieszczęść, np. rozbić związek małżeński, zniszczyć przyjaźń - ostrzega psycholog.
Zniesławiać można na rozmaite sposoby, np. ujawniając czyjąś tajemnicę, obelgą czy pomówieniem. Do najbardziej rozpowszechnionych występków naruszających ósme przykazanie należy obmowa, czyli mówienie źle o bliźnich pod ich nieobecność. Najczęściej to - rozgłaszane bez uzasadnionej potrzeby, nierzadko ubarwione - negatywne opinie moralne o innych. Czasem obmowa przyjmuje postać plotki będącej owocem gadulstwa, a jej zasięg i skutki są często nieobliczalne. Powtarzanie w określonym środowisku przypadkowo zasłyszanych spraw może bowiem doprowadzić do nieporozumień i zranienia człowieka. Znacznie większą krzywdą wyrządzoną bliźniemu jest oszczerstwo, czyli mówienie o nim nieprawdy. Zniesławienie, kalumnia, potwarz to różne imiona oszczerstwa, polegającego często na wyolbrzymianiu wad bliźniego albo przypisywaniu mu ich, choć jest od nich wolny. Oszczerca rozmija się z prawdą, aby zaszkodzić drugiemu i wyrządzić krzywdę, odbierając mu cześć oraz dobre imię.
Są też i tzw. wszechwiedzący, którzy uważają, iż są najmądrzejsi, mają zdanie na każdy temat i próbują je narzucać innym. Robią to w sposób protekcjonalny, używając słów, które mogą ranić innych. O. Wawrzyniec Scupoli, żyjący w XVI w. filozof i teolog, w swoich rozważaniach pt. „Jak powściągnąć język?” o wszechwiedzących pisze tak: „Brak powściągliwości w mówieniu wynika z pychy. To ona sprawia, że przekonani, iż wiele wiemy i zadowoleni z własnych przemyśleń, chcemy przekazać je innym. Przyjmujemy wobec nich rolę nauczycieli, jakby mieli się od nas czego uczyć. Nie sposób w niewielu słowach opisać zło, które powoduje nadmiar słów”. J. Nowak dodaje, iż taka postawa wynika z braku pokory wobec siebie. - Człowiek obmawiający, zauważając swoje wady, bardzo szybko spycha je do podświadomości, uważa siebie za idealnego, nie potrafi przyznać się do błędu. Tego typu zachowanie jest naturalne u dziecka. U dorosłego może być niebezpieczne, prowadzić do braku kontaktu z samym sobą, zaburzenia wglądu w siebie - zaznacza, dodając, iż najlepszą obroną przed takim człowiekiem jest uświadomienie sobie, że to on ma problem, a nie ja. - Cieszmy się tym, co mamy i nie dajmy się zwariować pseudonauczycielom, którzy moralizatorskim tonem narzucają nam swoją filozofię życiową - zachęca J. Nowak.
Wszechwiedzący zwykle nie zdają sobie sprawy z tego, że swoim tonem i opiniami mogą kogoś skrzywdzić. Nie zwracają na to uwagi, myśląc: przecież to nic wielkiego, to tylko słowa... Niestety, czasami jednym wyrazem, wypowiedzianym być może w nieodpowiednim momencie, pod wpływem emocji, z pychy, zazdrości, zwykłej chęci dokuczenia komuś, pokazania swojej wyższości itd. można złamać komuś życie. Św. Jakub pisał, że mały ogień potrafi podpalić wielki las. Tak jak małe słowo może rozpalić w kimś nadzieję, pragnienia albo kogoś zranić. I to dotkliwie.
MD
3 PYTANIA
1. Co to są grzechy języka?
To przewinienia wobec Boga i bliźniego popełniane w mowie. Do tej kategorii zaliczamy wyjątkowo wiele złych uczynków: plotkowanie, oczernianie, osądzanie, obgadywanie, posądzanie, składanie fałszywego świadectwa, zniesławianie, zdradę tajemnicy. To również wulgaryzmy i brak skromności w mowie. Innym rodzajem grzechu mowy jest uporczywe narzekanie, które prowadzić może do zniechęcenia i pesymizmu, a nawet defetyzmu, czyli utraty cnoty boskiej, którą jest nadzieja. Jednak najcięższe w skutkach duchowych są złorzeczenia i przekleństwa rzucane na konkretne osoby. Źródłem grzechów języka jest pycha i nieopanowanie. Jak to zwykle bywa, bazą dla tego rodzaju zachowania jest źle wykorzystane dobro udzielone przez Stwórcę. Otóż darem jest łatwość werbalizowania myśli. Umiejętne wysławianie się i prowadzenie rozmów może być wykorzystane dla dobra innych, np. udzielania rad, przestrzegania przed niebezpieczeństwem, podnoszenia na duchu zniechęconych, przywracania nadziei u zdesperowanych, wlewania otuchy samotnym itp. Niestety, te umiejętności mogą przemienić się poważną wadę zwaną gadatliwością, która prowadzi do tworzenia plotek, mówienia dla własnej przyjemności i zaspokajania swoich egoistycznych pragnień, gdzie nie ma za grosz troski o dobro zarówno osoby oczernianej, jak i samego słuchacza.
2. Czy plotkowanie to grzech?
Oczywiście. Wystarczy przywołać pouczenie samego Jezusa, który przestrzega nas jednoznacznie: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36-37). Warto zauważyć, że papież Franciszek bardzo często odnosi się do tego zagadnienia, twierdząc, że niewinne z pozoru plotkowanie zaczyna się od „tonu wychowawczego”, a nierzadko dochodzi do „obdarcia bliźniego ze skóry”.
3. Jak zatem mówić o ludziach, a nie grzeszyć?
Przede wszystkim o innych należy mówić dobrze. Nie powinniśmy jednak popadać w skrajność i wcale się nie odzywać. Życie bowiem niesie nam sytuacje, w których musimy zająć stanowisko wobec zła, które ktoś popełnił. To oczywiste, iż nie każde mówienie o wadach innych osób jest grzechem, np. gdy nauczyciel opowiada rodzicom o złym zachowaniu ich dziecka. Oczywiście, iż to nie jest plotkowanie. Powyższy przykład pokazuje, jak ważna w tej materii jest intencja osoby opowiadającej o czyichś wadach. Jeśli, kierując się obiektywnym dobrem, pragniemy komuś szczerze pomóc, szukamy uczciwie środków tejże pomocy, a grzechy, które „wywlekamy” na światło dzienne przedstawiamy komuś, kto też ma dobrą wolę włączenia się w przemianę błądzącego, to nie grzeszymy językiem, lecz wręcz przeciwnie - spełniamy uczynek miłości bliźniego.
W mówieniu o innych liczy się nie tylko sama prawda, ale również roztropny dobór osób trzecich, z którymi dzielimy się problemem. Ważna jest także wspomniana dobra intencja połączona z wolą pomocy oraz wstrzemięźliwość wobec gwałtownych emocji i wolność od krytykanctwa. Wszystkiemu ma jednak przyświecać szczera miłość bliźniego. I jeszcze jedna rada: gdy znajdziemy się w sytuacji konieczności oceny złego postępowania bliźniego, warto zawsze zacząć od zwrócenia się do Ducha Świętego, prosząc o światło prawdy dla naszego rozumu, pokój i miłość dla naszego serca.
Warto popracować nad własnym językiem, bo według św. Jakuba, autora jednego z listów Nowego Testamentu, ten „kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało”. Nie znaczy to bynajmniej, że wystarczyłoby nie grzeszyć językiem, by osiągnąć doskonałość. Chodzi o to, że dla pełnego opanowania pożądliwości ciała warto przyłożyć się do pracy nad własną mową, bo, opanowując tę sferę, zaczniemy skuteczniej panować w innych obszarach życia moralnego.
Not. MD
Echo Katolickie 38/2015
opr. ab/ab