Fragmenty książki "Święta Faustyna i Miłosierdzie Boże"
ISBN: 978-83-60703-40-3
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
Ksiądz Sopoćko nie był zadowolony z takiego przebiegu zdarzeń. Obraz Bożego Miłosierdzia namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego pozostał po drugiej stronie granicy, zupełnie nie odbierał czci i niedostępne były jego fotografie. Namalowana jeszcze w Wilnie za życia siostry Faustyny na zamówienie redemptorystów pierwsza kopia dzieła Kazimirowskiego, pędzla Łucji Bałzukiewiczówny, choć posłużyła do druku obrazków w Krakowie, była jednak niezwykle słaba artystycznie. Tymczasem coraz większą cześć zaczął odbierać wizerunek miłosiernego Zbawiciela, namalowany przez Adolfa Hyłę, umieszczony w kaplicy klasztoru Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach, gdzie przeżyła ostatnie lata swego życia i zmarła św. Faustyna.
Pierwszy, mały obrazek Bożego Miłosiedzia został umieszczony w łagiewnickiej kaplicy na ołtarzu św. Józefa, staraniem siostry Ireny Krzyżanowskiej, kiedy tylko została przełożoną domu krakowskiego. Od samego początku tak siostry, jak i wychowanki otoczyły go żywą czcią. Skoro tylko Adolf Hyła, mieszkający w Łagiewnikach, zwrócił się do ks. Józefa Andrasza SJ, krakowskiego spowiednika siostry Faustyny z propozycją wymalowania jakiegoś obrazu do kaplicy - jako wotum za ocalenie w czasie wojny, ten po zasięgnięciu rady sióstr, poddał myśl, by sporządzić wizerunek Bożego Miłosiedzia. Artyście przekazano odpis z Dzienniczka, relacjonujący objawienie z Płocka oraz odbitkę nieudanej kopii wileńskiego malowidła wykonanej przez Łucję Bałzukiewiczównę. W listopadzie 1942 roku Hyła przystąpił do malowania i wkrótce obraz był już gotowy. Kiedy przełożona domu krakowskiego - siostra Irena Krzyżanowska wraz z siostrą Kalikstą Piekarczyk obejrzały wizerunek, doszły do wniosku, że nie może on zostać zawieszony w kaplicy, po czym oświadczyły zakonnicom, iż obraz nie nadaje się do kultu publicznego. Ostatecznie jednak za sugestią ks. Andrasza zdecydowano, że malowidło musi zostać poprawione i wówczas może zawisnąć w kaplicy. Artysta dostosował się do uwag podanych przez byłego spowiednika św. Faustyny i z końcem lutego 1943 roku ukończył swe dzieło (il. 56).
7 marca 1943 roku ks. Andrasz poświęcił w sposób niezwykle uroczysty sporządzony obraz Bożego Miłosierdzia, który już następnego dnia zawieszono na bocznej ścianie kaplicy w Łagiewnikach, w miejscu gdzie uprzednio znajdował się konfesjonał, a w dwadzieścia trzy lata później złożono doczesne szczątki siostry Faustyny. Wkrótce okazało się, że obraz ten nie pasował do kształtu bocznego ołtarza, w którym chciano go instalować na czas uroczystych nabożeństw ku czci Miłosierdzia Bożego, dlatego próbowano malowidło zmniejszyć. Ponieważ owa korekta okazała się trudna do urzeczywistnienia, zwrócono się do Hyły z prośbą o sporządzenie drugiego wizerunku, w kształcie odpowiadającym układowi ołtarza. Równocześnie polecono artyście poprawienie kilku detali, które budziły zastrzeżenia: semicki typ urody, czarne włosy, przejrzystą suknię i surowość spojrzenia.
W tym samym czasie lwowski artysta - Stanisław Kaczor-Batowski namalował obraz Bożego Miłosierdzia na prośbę Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z przeznaczeniem do bocznego ołtarza kaplicy domu generalnego w Warszawie przy ulicy Żytniej. Ponieważ wizerunek bardzo spodobał się zakonnicom, przełożona generalna, zamierzając sprawić im niespodziankę, zamówiła u Batowskiego drugi obraz z myślą o umieszczeniu go w kaplicy łagiewnickiej. Ukończone malowidło (il. XI) przywieziono do Krakowa 6 października 1943 roku. Powstał zatem problem, które z dwóch płócien ma pozostać w zakonnej kaplicy. Początkowo zamierzano zawiesić obraz pędzla Batowskiego, zaś malowidło Hyły przenieść i umieścić w innym miejscu. Jednakże dzieło Batowskiego nie spodobało się w Krakowie, stąd problem pozostawał otwarty. Dylemat rozstrzygnął goszczący przypadkowo w klasztorze arcybiskup Adam Stefan Sapieha, który obejrzał bacznie obrazy, specjalnie wystawione w rozmównicy i zawyrokował: Jeśli obraz pana Hyły jest jako wotum, niech ten będzie w kaplicy.
Wreszcie 15 kwietnia 1944 roku Hyła dostarczył swój nowy obraz, dopasowany do kształtu bocznego ołtarza. Następnego dnia, w Niedzielę Przewodnią, po raz pierwszy obchodzoną ku czci Miłosierdzia Bożego, ks. Andrasz bez rozgłosu, by nie czynić zamieszania wśród czcicieli, dokonał poświęcenia malowidła, które na ten dzień umieszczono w bocznym ołtarzu Bożego Serca.
Obraz Bożego Miłosierdzia namalowany przez Adolfa Hyłę przedstawiał Pana Jezusa jako Boskiego lekarza idącego przez świat, by leczyć zbolałą ludzkość i obdarzać ją swym miłosierdziem. Tak pojmował ideę obrazu miłosiernego Zbawiciela ks. Józef Andrasz SJ, który czuwał nad powstawaniem malowidła. Dlatego tło obrazu stanowił pejzaż podbeskidzki, a nie jednolita, ciemna płaszczyzna, jak w przypadku dzieła Kazimirowskiego.
Wizerunek pędzla Hyły zawieszono na bocznej ścianie kaplicy w Krakowie Łagiewnikach, przenosząc go za ustnym pozwoleniem arcybiskupa Sapiehy, na czas uroczystych nabożeństw do Miłosierdzia Bożego, które według sugestii ks. Andrasza odprawiano w każdą trzecią niedzielę miesiąca. Wówczas umieszczano wizerunek miłosiernego Zbawiciela w bocznym ołtarzu, nakładając go na obraz Bożego Serca, natomiast w Przewodnią Niedzielę malowidło wstawiano do głównego ołtarza.
Na nabożeństwa ku czci Bożego Miłosierdzia przybywali bardzo licznie wierni, wśród których dominowali mężczyźni, a w Niedzielę Białą do łagiewnickiej kaplicy tłumnie pielgrzymowali ludzie z całej Polski. 14 maja 1951 roku arcybiskup Eugeniusz Baziak w imieniu kardynała Adama Sapiehy udzielił odpustu zupełnego wszystkim modlącym się przed obrazem Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach w Niedzielę Przewodnią, co jeszcze bardziej przyciągało do nawiedzenia tego miejsca.
Ksiądz Sopoćko od samego początku bardzo sceptycznie odnosił się do krakowskiego wizerunku. Zaraz po przeniesieniu się do Białegostoku przyjechał do Krakowa i poddał ostrej krytyce obraz Hyły. Artysta bronił się, powołując się na autorytet ks. Andrasza. Zdaniem ks. Sopoćki obraz pędzla Hyły był nieliturgiczny, gdyż tło wizerunku stanowił pejzaż podbeskidzki; po wtóre spojrzenie Chrystusa winno być jak z krzyża, czyli w dół; wreszcie po trzecie ręka Zbawiciela powinna być wzniesiona na wysokość ramienia, a nie czoła. Wskutek silnej presji artysta jeszcze w 1952 roku przemalował tło łagiewnickiego obrazu z pejzażem beskidzkim. Miejsce pól, łąk i gór zajęła kamienna posadzka i ciemna płaszczyzna tła (il. XII).
Kwestia obrazów Bożego Miłosierdzia, ich zgodności z normami dogmatycznymi i liturgicznymi została podjęta na konferencji plenarnej Episkopatu Polski we wrześniu 1953 roku. Na skutek referatu biskupa Franciszka Bardy postanowiono wówczas usuwać z kościołów obrazy Najmiłosierniejszego Zbawiciela, które nie odpowiadają wymogom sztuki kościelnej, jako wizerunki oparte na prywatnych i niesprawdzonych objawieniach siostry Faustyny.
Po powzięciu powyższego postanowienia, ks. Sopoćko wystosował list do Przewodniczącego Episkopatu Polski z prośbą o ponowne rozpatrzenie sprawy, motywując, że obraz namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego jest oparty na Ewangelii i przedstawia Pana Jezusa w momencie ustanowienia sakramentu pokuty. W odpowiedzi udzielonej ks. Sopoćce polecono mu przedstawić nowy obraz, oparty wyłącznie na Ewangelii, niemający nic wspólnego z objawieniami siostry Faustyny. Stąd już na początku 1954 roku w Krakowie z inspiracji ks. Sopoćki ogłoszono konkurs na obraz Chrystusa w momencie ukazania się apostołom w Wieczerniku i ustanowienia sakramentu pokuty.
Adolf Hyła nie chciał malować nowego obrazu Bożego Miłosierdzia specjalnie na zorganizowany konkurs, skoro do tej pory wykonał ponad sto wizerunków miłosiernego Zbawiciela. Nadto 29 czerwca 1954 roku Komisja Artystyczna Archidiecezji Krakowskiej wydała opinię o łagiewnickim obrazie Hyły, orzekając, że należy od niego się odwrócić, ze względu na niedopuszczalny w obrazach kultowych jego feminizm oraz brak zharmonizowania z liturgią Niedzieli Przewodniej, z którą to obraz winien się łączyć. W rezultacie Artystyczna Komisja Arcybiskupia w Krakowie, w skład której wchodzili: biskup Stanisław Rospond - przewodniczący, ks. dr Tadeusz Kruszyński, dr Adam Bochnak, ks. Kazimierz Figlewicz i ks. dr Michał Sopoćko, 2 września 1954 roku wybrała obraz namalowany przez Ludomira Sleńdzińskiego (il. 57-59). W protokole stwierdzono, że obraz ten stoi na wysokim poziomie i nie budzi żadnych zastrzeżeń; pod względem dogmatycznym jest zgodny z nauką i przepisami Kościoła; pod względem liturgicznym odpowiada wymaganiom i nawiązuje do liturgii Niedzieli Przewodniej, jak również nie budzi zastrzeżeń i wątpliwości, które nasuwały dotychczas powstałe obrazy Bożego Miłosierdzia. Następnego dnia Artystyczna Komisja Biskupia w Przemyślu zatwierdziła krakowski protokół. 5 października 1954 roku ks. Michał Sopoćko przedstawił Komisji Głównej Episkopatu Polski obraz pędzla Ludomira Sleńdzińskiego. Choć wizerunek wzbudził zastrzeżenia artystyczne, jednak Komisja pod przewodnictwem biskupa Franciszka Bardy potwierdziła poprzednie orzeczenia, zezwalając na przeznaczenie obrazu do kultu i nakazując artystom opieranie się na podanym wzorze, jako najbardziej zgodnym z Objawieniem. Zastrzeżono jedynie, by instalacja obrazów dokonywana była za zgodą biskupa diecezji, oraz by nie umieszczać ich w ołtarzach.
W niedługim czasie ks. Sopoćko przesłał kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu pismo wraz dwoma obrazami namalowanymi przez Ludomira Sleńdzińskiego, z prośbą, by płótno z łacińskim napisem Pax vobis złożyć w darze Ojcu Świętemu. Drugi wizerunek z napisem Pokój wam, po pobłogosławieniu przez papieża miał powrócić do Polski i stać się wzorem do naśladownictwa.
Księża marianie, którzy po wojnie wraz z pallotynami wiedli prym w propagowaniu Nabożeństwa, chcąc przedstawić wiernym poprawną wersję obrazu Bożego Miłosierdzia, zwrócili się z zamówieniem do Adama Styki, pochodzącego ze znakomitej rodziny artystycznej. Ten, po licznych konsultacjach z promotorami kultu, m.in. z ks. Sopoćką i ks. Chróściechowskim, w 1957 roku namalował nowy obraz Bożego Miłosierdzia (il. 60). Już na pierwszy rzut oka widoczne jest jego pokrewieństwo z pierwszym malowidłem, pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego. Dzieło Styki nie zyskało jednak uznania zarówno wiernych, jak i krytyków. Choć artysta tłumaczył się, że malował ten obraz na kolanach, wizerunek podzielił los innych obrazów, ustępując miejsca łagiewnickiemu dziełu Adolfa Hyły.
Po ogłoszeniu dekretu Świętego Oficjum z dnia 19 listopada 1958 roku zakazującego szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w formie podanej przez siostrę Faustynę kardynał Wyszyński wezwał do Warszawy przełożoną generalną Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia - matkę Szczęsną Włostowską, celem omówienia wprowadzenia dekretu w życie. Tymczasem w Krakowie obraz Bożego Miłosierdzia był już przeniesiony ze ściany do bocznego ołtarza, w związku z uroczystym nabożeństwem, które tradycyjnie już miało się odbyć w trzecią niedzielę miesiąca. Wobec niemożności skontaktowania się z arcybiskupem Eugeniuszem Baziakiem w niedzielę odprawiono solenne nabożeństwo, przy kaplicy szczelnie wypełnionej wiernymi, jak zazwyczaj w tym dniu, a w poniedziałek udano się do arcybiskupa pełniącego funkcję administratora apostolskiego archidiecezji krakowskiej. Ten po chwili zastanowienia polecił przybyłym siostrom Imeldzie i Beacie, by nie przenosiły obrazu na boczną ścianę, lecz pozostawiły go w miejscu, gdzie się obecnie znajduje. Zaskoczona tym siostra Imelda, mająca wielkie nabożeństwo do Bożego Serca, że próbowała przypomnieć, że obraz Bożego Miłosierdzia przysłonił wizerunek Serca Jezusowego (il. 61). Wówczas arcybiskup zapytał: A czy ten Pan Jezus miłosierny nie ma serca?; i zdecydowanym tonem nakazał pozostawić obraz tam, gdzie znalazł się zgoła zupełnie przypadkowo.
opr. aw/aw