Fragment książki "Kiedy wsłuchuję się w Boga"
Przełożył Juliusz Zychowicz
Wybór tekstów: Jakob Laubach
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002
(...)
* * *
Wiara jest sposobem postrzegania i interpretowania rzeczywistości. Wiara widzi rzeczywistość z perspektywy Boga. I widzi ją pod kątem wykładni, jaką rozwinęły Biblia i tradycja życia duchowego.
* * *
(...)
Wiara widzi z perspektywy Bożej nowe możliwości, ale nie ma w tym nic z utopii. Niestety, takie utopijne nadzieje można w kręgach ludzi wierzących spotkać aż nadto często. Wiele osób wstępujących do wspólnoty klasztornej mniema, że ludzie oddający siebie do wyłącznej dyspozycji Boga muszą tworzyć idealną wspólnotę. Bardzo szybko osoby te doznają jednak rozczarowania, zacząwszy się orientować, że są to po prostu tylko ludzie, z rozmaitymi wadami i słabościami. Wielu przez całe życie cierpi z powodu niedoskonałości swojej wspólnoty. Nie dostrzegają oni zupełnie, że problemem nie jest wspólnota, lecz ich fałszywy punkt wyjścia, ich utopijne wyobrażenie idealnej wspólnoty.
* * *
Również rozpad małżeństwa wynika często stąd, że wyobrażamy je sobie zbyt idealnie. Wielu sądzi, że jako chrześcijanie, powinni wszak być małżeństwem autentycznie chrześcijańskim — ze wspólną modlitwą, z nieustającą miłością, z ciągłym uwzględnianiem tej drugiej osoby, z gotowością do przebaczania i stałego ustępowania, ale także z gotowością do rezygnacji i skromnego życia. Jakkolwiek wszystkie te ideały są dobre, to jednak domagając się kategorycznie ich spełnienia, żąda się za wiele od siebie i od tego drugiego. Problemem są wtedy nie współmałżonkowie, lecz ich utopijna wizja małżeństwa.
* * *
Takie utopijne wyobrażenia utrudniają nie tylko życie we wspólnocie, ale także nasze życie osobiste, nasze życie z Bogiem. Wielu sądzi bowiem, że powinni stale odczuwać obecność Boga, że powinni stale być we wspólnocie z Nim, że powinni stale doświadczać pobożnych i świętych uczuć, że powinni stale być napełnieni Duchem Świętym. Wskutek takich idealnych wyobrażeń żądają od siebie więcej, niż jest możliwe do spełnienia.
* * *
Wiara nie potrzebuje upiększania. Wiara nadaje faktom inne znaczenie, niż zdają się one mieć na pierwszy rzut oka. Kiedy postrzegam swoją wewnętrzną pustkę jako pustynię, w którą wprowadza mnie Bóg, mogę w niej bardzo intensywnie doświadczać i przeżywać Boga. Nie potrzebuję tej swojej wewnętrznej pustki, swojej duchowej „posuchy” i poczucia dalekości Boga wypierać ze świadomości. Wiara tego nie czyni. Wszystko dopuszcza, ale zarazem „reinterpretuje”. Pośrodku mojej duchowej pustyni tryska jednak źródło, przez mój mrok przebłyskuje światło.
(...)
opr. ab/ab