Wielbi dusza moja Pana

Rozważania adwentowe, ostatnie dni Adwentu (17-24 grudnia) - 22 grudnia 1 Sm 1, 24-28; Łk 1, 46-56

OSTATNIE DNI ADWENTU
17-24 grudnia
22 grudnia 1 Sm 1, 24-28; Łk 1, 46-56

WIELBI DUSZA MOJA PANA

Słuchając słów dzisiejszej Ewangelii przenosimy się do domu Zachariasza i Elżbiety. Przybyła tam Maryja i w swym łonie przyniosła Syna Bożego. Duch Święty napełnił Elżbietę, a Maryja w tym Duchu wyśpiewała swój hymn pochwalny.

Wielbi dusza moja Pana

Wszystko to odbyło się w atmosferze Boskiej miłości. O tej miłości w odniesieniu do ludzkiej rodziny chcemy teraz rozważać.

U podstaw rodziny stoi miłość. To ona, jako odblask miłości samego Boga, rodzi się w sercach mężczyzny i kobiety, którzy tą miłością pobudzeni decydują się na podjęcie wspólnej drogi życia małżeńskiego. Miłość uświęcona sakramentalną łaską w całkowitym małżeńskim oddaniu się ich dwojga sobie prowadzi do zrodzenia potomstwa. Tak powstaje rodzina złożona z rodziców i dzieci. Do tej wspólnoty dołączają się dalsze pokolenia w porządku wstępującym: dziadkowie i wnuki, a także rodzina obejmuje rodzeństwa zakładające swoje własne rodziny, ale skupiające się w szerszym rozumieniu tejże wspólnoty. Rozwinięta rodzina to wspólnota wspólnot złączona więzami pokrewieństwa i powinowactwa.

Wróćmy jednak do początku, do problemu miłości mężczyzny i kobiety, która kładzie się podwaliną całego życia rodzinnego. Miłość ta ma swoje korzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety. Jej naturalność nie oznacza spontaniczności i łatwości. Będąc naturalną, czyli należącą do natury człowieka, wymaga ona świadomego i odpowiedzialnego wysiłku, aby stać się prawdziwie ludzką, co pokrywa się ze zgodnością z prawem Bożym. Prawo Boże jest prawdziwym gwarantem ludzkiego charakteru miłości, takiej miłości, która prawdziwie ubogaca człowieka, służy jego rozwojowi i przyczynia się również do dobra społecznego.

W dziedzinie tej panuje wielkie pomieszanie pojęć. Staje się to w konsekwencji przyczyną wielu tragedii małżeńskich i rodzinnych, bo na fałszywej miłości nie można zbudować prawdziwego szczęścia. Prawdziwa miłość to nie gwałtowne i namiętne uczucie, które dąży do zdobycia drugiego człowieka. To zdobycie łączy się z wykorzystaniem tego drugiego dla osiągnięcia własnych celów, często dla osiągnięcia przelotnej przyjemności.

Prawdziwa miłość to wypracowana postawa służby drugiemu człowiekowi, temu ukochanemu. To dążenie do dawania, ubogacania, przyczyniania się do dobra. Prawdziwa miłość to uszanowanie i obrona godności drugiego człowieka. Prawdziwa miłość obejmuje nie tylko ciało, ale przede wszystkim duszę, zabiega także o dobra duchowe, stara się o jedność poglądów, dążeń i ideałów. Prawdziwa miłość prowadzi do ustalenia wspólnych celów, a nie poprzestaje jedynie na zauroczeniu.

Prawdziwa miłość zakorzeniona jest w miłości Bożej. Dla uczniów Chrystusa ich miłość jako konsekwencja konsekracji chrztu świętego musi posiadać pieczęć Chrystusową, jaką jest uświęcenie miłości dwojga ludzi przez sakrament małżeństwa. Bez tej pieczęci miłość, choćby po ludzku bardzo pełna, nigdy pełną nie będzie i dlatego nie może bez sprofanowania najgłębszej godności człowieka usprawiedliwiać podejmowania współżycia seksualnego. Jeżeli to, co nazywamy miłością, sprzeciwia się prawu Bożemu i prowadzi do zerwania łączności z Bogiem przez grzech, nie może być prawdziwą miłością. Miłość bowiem musi ubogacać, a zubożenie duchowe, jakim jest grzech, ubogacaniu temu sprzeciwia się w zakresie dóbr przecież najważniejszych.

Wielbi dusza moja Pana
Fragment pochodzi z książki:
ks. Tomasz Jelonek
Rozważania adwentowe

ISBN: 978-83-7720-251-7
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2016

Uświadomienie sobie tych prawd o miłości, która ma stać się podwaliną rodziny, prowadzi nas do głębokiego rachunku sumienia, w którym odpowiedzieć sobie musimy na pytania o naszą świadomość w tej dziedzinie, o nasze postępowanie, o naszą odpowiedzialność. Jaka jest miłość, którą przeżywasz? Z którą chcesz iść do ołtarza? Z którą chcesz iść w życie we dwoje? Jaka była miłość, na której budowałeś swoje trwające już życie małżeńskie? Może jej wiele brakowało i w imię odpowiedzialności trzeba wiele nadrobić. Nigdy nie jest za późno, ale nigdy nie można zwlekać z podjęciem tej odpowiedzialności.

To jeszcze nie koniec rozpatrywanego problemu. Miłość, nad którą trzeba wiele pracować z łaską Bożą, prowadzi do wspólnoty małżeńskiej, która jest wyłączna i nierozerwalna. Te przymioty małżeństwa wynikają z samej natury związku i broni ich prawo Boże. Pogwałcenie tego prawa prowadzi zawsze do fatalnych skutków, które ujawniają się w ludzkich tragediach, tak dobrze przecież nam znanych. Dlatego jest to problem niezwykłej wagi, wymagający przemyślenia i podjęcia zdecydowanych kroków, aby w naszym życiu podjęta została odpowiedzialność za rodzinę. Każde sprzeniewierzenie się wyłączności i nierozerwalności małżeństwa musimy zdecydowanie odrzucić od siebie.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama