Bóg chory z miłości

Chcąc przyjrzeć się tej wielkiej tajemnicy, jaką jest Msza święta, posłużmy się obrazem, który może przemówić do naszej wyobraźni...

Chcąc przyjrzeć się tej wielkiej tajemnicy, jaką jest Msza święta, posłużmy się obrazem, który może przemówić do naszej wyobraźni. Pamiętajmy jednak, że każdy obraz jest niedoskonały.

Bóg chory z miłości

Msza święta jest spotkaniem dwóch „chorych” osób. Istnieją różne rodzaje chorób. Mówimy np. że ktoś jest „chory z zazdrości”, albo bardziej potocznie, że „na coś zachorował”. Msza święta jest spotkaniem dwóch istot. Pierwszą z nich jest Bóg, który w swym Synu, Jezusie, przychodzi na ołtarz. Bóg jest chory z miłości. Chory z miłości? To bardzo dobra choroba. Zakochany mężczyzna czuje się najszczęśliwszym z ludzi pod warunkiem, że jego umiłowana także go kocha. Gdy zaś umiłowana nie odwzajemnia jego uczucia, wielki ból tego człowieka może przypominać nawet zstąpienie do piekieł. Bóg, chory z miłości do nas, przychodzi na ołtarz, przynosząc niezliczone dary niebios: bezgraniczne miłosierdzie, łaski, błogosławieństwo i wiele innych dobrodziejstw. Ma tylko jedno pragnienie: przekazać nam całe to dobro, bo tak bardzo nas kocha. Każdy zakochany pragnie tylko jednego: dzielić swą miłość z tą osobą, którą kocha. Owa wymiana miłości jest największą radością, jakiej może zaznać ludzkie serce.

U stóp ołtarza, przed Bogiem, stoi inny chory. Choruje on na brak światła, brak poznania, brak miłości. Ów brak miłości zniekształcił go, wyniszczył, sprawił, że w jego duszy ledwo tli się iskra życia... To człowiek z chorym sercem, chory, bo oszukany, chory, bo zniszczony moralnie, chory, bo głodny i spragniony. Ten człowiek stojący przed ołtarzem symbolizuje całą ludzkość, ludzkość chorą na brak Boga, na brak nieba.

Obraz dwóch chorych stojących naprzeciw siebie jest bardzo mało stosowny, gdy mówimy o Bogu. Może jednak pozwoli trochę lepiej zrozumieć tę tajemnicę.

Ci dwaj chorzy, cierpiący na zupełnie inne choroby, będą przynosić sobie wzajemnie ulgę w czasie Mszy świętej. Bóg w swoim Synu, Jezusie, będzie mógł wreszcie dać siebie przybliżającemu się do Niego człowiekowi. Będzie mógł wyrazić całe swoje pragnienie, pragnienie miłości, i zaspokoić je. „Pragnę” – mówił Jezus na krzyżu. A człowiek, pozostający jakby w głębi lochu, odczuwający pustkę w sercu, otrzyma wszystko to, czego najbardziej pragnie, a czego szukał na próżno w supermarketach, mass mediach, sex shopach, dyskotekach czy podczas gonitwy za zyskiem, jednym słowem we wszystkich zwodniczych obietnicach współczesnego świata. Przybliży się do prawdziwego dobra, które pochodzi od miłującego Ojca niebieskiego.

Bóg chory z miłości

Jest to fragment książki:

s. Emmanuel Maillard, Najpiękniejsza Msza mojego życia

Wydawnictwo: PROMIC, ISBN: 978-83-7502-540-8
Książka jest >>TUTAJ<<

Siostra Emmanuel Maillard, Francuzka ze Wspólnoty Błogosławieństw, od 1989 roku mieszka w Bośni-Hercegowinie.

Po sukcesie książki Medjugorie. Wojna dzień po dniu stała się znanym na całym świecie świadkiem objawień. Tekst tej broszury to konferencja spisana i zredagowana przez siostrę na temat znaczenia Mszy św. w orędziu Królowej Pokoju.

opr. ac/ac

« 1 »
Załączone: |
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama