Wstańcie, nie lękajcie się!

Z założenia odrzucam to, że boję się ciemności, pająka, pójścia do szkoły i tak dalej...

Słowa wypowiedziane przez Ciebie do bojących się Apostołów napawają mnie, Panie, pewnym niepokojem. Wychodzę z założenia, że skoro te słowa znalazły się na kartach Ewangelii, to są skierowane także do mnie. Tylko dlaczego?

Gdybym miał zapytać jakiegoś dziecka, czego się boi, to zapewne odpowiedziałoby, że boi się ciemności, inne że pająka, inne jeszcze pójścia do szkoły jako do czegoś nieznanego. Jednak naprawdę każde dziecko bardziej od wymienionych powyżej rzeczy boi się oderwania od mamy. Tylko dlaczego o tym nie mówi? Myślę, Panie, że dlatego, iż stanowi to coś tak intymnego w relacjach dziecko-matka, że nawet dziecko wyczuwa, iż takich rzeczy po prostu się nie mówi. Dlatego też spróbuję, Jezu, wniknąć w tajniki mego serca, i postaram się odpowiedzieć, czego sam się najbardziej boję.

Z założenia odrzucam to, że boję się ciemności, pająka, pójścia do szkoły i tak dalej. Ciemności i pająków jakoś nigdy się nie bałem, a do szkoły chodzę już (co ja mówię! dopiero!) osiem lat.

Czy boję się Ciebie? Ale co to znaczy, bać się Ciebie? Przecież strach kojarzy mi się ze stanem pewnego zagrożenia, a przy Tobie powinienem się czuć najbezpieczniej na ziemi. Tenże strach powoduje u mnie to, że nie jestem zawsze wobec Ciebie uczciwy. Gdybym miał czyste sumienie, nie miałbym się czego bać. W takim razie obawiam się kary. Kary za moje grzechy. Wiesz, Panie, że dla mnie wzbudzenie żalu doskonałego przed spowiedzią stanowi wielkie wyzwanie, bowiem żal doskonały polega nie na tym, że boję się kary za grzechy, tylko na tym, iż z miłości do Boga żałuję za swoje grzechy.

W takim razie boję się samego siebie. Brzmi to może niepoważnie, ale jest to prawda. Boję się tego, że nie będę potrafił zawsze zapanować nad swoim umysłem, nad swoją wolą i że będę przekraczać Twoje polecenia. Jednak Ty mi mówisz „nie lękaj się”. Ale jak mam się nie lękać? Przecież najdoskonalej na ziemi znam swoje możliwości i wiem, że jestem bardzo skory do grzechu (tak jak zresztą cała natura ludzka).

Tak jak powiedziałem, znam swoje możliwości „najlepiej na ziemi”. Ale Ty jesteś w niebie i o wiele lepiej mnie znasz. Wiesz, że potrafię trwać bez grzechu przez bardzo długi czas. Jezu, daj mi tę siłę!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama