Prymas trudnych okresów historii Polski. Dziś rocznica śmierci kard. Hlonda

„Nie traćcie nadziei. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Niepokalanej” – takie ostatnie wyznanie, już na łożu śmierci złożył kard. August Hlond, 22 października 1948 r. „Te słowa to całe résumé jego życia, działalności… wiary” – wskazał ks. Bogusław Kozioł TChr – wicepostulator procesu beatyfikacyjnego założyciela Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej.

Był prymasem ciężkich czasów w dziejach naszego kraju – odzyskania niepodległości, II wojny światowej, a następnie komunistycznych rządów w Polsce powojennej. 77 lat temu odszedł do wieczności obrońca prawdy, rodziny, narodu, wiary i Kościoła.

Ks. Kozioł zaznacza, że w swej duchowości na wskroś chrystocentrycznej, był to człowiek głęboko maryjny. Zresztą „tryptyk wielkich postaci” tamtego okresu w naszym kraju – czyli sługa Boży kard. August Hlond, bł. kard. Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II – mają w swych duchowych biografiach „wspólny mianownik”. Jest nim głębokie nabożeństwo ku czci Matki Bożej. Co ważne, ci trzej – powoływali się jeden na drugiego – czerpiąc z danego przykładu życia.

Co dziś by nam powiedział?

Odnosząc się do tego pytania, ks. Bogusław Kozioł wskazuje na tematy, które przed dziesięcioleciami, tak i dzisiaj są niezwykle aktualne. Chodzi o kwestie rodziny, Ojczyzny, Kościoła, posłuszeństwa papieżowi. Kard. Hlond – pisząc wtedy, na tak trudnym tle historycznym, społecznym – nie wchodził w poprawność polityczną.

„On po prostu mówił prawdę i przez to był znienawidzony przez komunistów” – wskazał wicepostulator.

Dodał, że jest do dzisiaj zachowanych kilka takich zdarzeń, które świadczą, że rzeczywiście próbowano dokonać zamachu na ówczesnego prymasa. „To pokazuje, że był nieugięty; nie bał się bronić prawdy, wiary i Kościoła. A w obliczu wszelkich kryzysów pielgrzymować z nadzieją, by odnowić wszystko w Chrystusie” – dodał.

Na rzecz Polonii

Kard. Hlond założył Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej (wcześniejsza nazwa – Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców). W 1932 r., widząc potrzebę otoczenia troską duszpasterską Polaków przebywających na emigracji, zakłada zgromadzenie, które ma służyć wśród rodaków.

Jak wskazał ks. Kozioł, w „latach międzywojennych był to poważny problem, z którym nie do końca potrafiono sobie poradzić”. Wobec różnych prób stworzenia „nowego duszpasterstwa” ostatecznie prymas Hlond postanowił, że założy nowe zgromadzenie zakonne, którego jednym z elementów charyzmatu będzie właśnie praca wśród Polonii. Przy współudziale Czcigodnego Sługi Bożego ks. Ignacego Posadzego powstają chrystusowcy.

Do dziś Towarzystwo Chrystusowe wiernie wypełnia misję, zleconą mu przez Boga w Kościele przez charyzmat założycielski kard. Augusta Hlonda, służąc Polonii na 4 kontynentach i włączając się w pracę lokalnych Kościołów.

Źródło: vaticannews.va/pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama