Czy moja radość wypływa z wewnętrznego pokoju?
Lb 6,22-27; Ga 4,4-7; Łk 2,16-21
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, z Twoją pomocą rozpoczynam rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
Dzisiejszy dzień to pierwszy dzień kolejnego roku kalendarzowego. Kościół ten rok zaczyna z Najświętszą Maryją Panną. Niech Matka Boża towarzyszy nam codziennie w naszym życiu, naszych troskach, smutkach i radościach. Niech prowadzi nas do swojego Syna – Jezusa Chrystusa.
Fragment pierwszego czytania przedstawia błogosławieństwo, którego udzielali Izraelitom kapłani. W tych słowach kryje się synteza chrześcijaństwa jako religii radości. Bo chrześcijaństwo nie jest religią ludzi smutnych, niewidzących sensu życia. Nawet wtedy, gdy wokół nas jest wiele zła, gdy tylko my pośród tłumu jesteśmy uczciwi, gdy inni nas gnębią, możemy się cieszyć, bo tym większa jest szansa na nasze zbawienie. Chrystus pouczał nas o tym w błogosławieństwach wygłoszonych na górze.
Oczywiście prawdziwa radość chrześcijańska wypływa z wewnętrznego pokoju. A taki pokój możemy osiągnąć tylko wtedy, kiedy nie mamy grzechu ciężkiego. Zawsze jednak należy pamiętać, że za kratkami konfesjonału czeka sam Pan, by nas obmyć z grzechów. W wyznaniach chrześcijańskich, w których nie ma sakramentu pokuty, ludzie często noszą ze sobą wszystkie swoje grzechy. Są smutni, apatyczni, niekiedy nie widzą sensu życia. Dziękujmy Bogu za łaskę miłosierdzia w spowiedzi świętej.
Przemyślę w najbliższych dniach:
1. Czy jestem radosnym człowiekiem?
2. Czy moja radość wypływa z wewnętrznego pokoju?
3. Czy dziękuję Bogu za łaskę pojednania w sakramencie pokuty?
Powyższa refleksja została zaczerpnięta z książki Kajetana Rajskiego „Wsłuchani w Słowo. Refleksje na niedziele i święta roku A” (Biblos 2010)
opr. aś/aś