O naśladowaniu Świętych
Zrozumienie tajemnicy Boga inspiruje każdego wierzącego człowieka. Jeśli ktoś nie zna Boga, nie pragnie Go poznać lub Go odrzuca, zatraca w ten sposób wielkość powołania człowieka. Człowiek ze swej istoty powołany jest do świętości.
W konstytucji Gaudium et spes (19) znajdujemy takie oto słowa: „Osobliwą relację godności ludzkiej stanowi powołanie człowieka do uczestnictwa w życiu Boga. Człowiek od swego początku zapraszany jest do rozmowy z Bogiem: istnieje bowiem tylko dlatego, że Bóg stworzył go z miłości i z miłości wciąż zachowuje, a żyje w pełni według prawdy, gdy dobrowolnie uznaje ową miłość i powierza się swemu Stwórcy”. Święci swoim życiem potwierdzają prawdziwość tej nauki, bronią godności osoby ludzkiej i chrześcijańskiej wolności w Bożym powołaniu.
Każda epoka potrzebuje Świętych, ale nasze czasy w sposób szczególny wołają o „uaktualnienie” świętości. Jakże wyraźna jest potrzeba sakralizowania postaw i zachowań wpisanych w dzieje. Święci stanowią dla nas szkołę doskonałości chrześcijańskiej. Ukazują jak mamy żyć, jak odkrywać tajemnicę Boga i człowieka. Chrześcijanin jest kimś, kto otrzymał w darze nowe życie, które należy rozumieć jako przemianę istoty człowieka. Żyjemy życiem Zmartwychwstałego, w nim się rozwijamy i na tym polega świętość. Święty Paweł powiedział: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga2,20). Wszyscy jesteśmy powołani do świętości, aby nasz egoizm umierał, a zwyciężało życie w Chrystusie. Należy otworzyć się na Jezusa, Jemu zawierzyć: „On ma wzrastać, a ja mam się umniejszać” (J3,30). Święty Augustyn powiedział: „Wejdź tam, gdzie mnie otworzyłeś! Otwórz mnie tam, gdzie jestem jeszcze zamknięty!”. Jeśli będziemy postępować w ten sposób nasze życie będzie przeniknięte życiem Bożym.
Święta Teresa z Lisieux podczas rozmowy z nowicjuszką, która uskarżała się na daleką drogę do doskonałości i na to jak dużo jeszcze trzeba zyskać, odpowiedziała: „Powiedz lepiej stracić. Jezus sam zajmuje się tym, aby wypełnić twą duszę w takiej samej mierze, w jakiej opróżnisz ją z jej niewierności. Widzę, że popełniasz wielki błąd na swej drodze, a w ten sposób nigdy nie dojdziesz do celu podróży. Ty chcesz pokonać szczyt, a Bóg chce byś zeszła z niego. On czeka na ciebie tam najniżej, najniżej urodzajnej dolinie pokory”.
Życie w towarzystwie Boga sprawia, że pozostajemy z Nim w nieustannym dialogu. Nie istnieje wówczas samotność, Bóg staje się Tym „w obliczu którego trwam”, jest żywy i obecny. Św. Teresa z Avila mówi o mistykach, iż są oni „obecni”, czuwają na modlitwie i czekają na każdy znak Boga, aby stać się Jego sługami dobroci. Dusza staje się ogrodem zamieszkiwanym przez Chrystusa. Obecność Boża nie ogranicza się tylko do modlitwy, ale rozpromienia całe życie również wtedy gdy pracujemy, smażymy kotlety, jemy, śpimy, zawsze żyjemy Jego obecnością.
Święci uczą nas, że życie jest poszukiwaniem Boga, gorącym pragnieniem oglądania Jego oblicza. Teresa de Los Andes pisze: „Tylko Jezus jest piękny. Tylko On może mnie zadowolić. Jego wołam, za Nim płaczę, Jego szukam we wnętrzu mojej duszy. Jestem spragniona zjednoczenia, ale On nie ukazuje się... Pragnę, aby Jezus skruszył mnie wewnętrznie, abym stała się czystą hostią... Czy jest coś dobrego, pięknego i prawdziwego czego w Nim nie byłoby? On jest Mądrością, dla której nie ma żadnego sekretu, Mocą, która zawsze czuwa i wspomaga, Miłosierdziem, które nie przestaje przebaczać. Dobrocią, która zapomina obrazy wyrządzane przez ludzi. Jest Miłością, która skupia w sobie wszystkie czułości matki, brata i oblubieńca i czyniąc to z głębi swej wielkości ściśle je wiąże. Jest pięknem, które wprawia nas w ekstazę... Cóż mogę pomyśleć, czego nie byłoby w tym Człowieku — Bogu”.
Chrystus Zmartwychwstały jest obecny w nas, żyje w nas i pozwala żyć w Sobie. Nic nie jest w stanie odłączyć nas od miłości Jezusa. Często cierpimy z powodu naszych niedoskonałości, lęków, zmiennych nastrojów, ale należy pamiętać, że wszystkie negatywy mogą w jakiejś mierze służyć pomocą w drodze do świętości. Święta Teresa z Avila pisze: „...wszakże w naszych oczach widzę ździebełka i pyłki, które, gdybyśmy im dopuściły wzmóc się, wielką nam mogą wyrządzić szkodę, jeśli nie obrócimy sobie na pożytek tych uchybień i niedostatków naszych, poznając z nich coraz jaśniej nędzę naszą. Niech one nam otwierają oczy i poprawiają wzrok nasz wewnętrzny... Widząc coraz wyraźniej wielkie niedoskonałości nasze, coraz goręcej błagajmy Pana, aby z nędz naszych wyprowadził dobro nasze, byśmy we wszystkim stałe się przyjemne Jego Boskiemu Majestatowi” (Twierdza wewnętrzna VI4,11).
Święci to przede wszystkim świadectwo żywego Kościoła. Bóg jest źródłem i celem istnienia, potwierdzają to wszystkie żywoty świętych. Zawsze odwołują się do Boga Miłości Miłosiernej i zawsze podkreślają wartość misji Kościoła. Kochają Kościół i są mu wierni. Niewątpliwie dla współczesnego człowieka, tak często zagubionego w świecie, są drogowskazem pokazującym jak żyć i jak postępować. Od świętych uczymy się modlitwy jako sposobu przeżywania relacji z Bogiem. Jest to bardzo ważne, ponieważ w wychowaniu religijnym uczymy się modlitw, ale nie naucza się modlitwy. Modlitwa to spotkanie, droga do przyjaźni z Bogiem i dojrzałego chrześcijańskiego życia. Brak modlitwy sprawia, że Bóg staje się Kimś bardzo dalekim, niedostępnym, a może nawet tylko jakąś teorią. Popatrzmy jak modlą się święci i od nich się uczmy jak wchodzić w głęboką relację Bożej przyjaźni, która angażuje całe życie i otwiera na całe misterium Boga.
Jednym z niebezpieczeństw dzisiejszych czasów to brak właściwego rozeznania. Czasami łatwo jest wejść w fałszywą duchowość, która bardzo oddalona jest od prawdziwej nauki Kościoła. Święci są dla nas prawdziwym wzorem rozpoznawania. To oni pokazują nam jak powinna wyglądać droga do Boga w prawdzie i miłości, jak odrzucić zakłamanie i namiastki świętości. Doświadczeni przez Boga zawsze trwają we wspólnocie Kościoła i swoim życiem pokazują jak Bóg działa.
Świętość to nie tylko duchowość i modlitwa, ale również służba. Każdy Święty jest powołany do apostolstwa, aby całego siebie darować innym. Wielu świętych dokonało wspaniałych dzieł, które owocują do dzisiaj. Nie sposób jednak zapomnieć również o tych, którzy całe życie spędzili w murach klasztornych, oni również są Apostołami Bożej miłości, bo prawdziwa posługa rodzi się w sercu modlitwy. Święty Jan od Krzyża stwierdza: „ Kto kocha Boga nie wstydzi się przed światem dzieł, jakie czyni dla Niego ani ich nie ukrywa ze wstydu, choćby cały świat miał je potępić (...). Dusza odważna w miłości jest raczej dumna, że dla chwały swego Umiłowanego widzą inni dzieła, które spełniła dla Niego, że się zagubiła dla wszystkich rzeczy tego świata (...). Ten jest rozmiłowany w Bogu, kto nie szuka korzyści ani zapłaty, lecz pragnie raczej zgubić wszystko nawet siebie samego dla Boga. I to uważa za swój zysk.” (Pieśń duchowa 29, 7 — 11).
To ogromne zapotrzebowanie na wzorce życia świętego dotyczy zarówno ludzi wierzących jak i niewierzących. Każdy bowiem zadaje sobie pytanie jak żyć, co jest prawdą i miłością. Święci mówią nam, że życie to realizacja przykazania miłości Boga i bliźniego. Przykładem tego jest św. Albert Chmielewski, który staje się odniesieniem dla wszystkich, którzy służą pomocą bezdomnym, chorym, ludziom zniewolonym przez nałogi. Podobnie Matka Teresa z Kalkuty.
W naśladowaniu Świętych wyraża się troska o cały Kościół, są oni dla nas autorytetem w sprawach życia i śmierci. Współczesny człowiek, który poszukuje, pyta, ale również ten, który wątpi powinien spoglądać w stronę Świętych, albowiem oni pokazują, że warto żyć.
opr. aw/aw