Tajemnica czystości serca

Miłość wypiera lęk i sprawia, że jesteśmy gotowi czynić akt ofiarowania, a nawet gotowi posunąć się do złożenia w ofierze samych siebie.

Tajemnica czystości serca

s. Elizabeth de Jesus

Tajemnica czystości serca

PROMIC - Wydawnictwo Księży Marianów MIC
Warszawa
styczeń 2010
ISBN 978-83-7502-183-7
Format książki: 110x180 mm


Spis treści
WSTĘP
Czystość
...serca?
Czy czystość serca jest zastrzeżona wyłącznie dla dzieci?
BOHATEROWIE BIBLIJNI
Adam i Ewa
Mojżesz
Dawid
KORZENIE NIECZYSTOŚCI: ZAPOMNIENIE, ZBŁĄDZENIE, STRACH
Nieczystość pamięci: zapomnienie
Nieczystość umysłu: zbłądzenie
Nieczystość woli: strach
NOWE PRZYMIERZE W CHRYSTUSIE
Umycie nóg
Ofiarowanie Ciała i Krwi
Okrzyk pragnienia i wylanie Ducha
Przebicie serca
Uzdrowienie człowieka w Chrystusie
BŁOGOSŁAWIENI CZYSTEGO SERCA
„...albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8)
Bóg będzie na nich spoglądał
... zobaczą „jak” Bóg
ZAMIAST ZAKOŃCZENIA

fragment książki

WSTĘP

Czystość…

Czy czystość serca może mieć coś wspólnego z jogurtem naturalnym?

Pytanie zaskakujące jak na początek! Niemniej jednak spróbujmy znaleźć na nie odpowiedź choćby na podstawie wymyślonej ankiety, którą moglibyśmy przeprowadzić u przysłowiowych Kowalskich. A zatem, czy istnieje jakiś związek pomiędzy jogurtem naturalnym a czystością serca?

Jak jest rozumiana czystość poza Objawieniem judeo-chrześcijańskim?

Posłuchajmy najpierw panny X., której bliski jest nurt buddyzmu i akceptuje ona jego założenia. Jako wegetarianka rygorystycznie wystrzega się spożywania mięsa, a w miarę możliwości, też wszelkich produktów pochodzenia zwierzęcego. Zatem także nabiału.

Przyjęła logikę reinkarnacji głoszącą, iż celem człowieka jest duchowe oczyszczenie, które można osiągnąć na drodze osobistego wysiłku. Asceza panny X. polega przede wszystkim na kontrolowaniu emocji, co ma ją doprowadzić do uwolnienia się od ciężaru materialnego świata, który w głębi duszy postrzega jako zły. W myśl tej zasady, również ludzkie ciało jest pewnego rodzaju więzieniem, które przygniata duszę i zatrzymuje ją w świecie materii. Dlatego należy jak najprędzej uwolnić się od niego, aby osiągnąć lepszą „karmę”, kiedy nastąpi czas reinkarnacji. Krótko mówiąc, panna X. podziękuje za jogurt naturalny! Nie sprzyjałby dziełu oczyszczenia jej duszy.

Z kolei pani Y. mówi o sobie, że jest tolerancyjna. Według niej nie da się mówić o „prawdzie”, bowiem istnieje wiele „prawd”, co znaczy, że wszystkie religie i wierzenia są sobie równe, pod warunkiem że – jak w „bufecie szwedzkim” – zachowamy swobodę wybierania z nich tego, na co mamy ochotę. Celem jest osiągnięcie dobrego samopoczucia (wellness – jak mawiają wtajemniczeni), do którego prowadzi odstresowanie, medytacja, pozytywne myślenie, dbanie o siebie. Zatem według pani Y., spożycie jogurtu naturalnego jest jak najbardziej wskazane, a nawet pożądane, tym bardziej jeśli będzie on wyprodukowany z ekologicznego „mleka” oraz wzbogacony wapnem i witaminami. Jogurt jest zdrowy, dobrze wpływa na samopoczucie, a zatem również na czystość wewnętrzną, którą pani Y. woli jednak nazywać „wewnętrzną harmonią”.

Przejdźmy teraz do pana Z. Jako marksista i ateista, zacytuje nam zdanie Feuerbacha: „Człowiek jest tym, co je”, czyli mówiąc najprościej, sprowadzi go do roli układu pokarmowego. Właśnie tak! Czysta materia, żadnego ducha! Zatem pan Z. nie widzi problemu, jeśli chodzi o jogurt naturalny, ale nie mówcie mu o „czystości serca”, bo nie zrozumie. Dla niego serce jest jedynie rzeczywistością anatomiczną. I niczym więcej.

Czystość według tradycji żydowskiej

W tradycji żydowskiej „czystość” oznacza przede wszystkim brak jakichkolwiek domieszek. Jest to zresztą jedno ze znaczeń tego słowa, które zachowało się w języku potocznym. I w tym sensie mówimy o „czystym” metalu, czyli takim, do którego nic nie domieszano, lub o „czystym” złocie. Jeśli chodzi o to ostatnie, nietrudno się zorientować, co oznacza, szczególnie przy kasie!

W rozumieniu biblijnym, czystość polega na unikaniu mieszania sacrum, należącego do sfery Boga, z profanum, które dotyczy zwykłego czasu i przestrzeni.

Nie powinniśmy jednak od razu doszukiwać się w tym podziale hierarchii ważności, ani też deprecjonować tego, co należy do sfery profanum. Podział ten ma bowiem przede wszystkim na celu rozróżnienie tych sfer w taki sposób, aby było możliwe ich zidentyfikowanie. Skądinąd Bóg, stwarzając świat, również oddzielił światłość od ciemności, oceany od ziemi…

I również Bóg nauczy swój lud, że należy przestrzegać rozróżnienia sacrum i profanum. Nawet hebrajskie słowo kadosz, czyli święty, oznacza też oddzielony.

Naród wybrany został oddzielony po to, aby mogła się objawić świętość oraz absolutna transcendencja Boga. Taki jest właśnie najgłębszy sens licznych obrzędów i przepisów dotyczących rytualnej czystości. Staną się one także drogą pokory, na której człowiek będzie sobie przypominał w niezwykle namacalny sposób, że jest Bożym stworzeniem i że nie może panować nad życiem, bo jest ono domeną Boga par excellence. Dlatego też wszystkie te liczne przepisy, mówiące o rytualnej czystości, dotyczą, z jednej strony, istoty życia i jego obrony (jak np. seksualność, pożywienie, krew), a z drugiej, śmierci i tego, co do niej prowadzi (jak np. trąd, grzech).

Wracając zatem do jogurtu naturalnego, musimy stwierdzić, że tradycja żydowska z pewnością nie zezwoli, aby był spożywany w sposób dowolny. Prawo bowiem stanowi: „Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki” (Wj 23,19). Jest to powód, dla którego mięso i nabiał nie będą spożywane podczas jednego posiłku. Zakazując zwyczaju, który zdaje się być zwyczajem ludów kananejskich (czyli bałwochwalczych), naród wybrany zachowuje w pamięci fakt, iż został oddzielony, aby mogła się objawić jedyność Boga. Unikając jednoczesnego spożywania koźlęcia i mleka jego matki – co symbolizuje dwa sposoby dawania życia – Izraelici potwierdzają tym samym, że Bóg jest ich Panem.

Jezus także będzie przestrzegał rytualnych przepisów i reguł dotyczących czystości. Jednocześnie jednak będzie piętnował niekiedy nieuzasadnioną, nazbyt literalną interpretację Prawa, w której nie bierze się pod uwagę jego ducha. Atakowany przez niektórych faryzeuszy i uczonych w Piśmie, nie omieszka przywrócić tym regułom ich rzeczywistego sensu, mówiąc, że szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Dlatego w szabat odpuszcza grzechy, kiedy chodzi o ludzkie życie, wraz z uczniami zrywa kłosy zboża, bo zaspokojenie głodu jest ważniejsze niż przestrzeganie przepisów, spożywa posiłek bez umycia rąk itd.

Czystość chrześcijańska

Pierwsi chrześcijanie, wywodzący się z judaizmu, w sposób naturalny przestrzegali zasad rytualnej czystości, będących spuścizną tradycji żydowskiej. Jednak poganie, którzy pierwsi doświadczyli wylania Ducha Świętego, bardzo szybko uzmysłowią sobie radykalne nowatorstwo Chrystusowego orędzia i uniwersalny zasięg przyniesionego przez Jezusa zbawienia.

Zresztą sam Pan, zsyłając widzenie Piotrowi, zachęci Apostoła do swobodnego spożywania wszelkich potraw i wyzbycia się skrupułów dotyczących czystości nakazanej w tym względzie przez Prawo: „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił” (Dz 10,15). Przywódca Apostołów zrozumie wówczas, że nie powinien obawiać się przestawania z nieobrzezanymi. Ich ciała jako nieobrzezane, rytualnie rzeczywiście pozostają nieczyste, jednakże Bóg oczyścił ich serca przez wiarę (por. Dz 15,9).

Zatem począwszy od tej chwili, czynnikiem decydującym o czystości człowieka przestaje już być przestrzeganie zasad rytualnej czystości, a staje się nim wiara w śmierć i w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Nim natura ludzka na zawsze połączyła się – lecz nie zmieszała – z naturą Boską i człowiek pojednał się z Bogiem. Przez swą śmierć i zmartwychwstanie Jezus ostatecznie pokonał śmierć. Przez Niego każdy człowiek może mieć udział w czystości boskiego życia.

Oczywiście nawet Kościół w swojej historii nie ustrzegł się błędnych interpretacji dotyczących czystości. Pojawiały się zniekształcenia woluntarystyczne i legalistyczne, nacechowane pychą, a nawet pewnego rodzaju przemocą. Na przykład w opactwie Port-Royal, kolebce jansenizmu, mylono czystość z doskonałością zewnętrzną. Dlatego też Blaise Pascal powie o żyjących w opactwie zakonnicach, że „są czyste jak anioły i pyszne jak demony”.

Tymczasem czystość jest przede wszystkim darem Boga, a nie doskonałością, jaką człowiek mógłby osiągnąć na drodze swoich własnych starań. Wymaga ona nie tyle wysiłku woli, ile postawy przyjęcia, wypływającej z synowskiego zaufania i pokory. Jednak w rzeczywistości jedynie serce Chrystusa jest prawdziwie czyste:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. [...] Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (Mt 11,28-29).

Dzięki Sercu, które zostało przebite na Krzyżu, ujawni się skrywana od początku tajemnica, gotowa, aby się objawić światu teraz, w czasach ostatecznych: „Bóg jest miłością” (1 J 4,16).

…serca?

Mówiąc językiem biblijnym, serce stanowi centrum ludzkiej egzystencji. Jest głębią jego istoty, która dla samego człowieka pozostaje niezbadana, lecz – tak jak drzewo – może zostać rozpoznana po owocach:

Nic z tego, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz. […] Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, [...]. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym (Mk 7,18-23).

To właśnie w sercu osoba ludzka odnajduje swoją jedność, wewnętrzną orientację i źródło życia. Zgodnie z myślą św. Pawła, „serce” oznacza „człowieka wewnętrznego”, jest zarówno siedzibą jego woli, jak i inteligencji, pamięci, temperamentu i wrażliwości. Serce człowieka zna tylko Bóg:

Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły; [...]
Gdzież odejdę daleko od Twojego ducha?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
(Ps 139,1-2.7).

Serce jest także miejscem, w którym mieszka Bóg. Każdy człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, nosi w sobie „coś boskiego”, a jego serce zachowuje pewnego rodzaju tęsknotę za Bogiem, a także zdolność poszukiwania Go i poznania.

Człowiek został stworzony do szczęścia, do „stanu błogosławionego” i jego serce przeczuwa, że nie może zadowolić się jedynie „małą, ulotną jego namiastką”; ono zostało stworzone do pełni wiecznego szczęścia. Św. Augustyn, który poszukiwał szczęścia na tysiące sposobów i pośród wielu dróg, w końcu, gdy we własnym sercu, odnalazł to, czego szukał – a raczej Tego, którego szukał – powiedział: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.

Późno Cię umiłowałem, Piękności tak daw- na a tak nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą. [...] Zawołałaś, rzuciłaś wezwanie, rozdarłaś głuchotę moją. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś jak błyskawica, rozświetliłaś ślepotę moją. Rozlałaś woń, odetchnąłem nią – i oto dyszę pragnieniem Ciebie. Skosztowałem – i oto głodny jestem, i łaknę. Dotknęłaś mnie – i zapłonąłem tęsknotą za pokojem Twoim.

Czy czystość serca jest zastrzeżona wyłącznie dla dzieci?

Kiedy rozmyślamy o czystości serca, być może przychodzi nam na myśl przede wszystkim przejrzyste spojrzenie dziecka lub dziewictwo młodej dziewczyny, czyli pewnego rodzaju niewinność i nieskazitelność, których jeszcze nie zbrukał świat dorosłych.

Tymczasem w rzeczywistości chodzi o pojęcie znacznie szersze, które dotyczy nas wszystkich, odnosi się bowiem do czystości będącej owocem drogi oczyszczenia. Właśnie dlatego wzorem czystości mogą być dla nas nawet kryminaliści pokroju Jacques’a Fescha lub kobiety „z przeszłością” jak Maria Magdalena, czy wreszcie osoby starsze jak starzec Symeon.

W swej istocie proces oczyszczania jest jakby zanurzaniem w czystości Bożej coraz to innych wewnętrznych „pokładów”. I rozumiana w tym sensie czystość przestaje już być czymś stałym, lecz jest raczej pewnym ruchem, dzięki któremu coraz głębiej zanurzamy się w życie Boga.

Rozważmy teraz kilka konkretnych przykładów, aby pójść dalej tą jaśniejącą drogą życia i miłości, która się przed nami otwiera. Poprowadzą nas biblijni bohaterowie. (…)

KORZENIE NIECZYSTOŚCI: ZAPOMNIENIE, ZBŁĄDZENIE, STRACH

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego! (Ps 51,12).

Czyż to błaganie króla Dawida nie jest także błaganiem Hioba, Eliasza, Jonasza, a później także Nikodema, Marii Magdaleny, apostoła Piotra i wszystkich ludzi we wszystkich czasach? Czyż każdy z nas nie doświadcza własnej nędzy i ograniczeń, swojej ciemnej strony i grzechu?

Skoro ludzkie serce tak bardzo pragnie czystości, dlaczego tak łatwo zakrada się do niego nieczystość?

Otóż przenika ona do trzech władz duszy ludzkiej najróżniejszymi, nie zawsze łatwymi do zdemaskowania drogami: do pamięci – przez zapomnienie, do umysłu – przez zbłądzenie, do woli – przez strach.

Nieczystość pamięci: zapomnienie

Około 107 r. n.e., eskortowany do Rzymu św. Ignacy Antiocheński, który poniesie męczeńską śmierć w Koloseum, napisze do chrześcijan: „Jedynie żywa woda przemawia do mnie z głębi serca: »Pójdź do Ojca«”. Biskup z Antiochii nie zachwiał się w obliczu śmierci, a jego synowskie serce wiedziało, że idzie do Boga, do życia silniejszego niż śmierć. Ów męczennik znał cel i sens życia, ponieważ nigdy nie zapomniał, co jest jego początkiem.

W odróżnieniu od niego, człowiek, który zapomina, że Bóg jest Ojcem, zatraca swą synowską tożsamość. Odcinając się od źródła, staje się sierotą niezdolnym do przyjęcia życia, które Stwórca pragnie mu ofiarować w każdej chwili.

Oczyszczając pamięć człowieka, Bóg przywraca go do życia i tym samym przypomina mu jego synowską tożsamość. Tak jak syn marnotrawny, który – będąc jedynie pastuchem świń – zostaje przyobleczony przez ojca w synowskie szaty, tak oczyszczony przez Boga człowiek, odzyskuje godność syna i obfitość życia, do którego został stworzony. Wówczas ma miejsce jego prawdziwe zmartwychwstanie: „Był umarły, a znów ożył” (Łk 15,32)

Nieczystość umysłu: zbłądzenie

Czynnikami, które zaciemniają umysł ludzki, są fałsz, iluzja i kłamstwo. Jeśli człowiek pielęgnuje je w sobie, prowadzą go one do zaślepienia, wypełniając jego serce pychą. Z tej nieczystości może oczyścić człowieka jedynie światło prawdy.

„Ty jesteś tym człowiekiem”. Tylko słowo prawdy może wstrząsnąć sercem Dawida, otoczonym grubym murem samousprawiedliwień.

Nieco później podobne doświadczenie stanie się udziałem ludu, który po zesłaniu Ducha Świętego zgromadzi się, by wysłuchać wystąpienia Piotra Apostoła:

„Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego ukrzyżowaliście, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem”. Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: „Cóż mamy czynić, bracia?” – zapytali Piotra i pozostałych Apostołów (Dz 2,36-37).

Zatem jedynym czynnikiem, który może oczyścić umysł człowieka, otwierając jego serce na skruchę, jest prawda. Co więcej, przynosi ona człowiekowi nową wolność: „Jeżeli trwacie w nauce mojej, [...] poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,31-32).

Nieczystość woli: strach

Ilustracją tego rodzaju nieczystości może być przypowieść o talentach, ukazująca nam trzech mężczyzn, którym pan powierzył pewną sumę pieniędzy. Dwaj pierwsi pomnożyli powierzone im talenty i oddali gospodarzowi w dwójnasób to, co im zostawił. Trzeci natomiast, zdjęty lękiem (por. Mt 25,25), zakopie pieniądze w ziemi i odda panu jedynie to, co od niego dostał. Strach uniemożliwił mu przyjęcie daru i hojne obdarzanie nim innych.

Widzimy więc, że strach jest czynnikiem, który paraliżuje człowieka, czyni go niezdolnym do przyjmowania i przekazywania daru Bożej miłości. Jest jak wyłącznik instalacji elektrycznej uniemożliwiający przepływ miłości, skłaniający człowieka do poszukiwania namiastek, takich jak np.: podkreślanie własnych zasług, wysuwanie roszczeń, a nawet zaskorupienie się w buncie i gniewie.

Kiedy Bóg oczyszcza wolę człowieka, wyzwala ją z wszelkiego strachu: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18).

Testament ojca Christiana de Chergé, jednego z siedmiu mnichów trapistów z klasztoru w Tibhirine zamordowanych w 1996 roku, jest tego żywym świadectwem. Czytając tekst, mamy przed oczami czyste serce ojca Christiana:

Gdyby pewnego dnia zdarzyło się – a może to być już dzisiaj – że padnę ofiarą terroryzmu, który zdaje się obecnie zagrażać wszystkim cudzoziemcom zamieszkują- cym w Algierii, pragnąłbym, aby moja wspólnota, mój Kościół, moja rodzina pamiętali, że moje życie ZOSTAŁO ODDANE Bogu i temu krajowi. [...]

Moje życie nie jest więcej warte niż jakiekolwiek inne. Ale też nie jest warte mniej. W każdym razie nie ma w nim niewinności dzieciństwa. Żyję już na tyle długo, że świadom jestem własnego udziału w złu, które, niestety, zdaje się przeważać na tym świecie, i nawet tego, które może we mnie uderzyć. Chciałbym, gdy ten moment nadejdzie, mieć umysł na tyle jasny, bym mógł prosić o przebaczenie Boga i wszystkich moich bliźnich i równocześnie przebaczyć z całego serca temu, który ugodzi we mnie [...], więc także tobie, przyjacielu mojej ostatniej minuty, który nie będziesz wiedział, co czynisz. Tak, ciebie też do mojego „dziękuję” włączam i do mojego „à Dieu” (z Bogiem), którego widzę także w twojej twarzy. By dane nam było się spotkać, jak dobrym łotrom, w raju: bo tak spodobało się Bogu, który jest Ojcem nas obu. [...]
+ Christian.

Są to słowa człowieka wolnego, mającego świadomość, że jest synem Ojca, a zatem bratem innych ludzi, więc także i tego, który pozbawi go życia; słowa człowieka zakorzenionego w prawdzie, świadomego współudziału w złu; i wreszcie człowieka, który już się nie boi o własne życie, bo już je ODDAŁ, zanim zostało mu odebrane.

Miłość wypiera lęk i sprawia, że jesteśmy gotowi czynić akt ofiarowania, a nawet gotowi posunąć się do złożenia w ofierze samych siebie.

NOWE PRZYMIERZE W CHRYSTUSIE

Od chwili grzechu pierworodnego, człowiek ma świadomość potrzeby bycia oczyszczonym. Zna aż nazbyt dobrze zatrute owoce błędu, strachu i zapomnienia, zamieszkujące jego serce. W głębi duszy wie, że potrzebuje zbawienia. Na przestrzeni dziejów, jego krzyk staje się coraz bardziej rozpaczliwy:

Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość i niech obłoki z deszczem ją wyleją! Niechaj ziemia się otworzy, niech zbawienie wyda owoc i razem wzejdzie sprawiedliwość! (Iz 45,8).

„Tak” wypowiedziane przez kobietę, Maryję Dziewicę, pozwoliło Bogu wcielić się. Jest to największa tajemnica Bożego miłosierdzia: przedwieczny Bóg zstępuje w granice czasu i dziejów; Bóg staje się Człowiekiem!

Oto nastały czasy mesjańskie, w których Bóg zrealizuje swą obietnicę:

Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serca nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca z ciała (Ez 36,24-26).

Podczas lat swego ukrytego życia w Nazarecie Jezus uświęci fundamentalne elementy życia ludzkiego: rodzinę, pracę, odpoczynek, zabawę.

Następnie, po upływie trzydziestu lat, rozpocznie życie publiczne zapowiedzią królestwa: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4,17). Jego proroctwu towarzyszą cuda, zjawiska nadprzyrodzone i znaki Boże. Jednak ludzie nie rozumieją. Bóg zapragnął zgromadzić swój lud, tak jak kwoka gromadzi pod skrzydłami swoje pisklęta. Lecz lud odmawia:

Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1,10-11).

Jednakże Bóg się nie poddaje. Pragnie poprowadzić człowieka ku życiu. To dlatego Jezus godzi się na zstąpienie w najczarniejszą otchłań, w noc śmierci. Gotów jest odkupić życie ludzkie za cenę własnej krwi.

Mesjasz powróci w chwale. Dlaczego jednak trzeba było, żeby cierpiał, zanim wejdzie do swojej chwały? Jest to pytanie, na którym potknęli się nawet Apostołowie, ci pierwsi uczniowie; ono stało się także miejscem ich duchowego „uzdrowienia”, bo akt wiary, jaki otrzymali dzięki Duchowi Świętemu, uleczył ich z niezdolności do widzenia, uleczył to, co Ewangelia nazywa zaślepieniem, zatwardziałością serca. Uczniowie Chrystusa zrozumieli wreszcie, że trzeba było, aby Mesjasz cierpiał, zanim wejdzie do swojej chwały: w Jego członkach cierpienia Mesjasza jeszcze się nie skończyły. Trzeba było, żeby historia ciągnęła się dalej i żeby nie była to historia błądzenia i rozpaczy, ale historia współczucia i odkupienia.

Bóg pozostaje wierny swojej obietnicy: nie tylko chce uwolnić człowieka od jego kamiennego serca, ale też pragnie ukształtować w nim nowe serce, serce z ciała.

Umycie nóg

[Jezus] wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. [...] A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie »Nauczycielem« i »Panem« i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi” (J 13,4-5.12).

Niedługo przedtem uczniowie spierali się, który z nich jest najważniejszy i który zasiądzie po prawicy i po lewicy Chrystusa w Jego chwale.

Jednak królestwo Boże nie jest królestwem silniejszego, w którym najwyższe godności osiąga się dzięki sile pięści. Nie jest to królestwo, w którym zostanie zaspokojona nasza potrzeba dominacji. Jezus panuje jako ten, który służy:

Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy (Łk 22,27).

W Jezusie panowanie przybiera wymiar służby. Umywając nogi swoim uczniom, staje się najmniejszym z nich. Nie dość, że jada z celnikami i grzesznikami, to jeszcze im usługuje: jest Bogiem, który zajmuje ostatnie miejsce.

Zrozumiał to Karol de Foucauld, który zawsze pragnął dla siebie ostatniego miejsca, czy raczej „przed-ostatniego” u boku Chrystusa.

Ofiarowanie Ciała i Krwi

„Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie, połamał go i podał im, mówiąc: »To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!«. Tak samo i kielich [wziął] po wieczerzy, mówiąc: »Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana«” (Łk 22,19-20).

Oznacza to, że Jezus sam ofiarowuje swoje Ciało i Krew, że oddaje swe życie, zanim jeszcze został wydany na śmierć. Nikt nie odbiera Mu życia, lecz On sam oddaje je dobrowolnie. Zamiast podporządkować sobie swoich uczniów, całkowicie poświęca się im i za nich. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).

Składając swoje Ciało w ofierze, Jezus przypomina człowiekowi o oblubieńczym znaczeniu ludzkiego ciała: człowiek został stworzony po to, aby służyć tajemnicy miłości, będącej tajemnicą wzajemnego obdarzania się miłością i przyjmowania jej.

Ofiarowując swoje Ciało i Krew, Jezus na zawsze przypieczętowuje nowe Przymierze obiecane przez proroków: Amosa, Ozeasza, Izajasza, Jeremiasza. U każdego z nich znajdujemy obietnicę, że z Egiptu, Asyrii, a także z innych miejsc, przybędą poganie, aby czcić Boga żywego. Nie podważając wybraństwa Izraela, nowe Przymierze osiągnie wymiar uniwersalny, zostanie zaofiarowane każdemu człowiekowi gotowemu na przyjęcie Chrystusowej miłości.

Bóg składa siebie w ofierze do tego stopnia, że pozwala się sobą karmić. I to dosłownie. Wydaje się to tak bardzo nieprawdopodobne, że człowiek może ulec pokusie zawrócenia z drogi. Właśnie taka sytuacja miała miejsce dwa tysiące lat temu: „Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło” (J 6,66).

Gdybyśmy wiedzieli, czym jest ów dar Boży! Pan powiedział św. Katarzynie Sieneńskiej: „Stań się pojemnością, a ja stanę się rwącą rzeką!”. Musimy nauczyć się „stawać pojemnością”, poszerzać swe serce, aby przyjąć Boży dar. Drogą do tego celu jest modlitwa. Matka Teresa wskazuje, jak nią iść:

Zadbaj o to, aby wielokrotnie w ciągu dnia modlić się i odczuwać potrzebę modlitwy. Modlitwa poszerza serce tak, że jest ono zdolne pomieścić dar, który Bóg pragnie uczynić z samego siebie.

Proś i pragnij, a twoje serce stanie się wystarczająco obszerne, aby Go przyjąć i zachować w sobie.

Okrzyk pragnienia i wylanie Ducha

„Pragnę” – według św. Jana jest ostatnim słowem Jezusa na krzyżu. Jezus wypowiedział je, aby do końca wypełniło się Pismo (por. J 19,28). Było też ono wypełnieniem całego Jego życia, a nawet w pewnym sensie stało się Jego testamentem.

„Pragnę” – to właśnie słowo widnieje obok krzyża we wszystkich domach opieki założonych przez Matkę Teresę. Ukrzyżowany aż po kres czasów, pragnie ludzkiej miłości. Ukrzyżowana Miłość wciąż pragnie człowieka, mimo iż ten poi Ją octem szemrania i goryczy.

Bóg, ukrzyżowany Kochanek.

„A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: »Dokonało się!«. I skłoniwszy głowę oddał ducha” (J 19,30). Już Ojcowie Kościoła doszukiwali się w tym geście Jezusa pierwszego wylania Ducha Świętego. Umierając Jezus czyni dar z samego siebie; składa się w ręce Ojca i oddaje się ludziom w ofierze. Tym samym Jego ostatnie tchnienie, Jego ostatni gest stają się darem Ducha Świętego, co oznacza, że ten biblijny wers mógłby być przetłumaczony następująco: „I skłoniwszy głowę oddał Ducha”. Jest to pierwsza Pięćdziesiątnica, która jednak dla większości ludzi pozostaje niewidoczna. Jednak św. Jan, który stał z Maryją u stóp krzyża, mógł odczuć to ciche westchnienie, ten wymowny gest, będący najwyższym aktem miłości agape.

Tym sposobem ostatnie słowo Jezusa łączy się z Jego ostatnim gestem, dając świadectwo jednej i tej samej rzeczywistości: namiętnej miłości, którą Bóg żywi do człowieka. W czystości Chrystusowego serca słowo i gest stają się jednym, aby odsłonić miłość. „Eros Boga do człowieka jest zarazem – jak powiedzieliśmy – w pełni agape”.

Przebicie serca

Po śmierci Jezusa na krzyżu jeden z żołnierzy przebił Mu włócznią bok, „a natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19,34).

Przebicie serca zmarłego: to zakrawa na bezsensowne, „czyste” barbarzyństwo. Poruszona tym faktem św. Katarzyna Sieneńska zapytała kiedyś Jezusa:

Słodki Baranku, nie żyłeś już, kiedy został otwarty Twój bok, dlaczego więc chciałeś, aby Twe serce zostało zranione i wylało krew w takiej obfitości?” A Jezus odpowiedział: „Przez otwarcie mojego boku chciałem wam objawić tajemnicę mojego serca, ponieważ zawierało w sobie więcej miłości dla człowieka, niż mogło pokazać ciało za życia.

Ostatnia rana Jezusa, wymierzona Jego ciału, martwemu i całkowicie biernemu, staje się świadectwem Jego miłości. Jego „zbyt wielkiej miłości” – jak powie bł. Elżbieta od Trójcy Świętej. I w tej właśnie ranie chore serce człowieka odnajdzie swoje uzdrowienie: „W jego ranach jest nasze uzdrowienie” (Iz 53,5).

Mojżesz poprosił Boga: „Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę” (Wj 33,18). Wówczas Bóg ukrył go w rozpadlinie skały, aby podczas Jego przejścia Mojżesz mógł ujrzeć odblask Jego chwały. Otwarte serce Chrystusa jest nową Skałą, dzięki której człowiek może zaznać przedsmaku całej czułości i miłosierdzia Bożego serca: „Raz otwarte, Serce to pozostaje otwarte na zawsze”. Miłość Chrystusa do człowieka, Jego nowe Przymierze, jest nieodwołalne.

Według Starego Testamentu najgorszą nieczystością jest śmierć. Ale z serca zmarłego Chrystusa tryskają ożywcze źródła wody i krwi, będące obfitością życia i płodności, uwalniając człowieka z wszelkiej nieczystości: „W owym dniu wytryśnie źródło, dostępne dla domu Dawida i dla mieszkańców Jeruzalem, na obmycie grzechu i zmazy” (Za 13,1).

Ojcowie Kościoła porównają tę scenę do aktu stworzenia człowieka: tak jak Ewa została wyjęta z boku Adama, tak Kościół „został wyjęty” z boku Nowego Adama. Oto Nowe Stworzenie, obiecane przez proroków.

Uzdrowienie człowieka w Chrystusie

„Idę do Światła, do Miłości, do Życia”. Są to ostatnie słowa bł. Elżbiety od Trójcy Świętej. Tak jak wielu świętych, również Elżbieta bardzo pragnęła „widzieć Boga”. Spotkanie z Chrystusem Oblubieńcem było więc dla niej zwieńczeniem całego życia. Wiedziała, że zostanie zanurzona w czystości Bożej, która ostatecznie uzdrawia z wszelkiej nieczystości, wyrywając ją aż po korzeń.

Jezus, Życie, które zwycięża śmierć,
Jezus, Światło, które wypiera ciemność,
Jezus, Miłość, która wypiera lęk.
Szczęśliwa dusza, która spotyka Chrystusa!

(…)

ZAMIAST ZAKOŃCZENIA

Dzięki lekturze niniejszej książki czytelnik mógł zrozumieć, że czystość serca jest przede wszystkim Bożym darem, którego nie jesteśmy w stanie osiągnąć na drodze osobistego wysiłku ani też za sprawą protekcji kogoś wtajemniczonego.

Być może ten czy ów odnalazł na tych stronach ukrytą perłę.

Jest nią przebite Serce Chrystusa – jedyny klejnot wart tego, aby dla zdobycia go porzucić wszystko. W tym zranionym Sercu odnajdujemy uzdrowienie, a w wypływających z niego Wodzie i Krwi – obfitość życia.

W otwartym Sercu Jezusa objawia się ostatnie słowo Boga do człowieka: „Umiłowałem cię i samego siebie za ciebie wydałem” (por. Ga 2,20).

Odtąd nasze serce poddaje się Sercu Chrystusowemu, które przyciąga je do siebie i kształtuje na nowo. Dzięki temu zostanie zanurzone w Jego czystości, mogąc tym samym już smakować przyszłe szczęście.

Istotą, która tak jak nikt inny została przyobleczona w Bożą czystość, jest Najświętsza Dziewica. I dlatego nikt inny nie mógłby być lepszym pośrednikiem i przewodnikiem na naszej drodze.

Zatem na zakończenie, odmawiając modlitwę ojca Léonce’a de Grandmaison, powierzmy się Niepokalanej Dziewicy:

Święta Maryjo, Matko Boża,
zachowaj we mnie serce dziecka,
czyste i przejrzyste jak źródło.
Uproś mi serce proste,
które nie lubuje się w smutkach;
serce, które oddaje się wspaniałomyślnie,
czułe i współczujące;
serce wierne, hojne, które nie zapomina
o żadnym dobru i nie chowa urazy
z powodu żadnego zła.
Uczyń moje serce łagodnym i pokornym,
kochającym bezinteresownie
i szczęśliwym,
że może skryć się w innym sercu,
w Sercu Twojego Boskiego Syna;
uczyń je wielkim i nieujarzmionym,
nieskalanym żadną niewdzięcznością,
która mogłaby je zamknąć;
uczyń sercem wolnym
od wszelkiej obojętności;
sercem zatroskanym
o chwałę Jezusa Chrystusa;
sercem zranionym Jego miłością,
którego rana zagoi się dopiero w niebie.
Amen.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama