Miłosierdzie ostatnim słowem Boga (fragmenty)
Marek Wójtowicz SJ MIŁOSIERDZIE OSTATNIM SŁOWEM BOGA |
|
Akt zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu
Boże, Ojcze miłosierny,
który objawiłeś swoją miłość
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu, Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka. Pochyl się nad nami grzesznymi,
ulecz naszą słabość,
przezwycięż wszelkie zło,
pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi
doświadczyć Twojego miłosierdzia,
aby w Tobie, Trójjedyny Boże,
zawsze odnajdywali źródło nadziei.
Ojcze przedwieczny,
dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twojego Syna, miej miłosierdzie dla nas i całego świata!
Amen.
Jan Paweł II, Kraków-łagiewniki, 17 VIII 2002
„Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia, a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć na margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie »miłosierdzie« jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem: uczynił sobie ziemię poddaną”. Taką diagnozę o ludziach przełomu wieków wyraził Jan Paweł II w encyklice o Bożym miłosierdziu Dives in misericordia(1). Jest to czas próby . Dlatego w obliczu różnego rodzaju zamachów na godność człowieka i jego niezbywalne prawa chrześcijanie powinni na nowo dać świadectwo żywej wiary w Boga, by przywrócić ludzkości utraconą nadzieję.
Z wielkim niepokojem pytamy dzisiaj o duchową kondycję świata. Zauważamy bowiem masowe zjawisko utraty wiary w Boga żywego. A przecież On wciąż działa w świecie i w ludzkich sercach. Mimo to wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było. Odrzucane są Boże prawa i zasady moralne, otwarcie występuje się przeciw rodzinie, zagłusza się słowo Boga i głos ludzkiego sumienia. Usiłuje się uczynić Boga wielkim nieobecnym w kulturze i w świadomości różnych narodów. Dlatego tak bardzo aktualna jest diagnoza wyrażona przez Jana Pawła II w encyklice Redemptor hominis (15):
Człowiek coraz bardziej bytuje w lęku. Żyje w lęku, że jego wytwory — rzecz jasna nie wszystkie i nie większość, ale niektóre, i to właśnie te, które zawierają w sobie szczególną miarę ludzkiej pomysłowości i przedsiębiorczości — mogą zostać obrócone w sposób radykalny przeciwko człowiekowi. Mogą stać się środkami inarzędziami jakiegoś wręcz niewyobrażalnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdają się blednąć.
Encyklika ta rzuca światło na tragiczny zamach terrorystyczny z 11 września 2001 roku w Nowym Jorku, który spowodował śmierć tysięcy niewinnych osób. Dzisiaj wielu ludzi młodych i starych traci sens życia, nierzadko ulegając depresji. Człowiek zdaje się zapominać, że — jak pisał św. Augustyn — niespokojne jest ludzkie serce dopóki nie spocznie w Bogu.
Obserwujemy też niepokojące zjawisko kryzysu kultury zauważalne np. w niektórych nurtach literatury, teatru, malarstwa czy muzyki. Jednak nie tylko u wielu twórców dochodzi do głosu nieuzasadniony lęk przed przyszłością, pustką, cierpieniem i unicestwieniem. Wobec świata na rozdrożu Kościół wskazuje na niezawodne światło: na Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelię. Ludzkość bowiem woła o Wybawiciela, jęczy w bólach rodzenia, pragnie miłości, choć wielu ludzi szuka jej na fałszywych drogach. Głoszony przez Kościół Jezus Chrystus — Droga, Prawda i Życie — jest obecny na każdym etapie historii, przywracając wielu nadzieję i sens. On jest odpowiedzią na najważniejsze pytania człowieka.
Istnieje dzisiaj nagląca potrzeba przedstawienia chrześcijańskiego stanowiska wobec szerzącej się niewiary w Boga. Jedynie Bóg bogaty w miłosierdziemoże na nowo przywrócić sens życia ludziom będącym pod wpływem zsekularyzowanej kultury. Cała ludzkość powinna uznać prymat Boga, bez którego wszystko się w proch rozsypuje. Filozofom i ludziom kultury, którzy odrzucają Boga chrześcijańskiego Objawienia, wierzący głoszą i proponują za św. Pawłem mądrość Krzyża, postawę miłości ofiarnej oraz prawdziwą wolność, która szanuje godność każdego człowieka, cierpliwie tworząc cywilizację miłości .
Kulturowy klimat, w którym obecnie żyjemy, bardzo trafnie scharakteryzował wybitny teolog XX wieku Hans Urs von Balthasar w książce Modlitwa i kontemplacja. Pisze w niej m.in.:
Żyjemy w epoce duchowej oschłości. Obraz świata, który dawniej mówił o Bogu, zaciemniły dziś liczby i zagadki; sceptycy i racjonaliści atakowali i szarpali słowa Pisma Świętego, serca ludzkie w tej epoce robotów zostały stratowane i sponiewierane: ludzie nie ufają już kontemplacji; choć pragną się modlić, są z góry zniechęceni, niepewni, zrażeni, wloką się po ziemi i tracą nadzieję, że mogą się wreszcie podnieść; gotowi są na każdy akt negatywny: wątpienia o Bogu, sprzeciwiania Mu się, nawet nienawiści Boga1 .
1 H.U. von Balthasar, Modlitwa i kontemplacja, Kraków 1965, s. 76-77.
opr. ab/ab