"Widzieliśmy Pana"

Rozważanie o zmartychwstaniu Pana Jezusa i o pierwszych świadkach tego wydarzenia

A jednak nie zawiodłeś. Dotrzymałeś słowa. Wystarczyły Ci, Jezu trzy dni, by odbudować Świątynię Swego Ciała. W całej linii spełniło się to, o czym zapewniałeś. Co więcej, nie opuściłeś tych, których powierzył Ci Ojciec, za których prosiłeś, aby byli jedno. Dalej okazujesz im swoje miłosierdzie. Umacniasz ich. Nie pozwalasz, by ustała ich wiara. Jezu Zmartwychwstały, pozwól mi przejść śladami Tych przebitych stóp. Chcę poznać Twoich przyjaciół, zbudować się ich wiarą i nadzieją. Wsłuchać się w Twoje słowa, spotkać się z Twoim wzrokiem, usłyszeć z Twoich ust swoje imię, by bardziej Cię kochać. Bolesne były Twoje ślady na Golgotę. Z Golgoty do grobu już nie Twoje, ale tych, którzy poszli za Tobą: bolesne ślady twej Matki, kilku niewiast, Józefa z Arymatei.... Oni Cię nieśli.

MATKA

Maryjo, co przeżywałaś, gdy złożono Twojego Syna w grobie? Jesteś Matką zawierzenia. Trwałaś przy Twoim Synu zawsze i wszędzie. Czułaś Jego pierwsze uderzenie serca jeszcze w swoim łonie i byłaś świadkiem tego ostatniego uderzenia wybijającego jakże bolesny takt: „Wykonało się”. Towarzyszyłaś Jezusowi do grobu, ale tam nie zostałaś? Dlaczego nie poszłaś z niewiastami namaścić Jego ciała? Nie dołączyłaś do Piotra i Jana biegnących do grobu? Nie było Cię na drodze do Emaus?... Ty Matko nie musisz już szukać Jezusa. Wierzysz, że Syn Twój żyje. Jesteś Matką rodzącego się Kościoła, jesteś świadkiem wiary. Radujesz się i do tej radości nas zachęcasz. „Nie radością tego świata - pisze Sługa Boży Ks. Michał Sopoćko - zewnętrzną i huczną, ale radością cichą, wewnętrzną i duchową, na modlitwie i skupieniu, radością miłosierną, by umożliwić cieszenie się innym i nikogo od tej radości nie wykluczać.”

MARIA MAGDALENA

Mario Magdaleno, przyszłaś do grobu tak wcześnie. Jak bardzo musiał ci się dłużyć ten czas od piątku. Dlaczego czekałaś tak długo? Uszanowałaś szabat. Poszłaś za nauką Pana, który nie przyszedł znieść prawa, ale je wypełnić. Jezus rzeczywiście stał się dla Ciebie „Panem szabatu”. Twoje serce przylgnęło do Niego. Wypełnił twoje myśli. Każda minuta popędzana pragnieniem spotkania Go. To nie koniec, bo „miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie” (1Kor, 13, 8). Miłość popchnęła cię do czynu. Nie czekałaś dłużej ponad to co konieczne. Tobie wystarczył świt poranka, by dać upust sercu. Według ks. Sopoćki wyprzedziłaś nawet swoje towarzyszki: Marię Kleofasową i Salome, które zatrzymały się w mieście, by zakupić wonności do namaszczenia ciała Zbawiciela. Twój krok był energiczny, zdecydowany, biegłaś. Jednak czy spodziewałaś się, że grób będzie pusty? Twoje zmieszanie, łzy mówią za ciebie, że nie. Nie poznałaś Pana, który pytał cię o powód łez. „Czyż goście weselni mogą się smucić dopóki pan młody jest z nimi?”(Mt 9, 15) Magdaleno, nie płacz, to nie ogrodnik. Pan jest przy tobie. Idź, woła cię po imieniu. Czy słyszysz? - „Mario!” On cię nie odrzucił, choć znał twoją niechlubną przeszłość. On spojrzał na ciebie z miłością. On w swym miłosierdziu „wydobywa dobro spod wszelkich nawarstwień zła.” Słyszy twoje szczere: „Rabbuni”. Ks. Sopoćko tłumaczy, że „ten wyraz obejmuje wszystko co jest najpiękniejszego, najczulszego, najszlachetniejszego w stosunku dziecka do Ojca i uczennicy do wychowawcy i Mistrza.”

„Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Odnawia się ona rano: ogromna Twa wierność... Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka.” (Lm 3, 22-23.25) Miłość się udziela. Nie można jej zatrzymać dla siebie, bo wtedy przerodzi się w egoizm. Biegnij Mario Magdaleno do Wieczernika, bo Pan uczynił cię swoim posłańcem. To z twoich ust Apostołowie usłyszą, że grób jest pusty. Twoje świadectwo potwierdzą: Maria- żona Kleofasa i Salome. One też doświadczyły pustego grobu. I do nich przyszedł Pan na drodze.

„Miłosierny jest Zbawiciel, że każdego bez różnicy wynagradza według jego gorliwości i miłości.

PIOTR I JAN

Jak trudna jest wiara. Nie powinna być problemem dla tych, którzy byli najbliżej Jezusa, których Jezus wybierał na świadków swoich cudów. A jednak, zapewnienia niewiast, że Jezus żyje nie wystarczyły. Natychmiast pobiegli do grobu, by ujrzeć i uwierzyć.

Janie, spoczywałeś na sercu Jezusa w Wieczerniku, jak gorąco ono wtedy musiało bić dla ciebie, skoro nie bałeś się w Wielki Piątek stanąć pod krzyżem, a teraz pędzony miłością wyprzedzasz Piotra, w wyścigu do grobu. Czy nie boisz się, że cię ktoś zobaczy, że utożsamią cię z Jezusem, którego zabili? Czy nie boisz się umrzeć? Nie, bo „jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6), bo „w miłości nie ma lęku” (1J 4, 18). Biegniesz za głosem serca, jednak szanujesz wolę Mistrza: dajesz pierwszeństwo Piotrowi i dopiero po nim sprawdzasz, że grób jest pusty.

Piotrze, czy twoje oczy wyschły już od łez płynących z żalu po zaparciu się Pana? Jeżeli w twoich oczach był lęk, to już go nie ma. Został wyparty ufnością w Jego wielkie miłosierdzie. Biegniesz do grobu, bo nie boisz się już spotkać Pana. Z dziecięcą prostotą zupełnie zapominasz o sobie; ożywiony jedynie pragnieniem dowiedzenia się czegoś o Mistrzu, wchodzisz do grobu i znajdujesz go pustym. Jednak jeszcze nie uwierzyłeś w zmartwychwstanie - jak mówi Ewangelista - a tylko odszedłeś zdumiony tym co się stało (por. Łk 24,12). Uwierzyłeś niezachwianie dopiero wtedy, gdy Zbawiciel ukazał ci się osobiście.” (Tak opisuje tę scenę Ks. Sopoćko)

Piotrze nie odrzuciłeś, nie zanegowałeś zmartwychwstania. To nie twoja moc, ale Zbawiciela. Przecież zapewniał cię, o swojej modlitwie, „by nie ustała twoja wiara”. Zdumiałeś się, odszedłeś,... ta prawda musiała w tobie dojrzeć, by nastąpił jej triumf w dniu Zesłania Ducha Świętego. Chcę się od ciebie uczyć takiej postawy, by stać się skałą wobec zwątpień, lęku, niepewności. Przecież nie mogłeś nie uwierzyć. Gdybyś poddał się zwątpieniu, pewnie dołączyłbyś do Łukasza i Kleofasa w drodze do Emaus. Dziękuję, że nie poszedłeś z nimi.

ŁUKASZ I KLEOFAS

Skąd ten smutek? Łukaszu, Kleofasie, czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć? Jak słuchaliście Jego nauki? A może wasz sposób słuchania był bardzo wybiórczy? Wybieraliście tylko to, co pasowało do waszego życia, pragnień? Idąc za Jezusem byliście rozdarci między Jego radykalną drogą, a tym co pozostawiliście. Gdybyście wybrali Jezusa bez połowiczności, nie mielibyście domu w Emaus, zabezpieczeń materialnych, do których teraz wracacie. Wasz kryzys wiary nie zaczął się od śmierci Mistrza, ale na początku drogi powołania. Nie oddaliście Mu wszystkiego, nie oddaliście Mu waszych pragnień, oczekiwań, ludzkich interesów. Jednak drogi Pana nie są drogami naszymi. On wyszedł szukać tego, co zginęło. Nie dogasi nikłego płomyka. Wychodzi na drogę, jak ewangeliczny ojciec, by szukać syna marnotrawnego i znajduje. W swym miłosierdziu pochyla się nad nędzą ludzką. Jest delikatny. Pozwala się wam wypowiedzieć, wyrzucić z siebie to, co boli: poczucie bezsensu życia, pomyłkę życiową, lęk, ucieczkę przed trudem. Wchodzi do waszego domu. Chce być w tym co jeszcze należy do was, by tam jeszcze raz umrzeć i zmartwychwstać w chwili „Łamania chleba”- w Eucharystii. I dopiero teraz, gdy stanął w centrum tego co wasze, poznajecie Go. Teraz On jest gospodarzem. On jest siłą waszego natychmiastowego powrotu. Doświadczenie Jezusa Zmartwychwstałego sprawia, że stajecie się Jego świadkami.

TOMASZ

Tomaszu, dlaczego nie chciałeś uwierzyć, że Pan zmartwychwstał? Słyszysz, wszyscy w Wieczerniku dzielą się z tobą wiadomością, że był tu Pan. Opowiadania niewiast przyjąłeś może za halucynację, a Apostołom przypisałeś nadwrażliwość, łatwowierność (tak to odczytuje ks. Sopoćko). Czy to z lęku przed kolejną „porażką” boisz się uwierzyć? Z pewnością było w tobie pragnienie prawdy, skoro wróciłeś do Wieczernika. Nie wiemy dlaczego dopiero teraz wróciłeś, dlaczego nie było cię w Wieczerniku wcześniej. Może twoje bycie na zewnątrz też wynikało z braku wiary w sens bycia we Wspólnocie? Jednak wróciłeś, bo Pan chce się z Tobą spotkać we Wspólnocie. Jakże wielkie miłosierdzie okazuje Pan względem ciebie, że cię nie odrzuca z powodu twego samolubstwa i uporu. Przychodzi specjalnie dla ciebie i niemal na twoje żądanie. Pozwala ci się dotknąć, włożyć rękę do swego boku, z którego wypłynęła krew i woda - obraz Bożego Miłosierdzia. „A czyni to z taką łaskawością i miłosierdziem - pisze Sługa Boży Ks. M. Sopoćko - że od razu rozbraja, usuwa wszelkie uprzedzenia i poniekąd zniewala do uznania prawdziwości swego Zmartwychwstania.” Pod wpływem łaski Bożej dokonała się w tobie wewnętrzna duchowa przemiana. Król Miłosierdzia odpuścił ci wiele błędów, poprawił je i zapomniał o nich. Co musiałeś odczuwać wobec tak wielkiej miłości i miłosierdzia Zbawiciela? Upokorzenie, wstyd, skruchę, swoją małość? Tomaszu! Pan cię przygarnął, nie przestał cię kochać, nie wykluczył z grona Apostołów. Przeciwnie, uczynił również ciebie szafarzem sakramentów świętych. Niech twoje wyznanie: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28) będzie lekarstwem dla wszystkich niedowiarków, ludzi małej wiary.

CZŁOWIEK XXI WIEKU

Jakie jest twoje imię? Z pewnością dla Zmartwychwstałego Pana nie jesteś bezimienny. On wezwał cię po imieniu. On cię zna i zmartwychwstał także dla ciebie. Gdzie jesteś, by cię mógł odnaleźć. Czy jesteś gotowy Go przyjąć? On idzie do ciebie taki zwyczajny. Nie szukaj go w grobie. On żyje w Kościele, w sakramentach, w bliźnim stojącym obok ciebie. Zauważ Go. On chce być Panem twojego życia. Chce byś uczynił Go gospodarzem swego domu, swego serca. Chce byś pytał Go o radę. On chce dotykać w tobie tego co boli, by oczyszczać, uzdrawiać. Ale chce być również w tym, co jest dla ciebie powodem radości. Czy idziesz dobrą drogą, za Jezusem? Jego kroki są zawsze bardzo delikatne, ciche, bo idzie boso. Nie musisz się Go bać, bo Jego ręka wciąż wznosi się do błogosławieństwa. Szuka cię wzrokiem. Dla Niego nigdy nie jest za późno. Nawet jeśli zbłądziłeś, On nie zapomniał o tobie, nie przestał cię kochać, nie przestał pukać do twego serca. Jest źródłem pokoju: „Nie znajdzie ludzkość uspokojenia - powiedział Jezus do św. Faustyny - dopóki nie zwróci się z ufnością do Mego Miłosierdzia”. Odpowiedz Mu: Jezu, ufam Tobie! Skoro nie zawiódł swoich przyjaciół po zmartwychwstaniu, nie zawiedzie i nas współczesnych. „On wiary dochowuje na wieki.”(Ps 146,6)

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama