Bazzama to wioska, którą zamieszkuje około 1000 ludzi
Poznajmy Kamerun! Andrzej Lewicki będzie nam go przybliżał, wysyłając wieści prosto z Afryki.
Oto szósta część cyklu Opoki: "Zapiski z Kamerunu".
Przygotowania do Festiwalu Kultury Wschodniego Kamerunu trwają w najlepsze.
15 stycznia w wiosce Bazzama odbyły się eliminacje do tegorocznego Festiwalu Kultury Wschodniego Kamerunu. Zarówno sam Festiwal, jak imprezy mu towarzyszące są organizowane przez stowarzyszenie studentów „Association des Jeunes pour le Developpement des Cultures de l`Est”.
Zacznijmy może od lokalizacji.
Bazzama to wioska, którą zamieszkuje około 1000 ludzi. Usytuowana jest blisko trzydzieści kilometrów na południowy wschód od Bertoua w kierunku Batouri. Należy do Gminy Mandjou (l`Arrondissement de Mandjou) i Prowincji Wschodniej, największej w Kamerunie. Występują w niej chrześcijanie i muzułmanie należący do większych grup etnicznych: Gbaya, Kako i Bororo.
By zorganizować eliminacje i docelowo Festiwal trzeba się nie lada natrudzić.
Spotkania z szefami tradycyjnymi wybranych wiosek (Ndemnam, Ngaboula, Ndebbo II, Bazzama i Bazzama Village) odbywały się już w czerwcu, sierpniu i grudniu 2012, celem poinformowania i zaproponowania im całej idei. Jeszcze w styczniu, na kilka dni przed eliminacjami organizatorzy ponownie pojechali w okolicę Bazzama, aby wzbudzić zainteresowanie eventem. Na spotkaniu było wówczas więcej już zainteresowanych występami w eliminacjach. Żeby podobne wydarzenie doszło do skutku musi być zgoda formalna ze strony powiatu. Należy więc udać się do urzędu gminy, w tym przypadku w Mandjou (prefecture de Mandjou) i odebrać stosowne pozwolenie (autorisation de manifestation publique). Na pięć zgłoszonych wiosek tylko trzy ostatecznie wzięły udział w eliminacjach. Wśród nich Ndemnam, Bazzama i Bazzama Village.
Gdyby nie było problemów, nie byłoby zabawy.
Sztab organizacyjny spotkał się z wieloma przeciwnościami, a te można podzielić na dwa typy. Pierwszy z nich to organizacyjno – personalny, w kanon którego wpisuje się postawa szefów tradycyjnych wybranych wiosek. Ich brak zaangażowania i motywacji do propagowania kultury, mimo licznych spotkań i telefonicznych apeli, sięgało momentami zenitu. Dziś ma to swoje bezpośrednie konsekwencje na mieszkańcach wiosek, tworząc zgoła smutny obrazek części społeczeństwa bez entuzjazmu do czegokolwiek. Na pięć wizytowanych wiosek tylko dwie pokazały charakter, angażując się w pokazywanie rodzimej kultury. Jedna, można rzec była ciałem, ale jednak włączyła się, zaś pozostałe kategorycznie odmówiły udziału. Kolejnym problemem tego regionu jest nonszalanckie podejście do pojęcia kultury. Czego efektem stała się organizacja na tak zwaną ostatnią chwilę, co finalnie pociągało za sobą lawinę konsekwencji. Brak stroju tradycyjnego czy improwizowanie na żywo w choreografii bez wcześniejszego przygotowania. Ale w końcu jestem Europejczykiem i może inaczej widzę, a to Afryka, gdzie spontan to podstawa!
Drugi typ to problemy komunikacyjne. Informacje przekazywane szefom tradycyjnym jeszcze na etapie organizacji nie płynęły dalej do mieszkańców, przez co nikt o niczym nie wiedział. Zła droga i trudności w znalezieniu pojazdu, który przewiózłby ludzi na miejsce to druga strona medalu. Po tym, jak motorami dość sprawnie przyjechaliśmy do skrzyżowania prowadzącego do Batouri, by przesiąść się do już wcześniej zamówionego auta, czas nieoczekiwanie zaczął się dłużyć. Mozolnie płynął do tego stopnia, że nagle zrobiło się dwie godziny. To więcej, jak na lotnisku w Stambule w oczekiwaniu na lot do Yaounde! W perspektywie ceglastoczerwona droga gruntowa w busz. I do tego dwadzieścia kilometrów. Zmieniwszy lekko przepisy, choć próżno ich szukać w gęstwinie, w siedmioro ruszyliśmy do Bazzama. Pryncypia, a raczej ich brak to jedno, a wytrzymałość pięcioosobowego auta to drugie. Superata w kokpicie szybko jednak została zweryfikowana. Samochód, który został wypożyczony na cel festiwalowych eliminacji uległ awarii, co w efekcie przyczyniło się do opóźnienia całej akcji. Niedługo, bo kolejne trzy godziny w plecy w oczekiwaniu na pana od części mechanicznych i to z Bertoua. Szofer po silnikowej improwizacji szybko i kreatywnie znalazł miejsce pod drzewem, nakrywając się własną sukmaną, jak przystało na prawidłowego muzułmanina. Alternator nów, więc można kałatać dalej, choć noc wielkimi krokami bieży. Na miejsce dotarliśmy blisko szesnastej, a gremialnie wszystko miało się rozpocząć najpóźniej o czternastej. Żeby tego było mało to jeszcze zabrakło prądu o szóstej wieczór i tak do końca. Cisza w głośnikach i ta przenikliwa noc zalała wszystkich wkoło. Mieszkańcy nie przygotowali planu b, celem rozpalenia choćby ogniska. Na szczęście tylko werdykt pozostał w czerni.
Eliminacje podzielone są na trzy bloki tematyczne, „Taniec tradycyjny”, „Walka tradycyjna” i „Rękodzieło”.
Impreza zaczęła się hucznym śpiewaniem i tańcem. Mѐrѐnguѐ – taniec i śpiew w wykonaniu kobiet z Bazzama Village. Ma na celu wprowadzenie ludzi w dano wydarzenie. W tańcu wzięło udział osiem kobiet i dwóch mężczyzn grających na tamburynach. Bana – taniec wprowadzający młodych ludzi z plemienia Gbaya w dorosłe życie. Wykonany przez matki z wioski Ndemnam. Yayasѐkѐ – taniec wykonywany w chwilach wzniosłych i radosnych z udziałem około piętnastu dziewcząt i kobiet z Bazzama. Sakongo – taniec wojenny młodych wojowników z Bazzama. Pokazuje on młodemu pokoleniu, w jaki sposób bronić się w dobie wojny.
Blok „Walka tradycyjna” stanowi o tyle dużą wartość, że tego typu imprezy odchodzą w zapomnienie. Ostatnie organizowane były przeszło pięćdziesiąt lat temu. W zawodach wzięło udział dwa zespoły po dwie osoby. Ich dyscypliną były zapasy. Ponadto wystąpiło dwóch młodych chłopców przedstawiających walkę wojowników.
Imprezę uzupełniło i wizualnie wzbogaciło „Rękodzieło”. Bazzama wykonała krzesła i tarcze wojenne z bambusa, sito, moździerz do przyrządzania mąki z manioku oraz kosz do połowu ryb. Bazzma Village wykonała ławki do siedzenia z bambusa i podobnie, jak ich koledzy kosz do połowu ryb. Trzeba sprecyzować, że w okolicy jest las. Z takich dóbr natury, jak drzewo i bambus korzystają mieszkańcy wiosek, produkując bardzo wiele narzędzi codziennego użytku.
Jury zatwierdzone przez przewodniczącego komitetu organizacyjnego, w składzie: dwóch szefów tradycyjnych zaproszonych wiosek i jeden wolontariusz, wybrało dwa tańce, Yayasѐkѐ i Sakongo. Tym samym reprezentacje gospodarzy tych eliminacji zobaczymy na tegorocznym Festiwalu Kultury Wschodniego Kamerunu. Po zawodach był poczęstunek połączony z rozdaniem nagród rzeczowych i pieniężnych.
Podsumowując spotkanie kulturalne w Bazzama należy zwrócić uwagę na fakt, że odbyło się ono mimo wielu napotkanych po drodze problemów. Trudności występują zwłaszcza w obszarze motywacji i zaangażowania tubylców w popularyzację ich własnej kultury. Jednak nie wszystko wydaje się być przegrane. Warto poszukać człowieka znającego lokalną kulturę i jej bezcenną wartość. Tak, jak to było w przypadku grudniowego spotkania w Badan. Ważnym natomiast jest, aby pozostać w stałym kontakcie z szefami tradycyjnymi, którzy wykazali aprobatę na przywracanie zapomnianej części kultury Kamerunu. To przecież ich dobro narodowe, o któro w szczególności oni sami muszą walczyć!
opr. aś/aś