"Katyń" - żal wypowiedziany

Obraz „Katyń” znajdujący się w siedleckim muzeum to jedno z pierwszych w Polsce artystycznych doniesień o zbrodni katyńskiej. Jak powstał i kogo upamiętnia

To bez wątpienia jedno z pierwszych w Polsce artystycznych doniesień o zbrodni katyńskiej. Aż do lat 90 ubiegłego wieku powstały w 1967 r. obraz Małgorzaty Łady-Maciągowej zatytułowany „Katyń” - własność Muzeum Regionalnego w Siedlcach - wystawiany był jako „Kompozycja symboliczna”.

W siedleckim muzeum znajduje się największa w Polsce kolekcja malarki nazywanej poetką subtelnej linii, mistrzynią kameralnych form i symfonii barw. Liczy ok. 630 prac - i zajmuje w nim szczególne miejsce. - Pierwsza księga inwentarzowa reaktywowanego w 1967 r. Muzeum Ziemi Podlaskiej rozpoczyna się wpisem obrazów M. Łady-Maciągowej (1881-1969). Można powiedzieć, że zapoczątkowały one powojenny rozdział funkcjonowania muzeum. I od razu zdobyły uznanie - mówi Danuta Michalec, historyk sztuki w MR w Siedlcach, autorka wydanego w 2007 r. albumu „Małgorzata Łada Maciągowa 1881-1969”. Dodaje, że o przekazaniu Siedlcom owoców 60 lat pracy twórczej zadecydował najprawdopodobniej sentyment do miasta, w którym artystka urodziła się i spędziła dzieciństwo. Najwcześniejsze z tych obrazów powstały w Paryżu w 1907 r. Ostatni, „Katyń”, nosi datę 1967 r. - Maciągowa chciała upamiętnić wszystkich, którzy zginęli na Wschodzie, a przede wszystkim ukochanego męża i syna. Uznała, że „Katyń” zakończy jej twórczość, ponieważ już w 1967 r. korespondowała z Siedlcami w sprawie przekazania swojej malarskiej spuścizny. Dwa lata później zmarła - mówi D. Michalec.

Królowa hiszpańskiego słońca

M. Łada-Maciągowa bez wątpienia współtworzyła malarską elitę Polski międzywojennej, królując w tym świecie jako jedna z niewielu z kobiet, na dodatek odnosząca sukcesy i wielokrotnie nagradzana. Absolwentka wydziału sztuk pięknych na Kursach Wyższych dla Kobiet im. Adama Baranieckiego w Krakowie, a następnie studiów w Académie Julian w Paryżu, po poślubieniu w 1909 r. płk. Adama Maciąga, lekarza wojskowego, szefa oddziału wewnętrznego 5 Szpitala Okręgowego w Krakowie, nie powieliła drogi wielu wykształconych koleżanek, dobrze zapowiadających się artystek, które pochłonęły domowe obowiązki. - Mąż Małgorzaty nigdy nie stanął na drodze jej twórczości. Przeciwnie - popierał ją i cenił - podkreśla D. Michalec, mówiąc o klimacie panującym w mieszkaniu na ul. Basztowej w Krakowie, w którym współistniały, nie wchodząc sobie w drogę, świat sztuki i medycyny.

Życie Maciągów jawi się jako pasmo sielankowego niemal szczęścia i rozkwitu talentów obojga małżonków. W 1918 r. rodzina powiększyła się. „O rodzicielskiej radości malarki świadczą rysunki i szkice ukazujące synka w objęciach piastunki czy zajętego własną zabawą” - pisze D. Michalec, omawiając nurty twórczości tego okresu życia malarki, który wyznacza macierzyństwo i lata dziecięce syna Adasia. Lato spędzali nad Bałtykiem, często gościli w pobudowanej w Zakopanem willi „Łada”, podróżowali po Europie. W Krakowie - brali udział w życiu artystycznym i kulturalnym, organizowali kameralne spotkania muzyczne, nad którymi zapewne czuwała mieszkająca razem z Maciągami rodzona siostra Małgorzaty - Janina Łada, profesor w klasie fortepianu.

Chmury na jasnym niebie

W 1934 r. płk A. Maciąg przeszedł w stan spoczynku, nadal jednak prowadził prywatną praktykę lekarską i pracował jako biegły sądowy. „W tym czasie Adam Maciąg junior wstępował w ślady ojca” - czytamy w publikacji D. Michalec. „Uczył się w tym samym gimnazjum co rodzic. W latach 1934-35 skończył dwustopniowy kurs przysposobienia wojskowego. W 1936 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Następnie w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim odbył ochotniczą służbę wojskową, którą ukończył we wrześniu 1937 r. W październiku zaczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego”.

Lata 30, które D. Michalec ocenia jako najbardziej intensywny etap działalności artystycznej malarki, zamyka tragiczny rok wybuchu II wojny światowej. We wrześniu 1939 r. mąż oraz syn M. Łady-Maciągowej zostali zmobilizowani i wzięli udział w wojnie obronnej. Obaj dostali się do niewoli radzieckiej. Jako jeńcy obozu w Starobielsku podzielili los ok. 22 tys. obywateli Polski - ofiar zbrodni katyńskiej.

Opłakując stratę

Elementy kompozycji „Katyń” malarka szkicowała na drukach recept oznaczonych nazwiskiem męża. Opłakując stratę męża i syna, rysowała płaczki kryjące głowę w dłoniach i kobiety załamujące ręce...

Już w 1947 r. malarka wiedziała, że obaj ukochani mężczyźni nie wrócą - ta pewność i bezgraniczna rozpacz doprowadziła do utraty wiary w sens życia. Targnęły się na nie obie siostry, Małgorzata i Janina. Małgorzata została po próbie samobójczej odratowana. - Z dokumentów lekarskich wystawionych przez Jana Olbrychta, męża Izabeli - młodszej siostry Małgorzaty, wynika, że miała poważne załamanie nerwowe. Depresję potwierdza luka w twórczości tego okresu. Maciągowa skrupulatnie sygnowała datą każde dzieło, tymczasem brak obrazów z przedziału czasowego 1940-47 - zaznacza D. Michalec. Do powrotu do malowania była usilnie namawiana przez różne osoby, m.in. prof. Mariana Morelowskiego, historyka sztuki, autora wstępu do katalogu przed jedną z wystaw Łady-Maciągowej. Tłumaczyła się brakiem sprawności w prawej dłoni. Jednak sięgnęła po pędzel. Pierwsze powstałe po okresie przerwy kompozycje to głównie wnętrza kościołów krakowskich i ich bryły zewnętrzne oraz Wawel czy sceny rodzajowe na Plantach.

Kat ma nieludzką twarz

Wymowę obrazu o wymiarach 140 na 60 cm, utrzymanego w tonacjach fioletów i żółci, determinuje demoniczna postać w jego lewej górnej części - wydzielonej przez łuk tęczy. Przy wykrzywionej, nieludzkiej wręcz twarzy, przesłaniającej słońce, trzyma pistolet - smugi przy lufie wskazują, że przed chwilą oddano strzał. Od usytuowanych w dolnej części obrazu leżących bezwładnie ciał - oddziela ją rząd rozpaczających kobiet oraz wznoszące się nad nimi bezlistne albo obumarłe brzózki.

- Główny motyw obrazów powstających w przededniu wojny stanowią żołnierze - repetujący broń, leżący, przymierzający się do strzału. Potem następuje przerwa w dużych kompozycjach, ale jest sporo gwaszy i akwareli symbolicznych, jak kondukt czterech kościotrupów niosących na marach ciało, kobieta z harfą, rozmodlone postaci ze złożonymi dłońmi. Niedatowanych. W albumie zamieściłam je w okresie wojennym, ponieważ stanowią wyraźną zapowiedź „Katynia” - tłumaczy D. Michalec. - W mojej ocenie niezwykle wzruszającym śladem przygotowań do tej kompozycji są szkice postaci wykonane na drukach recept męża. Artystka wykorzystywała je jako bloczki rysunkowe - wyjaśnia.

Śladami Katynia

Malując ostatni z obrazów, artystka była blisko 80-letnią kobietą. U schyłku życia otoczona była życzliwymi ludźmi. Jednak sytuacja materialna osamotnionej kobiety była diametralnie różna od przedwojennego statusu rodziny. Wykwaterowana w 1939 r. do skromnego mieszkania przy ul. Świętego Krzyża, po wojnie pokój musiała oddać zaborczemu sąsiadowi. Pomieszczenie bez okien, pełniące wcześniej funkcję przedpokoju, służyło malarce jako miejsce życia i pracy.

- Wiadomo, że malarką opiekował się przyjaciel syna płk Stanisław Banach, któremu udało się wrócić ze Wschodu. Prosił go o to Adam, zaznaczając, że musi znaleźć ojca, w przeciwnym razie matka będzie nieszczęśliwa. Tym sposobem nie wrócili obaj, co świadczy tylko, jak zżyta i kochająca była to rodzina - mówi D. Michalec. Zbierając materiały o pochodzącej z Siedlec malarce, pani kustosz miała okazję rozmawiać m.in. z Grażyną Piłatowicz-Garstecką, która w 1980 r., kończąc historię sztuki w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, napisała pracą magisterską pt. „Malarstwo Małgorzaty Łada-Maciągowej. - Opowiadała, że otrzymała propozycję wydania pracy w formie książkowej, ale z zafałszowaniem tytułu obrazu i wykluczeniem informacji, w jaki sposób zmarli mąż i syn malarki. Nie zgodziła się na to - puentuje D. Michalec.

Grobowiec rodziny Ładów na Cmentarzu Rakowickim ustawiono w miejscu pochówku bliskich: ojca, jednej z sióstr, brata, zmarłych przed 1920 r. Tutaj spoczęły ciała M. Łady-Maciągowej oraz Izy Olbrych. Męża i syna malarki upamiętnia tablica na ścianie frontowej.

ML
Echo Katolickie 15/2014

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama