„Chrystus stał się częścią ludzkiej historii i kultury oraz „zjednoczył się z każdym człowiekiem”, ale nie po to, aby tę historię i kulturę po prostu zaakceptować, ale przemienić, odkupić za cenę swojej krwi” – pisze felietonista Opoki, o. Jarosław Kupczak OP. W tym miesiącu mija 45 lat od publikacji pierwszej encykliki Jana Pawła II, Redemptor hominis.
Jest to dokument ważny z wielu powodów; wymieńmy dwa. Po pierwsze, ta encyklika, która powstała zaledwie w kilka miesięcy po wprowadzeniu się Karola Wojtyły do Watykanu, ma charakter programowy, rysujący, o co będzie chodziło w tym pontyfikacie. Po drugie, Jan Paweł II mówi o swoim pontyfikacie w nawiązaniu do Soboru Watykańskiego II, który podda interpretacji nieomal w każdej swojej ważnej wypowiedzi w kolejnych 27 latach. Jest to istotny wątek, bo w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy świętowali 60-lecie publikacji kolejnych dokumentów ostatniego Soboru, który przez wielu katolików, zwłaszcza młodych, jest kontestowany i niezrozumiany.
Już na początku swojego pontyfikatu, Jan Paweł II, który w latach 70-tych ubiegłego wieku był bliskim współpracownikiem poprzedniego papieża, zdawał sobie wyraźnie sprawę z powagi posoborowego kryzysu wiary, teologii i Kościoła. Co ważne, rozumiał, że odpowiedzialność za ten kryzys w dużej mierze spoczywa nie na zewnętrznych nieprzyjaciołach Kościoła, ale na samych katolikach, a szczególnie na intelektualnej elicie Kościoła: na teologach i katolickich intelektualistach. To dlatego już na samym początku Redemptor hominis czytamy o posoborowym przeroście autokrytyki wobec Kościoła, która „przestała być twórcza”, nie była już wyrazem „prawdy, miłości i wdzięczność za łaskę, której właśnie w Kościele i przez Kościół stajemy się uczestnikami”. Nie wyrażała się w niej „także postawa służby, ale chęć rządzenia opinią drugich przy pomocy własnej opinii, zbyt pochopnie nieraz rozpowszechnianej” (RH 4).
Drogą do odzyskania właściwego rozumienia Kościoła jest zwrócenie spojrzenia na Chrystusa – to podstawowy cel programowej encykliki Jana Pawła II: „Odkupiciel człowieka (Redemptor hominis) Jezus Chrystus jest ośrodkiem wszechświata i historii. Do Niego zwraca się moja myśl i moje serce w tej doniosłej godzinie dziejów” (RH 1). Ta koncentracja na Chrystusie dotyczy przede wszystkim dwóch życiodajnych wydarzeń w życiu Zbawiciela: Jego Wcielenia i dzieła Odkupienia.
Konstytucja duszpasterska Soboru Watykańskiego II Gaudium et spes skoncentrowała się przede wszystkim na tajemnicy Wcielenia: „Syn Boży przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem” (GS 22). Ta prawda o zjednoczeniu Chrystusa z każdym człowiekiem przez fakt przyjęcia natury ludzkiej jest źródłem uniwersalizmu (katolicyzmu) Kościoła; chodzi o zbawienie każdego człowieka i całego świata. Równocześnie, w myśli soborowej była wyrazem dowartościowania dzieła stworzenia oraz optymistycznego widzenia ludzkiej historii i kultury; skoro Chrystus wszedł w ludzkie dzieje jako jeden z nas, cała ludzka historia stała się boską historią, uzyskała znaczenie teologiczne. Takie pozytywne widzenie tego, co ludzkie stało się w czasie ostatniego soboru podstawą soborowego aggiornamento (przystosowania) do współczesności.
Dlatego właśnie, tak ważny w dziele korekty tego nadmiernego i naiwnego optymizmu jest tytuł pierwszej papieskiej encykliki: Odkupiciel człowieka (Redemptor hominis). Tak, Chrystus stał się częścią ludzkiej historii i kultury oraz „zjednoczył się z każdym człowiekiem”, ale nie po to, aby tę historię i kulturę po prostu zaakceptować, ale przemienić, odkupić za cenę swojej krwi.
Ta chrystologiczna prawda o celu, któremu służy Kościół ma swoje ważne znaczenie w dalszych rozważaniach encykliki. Zapewne jedno z najczęściej cytowanych i źle zrozumianych zdań encykliki brzmi: „człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa, jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła” (RH 14). To zdanie wielokrotnie było używane do wskazywania na „ludzką twarz” posoborowego Kościoła, na konieczność zbliżenia się do ludzi, bycia zrozumiałym i wyrozumiałym, zrezygnowania z tego, co w Kościele trudne i wymagające.
W encyklice Jana Pawła II o Odkupicielu człowieka, zanim padnie zdanie o człowieku, który „jest drogą Kościoła”, papież pisze: „Jezus Chrystus jest tą zasadniczą drogą Kościoła. On sam jest naszą drogą ‘do domu Ojca’ (por. J 14, 1 nn.). Jest też drogą do każdego człowieka” (RH 13). To Chrystus jest zasadniczą drogą Kościoła, a wpatrywanie się w Niego jest zawsze źródłem życia i raison d'être dla Kościoła.
Czy jest jakaś sprzeczność pomiędzy tymi dwoma stwierdzeniami: „Jezus Chrystus jest drogą Kościoła” i „człowiek jest drogą Kościoła”? Zasadniczo nie, bo jak pisze Jan Paweł II, „Chrystus jest naszą drogą do każdego człowieka”. To papieskie stwierdzenie jest źródłem tego, co wielu komentatorów nazwało chrześcijańskim humanizmem, czy chrystocentryczną antropologią ostatniego soboru, tak ważną w myśli Jana Pawła II.
Warto jednak zakończyć pewnym zastrzeżeniem na temat realnej różnicy pomiędzy tymi dwoma drogowskazami dla Kościoła. Nierzadko, stajemy przed pokusą wybrania tylko jednej z tych dwóch dróg. Zapominając o człowieku, Kościół może stać się zbyt skupiony na sobie i oderwany od świata – taką postawę z cała pewnością widzieliśmy nierzadko w historii Kościoła. Niemniej, dla posoborowej rzeczywistości Kościoła chyba ważniejsza była ta przeciwna pokusa: wybrać człowieka i zapomnieć o tym, że możemy go zrozumieć jedynie w świetle wiary, a antropologiczna i społeczna kompetencja Kościoła nie opiera się na żadnej ludzkiej dziedzinie wiedzy, ale bierze swój początek w świetle, które bije z postaci Chrystusa.
Dlatego właśnie encyklika o Odkupicielu człowieka była tak ważna jako program całego pontyfikatu Jana Pawła II, szczególnie na progu tego poważnego kryzysu cywilizacyjnego, który wówczas się zaczynał.