Francuski satanizm konstytucyjny. Im bardziej negujemy istnienie piekła, tym lepiej wychodzi nam budowanie jego replik na ziemi

Szykowanie się do ewentualnej wojny wcale nie przerywa programów zmierzających do moralnego i duchowego osłabiania młodzieży, eliminowania rolnictwa jako dostarczyciela żywności oraz czynienia z aborcji czołowej zdobyczy postnowoczesnej cywilizacji – pisze ks. prof. Robert Skrzypczak.

Wielkim problemem Zachodu jest fakt, że ludzie stają się rodzicami – o ile w ogóle to nastąpi – coraz później, gdyż panujący model społeczny promuje dążenie przede wszystkim do sukcesu osobistego i zawodowego. Decyzja o potomstwie odkładana jest na mniej płodny wiek, gdy możliwość posiadania większej liczby dzieci się minimalizuje. Google oferuje zamrażanie komórek jajowych zajętych pracą kobiet aż do wyjścia poza okres największej wydajności zawodowej. Dawniej wspierano model rodziny, w której mąż pracował w nadziei na zapewnienie dzieciom lepszej przyszłości, zagwarantowanie im wykształcenia lub włączenie ich w rodzinny biznes. Model ten zostaje dziś poddany zaplanowanej kulturowej dewastacji, ponieważ kobiety muszą być „wolne i niezależne”, by móc w pełni zaangażować się w pracę poza domem. Dzieci są przeszkodą w indywidualnej „realizacji” postnowoczesnych nie-matek, podczas gdy mężczyźni, pozbawieni odpowiedzialności za cokolwiek, są spychani ze sceny dziejów. Reszty dopełnia masowy hedonizm, indywidualizm, sterylna homoseksualność, antykoncepcja, trywializacja aborcji oraz gigantyczny strach przed przyszłością.

W naszym kraju na szczycie listy priorytetów znajduje się rywalizacja o najwyższy poziom życia, potem podróże, rozrywka, drogie ubrania, na ostatnim zaś miejscu widnieje założenie rodziny i zgoda na dzieci. Nie pamiętamy już, że jeszcze pół wieku temu mężczyzna pracował osiem godzin, utrzymywał żonę i kilkoro dzieci. Wszyscy jedli niewyszukaną, choć zdrową żywność. Na wakacje, podejmowane z dużym poświęceniem, pozwalano sobie przeważnie w miejscach bliskich zamieszkania. Dziś oboje małżonkowie lub partnerzy pracują dłużej, nie stać ich na więcej niż jedno dziecko, mieszkają w wynajmowanych lub obciążonych długoterminowym kredytem hipotecznym mieszkaniach i jedzą śmieciowe jedzenie, które wkrótce zostanie zastąpione sztuczną żywnością. Popadają w długi po uszy za mityczne „wakacje” spędzane koniecznie w modnych lokalizacjach. Postęp technologiczny zwielokrotnia ludzką produktywność, przynosząc korzyści niewielkiej grupie dominujących w społeczeństwie osób, dbających o pozbycie się nadwyżki ludności i zajętych wpajaniem nam przekonania, że nowe wyzwolone od tradycyjnych wartości i religii poglądy czynią nas bardziej wolnymi, zaś postęp cywilizacyjny kontrolujący liczbę zdrowych dzieci, a zarazem eliminujący te chore, dodatkowo zapewniający nam powszechny dostęp do bezpłatnej eutanazji i aborcji, leży w naszym „najlepszym interesie”.

Narody skolonizowane tymi narzuconymi z zewnątrz ideami, jak obecnie Polska, przestają troszczyć się o swą demograficzną przyszłość, co najwyżej ponarzekają sobie na masową imigrację, degradację społeczeństwa i załamanie wydatków socjalnych. Duża część obywateli obojętnieje na powolną biologiczną i ekonomiczną likwidację narodu, o ile wręcz jej nie pochwala. Ludzie szybko uczą się nowych wytycznych z telewizji i Internetu. Tym chętniej powierzają dostęp do swego życia ekspertom od nowego społeczeństwa, im łatwiej odmawiają go Biblii i Kościołowi. Ci pierwsi zaś, zainteresowani ciągłym zmniejszaniem społeczeństwa, które niebawem da się zastąpić robotami i sztuczną inteligencją, kalkulują zyski. Politycy, intelektualiści, naukowcy i myśliciele służą – świadomie lub nie – tamtemu destrukcyjnemu modelowi, który nie uwzględnia ani nieba, ani piekła, ani dobra, ani zła, ani duszy, ani zbawienia. O ile szanują Biblię, to jedynie w tym celu, by znaleźć w niej inspiracje do wdrażania swego diabolicznego projektu, obniżenia populacji i dzietności, zrujnowania rodzin i Kościołów, choćby za cenę przywołania „czterech jeźdźców Apokalipsy”: wojny, plagi, głodu i śmierci, traktowanych w eksperckich analizach jako dobre rozwiązania.

Jednym z paradoksów naszej epoki jest to, że im bardziej negujemy istnienie piekła, tym lepiej wychodzi nam budowanie jego replik na ziemi.

« 1 2 3 »

reklama

reklama

reklama

reklama