W swoim zabieganiu i zobojętnieniu przestaliśmy zauważać, że rok liturgiczny jest naszym duchowym zegarem. To on wyznacza rytm chrześcijańskiego życia i wprowadza porządek w przeżywaniu naszej wiary. Adwent jest czasem podwójnego oczekiwania – jednak nie oczekiwania biernego, ale pełnego naszego zaangażowania.
Jego poszczególne części różnią się od siebie, ale razem stanowią piękną, komplementarną całość. Uczą czekania, pokuty, świętowania i trwania przy Bogu w zwykłej codzienności. Rok liturgiczny w Kościele kontrastuje z tym, co obserwujemy w świecie. W pierwszym przypadku widoczne są ład i konkretne granice stawiane np. za pomocą dat. W świecie wszystko się pomieszało, stało się płynne i płytkie. Jeśli w Kościele przeżywamy adwent, to nie wyprzedzamy niczego i nie śpiewamy kolęd, jeśli mamy Wielki Post, to nie śpiewamy Alleluja, które wybrzmi radośnie dopiero na Liturgii Paschalnej. W świecie jest inaczej. Wszyscy dobrze znamy ten widok, gdy 3 listopada na sklepowych półkach stoją już mikołaje i bożonarodzeniowe dekoracje, a nieco później z głośników zaczynają się sączyć świąteczne melodie. Nie ma przerwy między jednymi a drugimi świętami ani czekania ze świąteczną ofertą choćby do grudnia.
To ma sens!
Kościół pozostaje przy swoich tradycjach. Tu wszystko dzieje się w swoim czasie, nic nie jest przyspieszane ani opóźniane. Ktoś może powiedzieć, że to nudne i przewidywalne. Oto wchodzimy w adwent i znów będą roraty oraz rekolekcje, ponownie będziemy przychodzić do kościoła z lampionami, znów będziemy patrzeć na wieniec z czterema świecami. Nie, to nie jest nudne. To jest piękne! Tu też sprawdza się powiedzenie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli znamy sens i wartość adwentowych zwyczajów i praktyk, jeśli wiemy i czujemy, z czyjego powodu ciągle je kultywujemy, to one nigdy nam nie spowszednieją. Wchodząc w adwent, warto przypomnieć sobie, że dzieli się on na dwa okresy, pierwszy - od Pierwszej Niedzieli Adwentu do 16 grudnia - jest związany z oczekiwaniem na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa na końcu czasów. Okres od 16 do 24 grudnia wiąże się z przygotowaniem do uroczystości Narodzenia Pańskiego.
Chrystus po nas powróci
W czasie każdej Mszy św. po przeistoczeniu na słowa kapłana przypominającego o tej wielkiej tajemnicy naszej wiary wypowiadamy jedną z czterech formuł. Pierwsza brzmi: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Druga: „Ile razy ten chleb spożywamy, i pijemy z tego kielicha, głosimy śmierć Twoją, Panie, oczekując Twego przyjścia w chwale”. Trzecia: „Panie, Ty nas wybawiłeś, przez krzyż i zmartwychwstanie swoje, Ty jesteś Zbawicielem świata”. Czwarta: „Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci”. Na każdej Mszy wyznajemy wiarę w powtórne przyjście Jezusa, ale czy naprawdę w to wierzymy? Jeśli tak, to w czym wyraża się ta wiara? Nie wiemy, kiedy Chrystus ponownie przyjdzie na ziemię, aby sądzić żywych i umarłych, ale w to Jego przyjście wpisuje się także nasza śmierć. On wtedy też przyjdzie - konkretnie do nas i po nas. Czy jesteśmy gotowi na to spotkanie jak ewangeliczne mądre panny? Z czym wyjdziemy na spotkanie z Jezusem? Mówienie o Jego przyjściu nie ma na celu straszenia czy budzenia w ludziach przerażenia. Św. Jan pisał, że w miłości nie ma lęku. Jeśli kogoś kochamy, to na niego czekamy i chcemy z nim przebywać. Adwent służy budzeniu tęsknoty za Bogiem. Jaka nasz tęsknota, taka wiara i miłość.
Przynieść Jezusowi…
Drugi etap adwentu to przygotowanie na Narodzenie Pańskie. Pomyślmy w tym czasie o tym, kim jest dla nas Jezus i jak postrzegamy Jego narodziny. Może wreszcie przyszedł czas, by w naszym dorosłym życiu spojrzeć na te święta inaczej, ponad tymi wszystkimi choinkami, prezentami, domowymi przygotowaniami i posiedzeniami przy stole. Przypomnijmy sobie pasterzy i mędrców, którzy przybyli do Nowonarodzonego Króla. Jedni i drudzy coś ze sobą przynieśli, bo przecież głupio iść w odwiedziny z pustymi rękami. Głupio też iść na pasterkę z pustym sercem. Czym więc możemy obdarować Jezusa? On najbardziej cieszy się z naszego uświęcenia i miłości. Temu pierwszemu służą np. roraty, czyli Msze o Matce Bożej niosącej ludziom najpiękniejsze światło - swego Syna Chrystusa. Dlaczego nie uczcić Maryi? Dlaczego nie wybrać się na roraty całą rodziną? Dlaczego nie włączyć w tę modlitwę najmłodszych?
Posprzątać w duszy
W adwencie jesteśmy też zaproszeni do udziału w rekolekcjach parafialnych i do spowiedzi. Rekolekcje służą naszej formacji i kształtowaniu serca. Skoro nieustannie doszkalamy się w naszej profesji i pogłębiamy nasze pasje, to dlaczego nie mielibyśmy sięgnąć po coś, co pomoże w pozytywnej przemianie naszej duszy, myślenia i postępowania? A po co spowiedź? Po to, by w uroczystość Narodzenia Pańskiego przyjąć do czystego serca Jezusa obecnego pod postacią chleba. Trudno dobrze świętować Jego narodzenie, nie będąc w stanie łaski uświecającej. Nie odkładajmy tego na ostatni moment, bo potem możemy nie zdążyć. Dla Jezusa bardziej liczy się czyste serce, a nie wysprzątany na błysk dom. I jeszcze wieniec z czterema świecami symbolizującymi cztery niedziele adwentu. To też swego rodzaju zegar, który mierzy czas do narodzin Jezusa. Zielone gałązki przypominają o darze życia, a świece - o świetle.
Pozostać z Bogiem
Adwent nie jest okresem pokuty jak Wielki Post. To raczej czas ciszy, refleksji i oczekiwania. Wiąże się z postanowieniami. Jednym z jego ewangelicznych haseł są słowa św. Jana Chrzciciela: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech się staną prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.” (Łk 3,4-6). Mistycy mówią, że wiara i miłość ku Bogu dojrzewają w ciszy. Spójrzmy dziś na swoje życiowe drogi, na to, gdzie chodzimy, czego szukamy i kogo słuchamy. Tegoroczny adwent jest krótki, bo trwa tylko 21 dni. Dajmy sobie szansę w ciągu tych trzech tygodni na codzienne świadome bycie przy Bogu. Jak? Poprzez systematyczną modlitwę słowem Bożym (np. z dnia), przez lekturę dobrej religijnej książki, przez Różaniec czy wysłuchanie ciekawej konferencji duchowej. Duszę też trzeba żywić, więc dajmy jej coś naprawdę pożywnego.
Niech nasze postanowienia obejmą także ludzi. Dajmy im trochę swego czasu. Odwiedźmy kogoś, kogo dawno nie widzieliśmy, albo zadzwońmy do tego, z kim dawno nie rozmawialiśmy.
Razem raźniej
Nie unikajmy też jałmużny. W dawnych przekazach adwentową ofiarę na rzecz kogoś potrzebującego motywowano w bardzo piękny sposób. Zachęcano, by w tym szczególnym okresie wspomagać szczególnie dzieci, matki i bezdomnych. Taka jałmużna miała na celu uczczenie Jezusa, Maryi i Józefa, którzy bezskutecznie szukali schronienia w Betlejem. Potrzebujących mamy wielu i na wiele sposobów możemy pomóc. Uczyńmy to przez wzgląd na Świętą Rodzinę.
W Pierwszą Niedzielę Adwentu Kościół w Polsce rozpoczyna realizację nowego programu duszpasterskiego pt. „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. Biskupi tłumaczą, że „stanowi on odpowiedź na wskazaną przez Synod potrzebę ożywiania w Kościele wymiaru wspólnotowego oraz wezwanie do osobistego udziału w życiu i misji Kościoła”. Niech ta wskazówka będzie dla nas motywacją do większego zaangażowania w Kościół i w życie swojej parafii. Tu dla każdego z nas jest miejsce. Do mocnego trwania w wierze nie wystarczy sam pacierz i niedzielna Msza. Jesteśmy ochrzczeni, a więc i posłani do bycia uczniami oraz świadkami Chrystusa. Do nieba nie idziemy sami, ale we wspólnocie. Drugi człowiek zawsze jest darem, a prawdziwa wspólnota daje oparcie i siłę. Pozostając poza jakąkolwiek wspólnotą (rodzinną, koleżeńską, religijną), jesteśmy jak pojedynczy patyczek - bardzo słabi i podatni na złamanie. Gdy trwamy razem, przypominamy wiązkę patyczków - wtedy trudniej nas zniszczyć. Dołączajmy więc do wspólnot w naszych parafiach i budujmy nowe. W tym tkwi siła Kościoła, w tym widać Jezusa, który przychodzi, by być Bogiem z nami.
Echo Katolickie 48/2023