Czuwanie na Circo Massimo przypomniało mi chwile umierania błogosławionego Jana Pawła II
Emocje po beatyfikacji Jana Pawła II już powoli opadają. Czas więc spojrzeć na te wydarzenia bardziej spokojnie. Oto spojrzenie pierwsze: relacja z czuwania przed beatyfikacją w Rzymie.
Czuwanie na Circo Massimo przypomniało mi chwile umierania błogosławionego Jana Pawła II. Tysiące ludzi i zarazem tysiące zapalonych świec. Skupienie na modlitwie. Patrzenie w niebo. Wówczas papież wypowiedział słynne już dziś słowa: „Szukałem was, teraz wy przyszliście do mnie”. Dwie soboty: ta pamiętna 2 kwietnia 2005 roku i ta przed wyniesieniem Jana Pawła II na ołtarze – 30 kwietnia 2011. Niby różne, bo oczekujące na inne chwile, a jednak takie podobne…
<- Ulice Rzymu były pełne wizerunków bł. Jana Pawła II
Sześć lat temu, 2 kwietnia, na Placu św. Piotra było mnóstwo ludzi. Wśród tego tłumu zaś tysiące, tysiące młodzieży. Papież zawsze przyciągał do siebie młode pokolenie, gdy żył na tym świecie. Kiedy odszedł do Domu Ojca, młodzi czuwali przy jego oknie. Dziś niewiele się zmieniło. 30 kwietnia na Circo Massimo młodzi ludzi pokazali światu, że wciąż są obecni sercem przy Janie Pawle II. Nieckę dawnego cyrku starożytnego Rzymu, zapełniło wówczas 200 tysięcy osób z całego świata, w przeważającej części młodzieży. Papież widział w nich „nadzieję Kościoła”. Jak widać ta nadzieja wciąż żyje i nie umarła. Tym razem tłum nie miał w sercu smutku, jak 6 lat temu, ale radość. Na twarzach ludzi widać było szczęście z faktu, że ich ukochany Jan Paweł II zostanie wyniesiony na ołtarze. Jednak nie zabrakło także łez. Podczas modlitwy różańcowej w różnych językach, można było usłyszeć papieski głos, płynący z archiwum nagrań. Rozejrzałam się wokół siebie i widziałam niejedne mokre oczy, tak pełne wzruszenia… – Czuję, jakbym się unosiła do góry – powiedziała kobieta stojąca tuż za mną.
Kiedy wybiła godzina 20.30, niecka zamieniła się w morze ognia. Zapalone świece mogłyby śmiało symbolizować serca osób tam obecnych. Serca zapalone modlitwą przez Ducha Świętego i oczekujące na tak ważną chwilę, która miała miejsce kolejnego dnia. – To niesamowite, ilu tu jest młodych ludzi! Umacnia mnie ich świadectwo – mówiła pani Renata, 70-letnia pątniczka z Polski – Gdy wrócę do kraju będę opowiadała znajomym o tym, jak bardzo jeszcze Kościół jest młody! Nigdy nie zapomnę tych chwil, tego śpiewu, tej radości, modlitwy – dodała wzruszona. A świadectw tego wieczoru na pewno nie zabrakło. Można było usłyszeć cudownie uzdrowioną z choroby Parkinsona zakonnicę Marię Simon-Pierre z Francji. Opowiadała przybyłym pątnikom o tym, jak 3 kwietnia 2005 roku jej życie się zmieniło. – Poczułam, że już nie będzie jak wcześniej, że jestem uzdrowiona – mówiła.
Tysiące świec oświetliło ciemności nocy podczas czuwania. Circo Massimo ->
Swoim świadectwem podzielił się także wieloletni rzecznik prasowy Watykanu, Joaquin Navarro-Valls. Jan Paweł II był dla niego przykładem człowieka modlitwy. Modlił się za cały świat. Nieustannie. Navarro-Valls niejednokrotnie widział, jak papież wyciąga karteczki z intencjami od ludzi z różnych części naszego globu. Czytał napływające do niego intencje modlitewne, by po chwili oddawać je Panu Bogu. Na tym polegała również jego świętość.
Kardynał Stanisław Dziwisz mówił natomiast o tym, jak ważny dla papieża był każdy człowiek. Sekret jego świętości to miłość do Boga i do ludzi. Konkretnych ludzi, a nie do anonimowego tłumu. On zwracał uwagę na każdego. Często osoby, które go spotkały na drodze życia, doznawały łaski nawrócenia. Tak też było z prezydentem Włoch, Sandro Pertinim. Kard. Dziwisz opowiadał o przyjaźni prezydenta z Janem Pawłem II. Kiedy papież został postrzelony i przewieziony do kliniki Gemelli, prezydent czuwał przy nim aż do momentu, gdy było już oczywiste, że Jan Paweł II na pewno przeżyje. Sandro Pertini był jednak ateistą, więc wówczas nie kierował się wiarą, lecz właśnie uczuciem przyjaźni. Sześć lat później prezydent także trafił do szpitala. Można się domyślić, że Jan Paweł II czuwał wtedy przy jego osobie… Po upływie czasu rekonwalescencji, do Watykanu zadzwonił Pertini. W słuchawce brzmiał jego radosny głos: – Jestem chrześcijaninem! – powiedział prezydent. Kiedy kard. Stanisław Dziwisz skończył swoje świadectwo, w oczach siedzącej obok mnie Włoszki ujrzałam łzy…
Tego wieczoru nie zabrakło modlitwy poprzez śpiew. Do Rzymu zjechały się chóry z całego świata. Ich głosy zapisywały nuty w ludzkich sercach. Pokój, radość, wzruszenie, moc modlitwy. To było po prostu widoczne. Dodawało mocy i siły, choć dla wielu była to już druga nieprzespana noc. Ale przecież taka niezwykła noc! Ludzie zgromadzeni na czuwaniu w Circo Massimo mogli po raz pierwszy usłyszeć hymn do błogosławionego Jana Pawła II. „Non abbiate paura...” – słowa te rozbrzmiewały z całą potęgą. Circo Massimo zrobiło się puste przed północą, ale pielgrzymi tej nocy czuwali dalej. Przenieśli się tylko z pieśnią na ustach do pobliskich kościołów rzymskich, w których odbywały się całonocne modlitwy. Prowadzili je przeważnie młodzi ludzie.
<- Spotkany na Piazza Nevona prezydent Polski, Bronisław Komorski i jego żona Anna, życzą pielgrzymom dużo dobra
Niezwykłe czuwanie miało miejsce w kościele św. Agnieszki, mieszczącym się przy Piazza Nevona. Przy okazji nadmienię, że parę godzin wcześniej ten sam plac odwiedziła polska para prezydencka, Anna i Bronisław Komorowscy. Prezydent Polski zwiedzał w tym dniu wystawę o Janie Pawle II w Watykanie. Ekspozycja przedstawia życie i pontyfikat Karola Wojtyły począwszy od lat dzieciństwa i młodości w Wadowicach, poprzez okres krakowski, lata wojny, a następnie cały pontyfikat. Wystawę kończy część zatytułowana "Powrót do Domu Ojca". Spotkany po drodze prezydent i jego małżonka, życzyli naszym pielgrzymom dobrego przeżywania tego czasu, w którym spełnia się marzenie Polaków.
Wracając jednak do istoty, czyli samego czuwania, to miało ono charakter włosko-polski. Włosi są niezwykle spontanicznym narodem, co widać także na modlitwach. Na dodatek znają polskie pieśni, związane z osobą Jana Pawła II, stąd wspólnie można było odśpiewać „Abba Ojcze”, trzymając się za ręce. Później w tych dłoniach rozbłysnęło światło świec. Polską część modlitwy prowadził o. Jan Góra ze swoja lednicką grupą młodzieży. Przypominał przesłania Jana Pawła II do młodych ludzi, o wyzbywaniu się lęku, wolności i odwadze. Członkowie Duszpasterstwa Akademickiego wprowadzili wszystkich w modlitewny nastrój w „lednickim duchu”. Trzymając w dłoniach świece, patrząc na Najświętszy Sakrament, polska część modlących się śpiewała: „Podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca, zanurz mnie w wodzie Jego miłosierdzia”. Polskie nuty przeplatały się jednak z włoskimi – Io amo, Gesu, mio Signore… I miłość Boża rozlewała się w ciszy serc ludzkich. Czuło się przy tym taką niezwykłą jedność. Pokój w sercu. Mimo zmęczenia, czas ten był na pewno bardziej potrzebny od snu. Człowiek będący na takim czuwaniu, odpoczął duchowo. Nabrał wewnętrznych sił na to, co miało miejsce za klika godzin: beatyfikację Jana Pawła II na Placu św. Piotra.
O. Jan Góra poprowadził czuwanie w kościele św. Agnieszki. Było to czuwanie w dużej mierze polsko-włoskie ->
« Non abbiate paura! Aprite, anzi, spalancate le porte a Cristo! Alla sua salvatrice potestà aprite i confini degli stati, i sistemi economici come quelli politici, i vasti campi di cultura, di civiltà, di sviluppo. Non abbiate paura! Cristo sa cosa è dentro l'uomo. Solo lui lo sa! »
Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi! - te słowa wypowiedziane przez bł. Jana Pawła II na początku pontyfikatu, na placu św. Piotra, rozbrzmiewają niezwykłym echem do dziś. Można je było odczytać na plakatach przed beatyfikacją. Obiegały wszystkie ulice Rzymu. Były widoczne na koszulkach służb porządkowych. Wypowiadane przez wiele osób. Siewcy Lednicy także ułożyli do nich pieśń.
opr. aś/aś