Czy widzę sens mojego życia? Czy widzę cel, który ten sens określa? Czy moja życiowa perspektywa sięga poza horyzont doczesności? Bez postawienia sobie takich pytań trudno mówić o dojrzałej wierze.
Coraz częściej słyszymy, że dzisiejsza młodzież nie widzi sensu życia. Stąd rodzi się ucieczka w alkohol, narkotyki, seks, a nawet samobójstwo. To przerażające zjawisko, którego przyczyn można się doszukiwać w braku miłości rodzinnej, w partnerskich czy rozpadających się związkach, braku życzliwości w stosunkach międzyludzkich i zignorowaniu tej podstawowej prawdy, że jest ktoś, kto kocha każdego i bezwzględnie, Bóg.
Możemy załamywać ręce i słusznie. Ale także warto popatrzeć na siebie. Czy ja, zakładając, że jestem człowiekiem wierzącym, widzę sens mojego życia. Widzę cel, który ten sens określa? Kto z nas pamięta to katechizmowe określenie, że Pan Bóg stworzył człowieka, by Go znał, kochał, służył Mu, a po śmierci osiągnął zbawienie (to znaczy wieczne szczęście)? A więc Pan Bóg jako Stworzyciel i to miłujący człowieka bezgranicznie, wyznacza mu cel i drogę wiodącą do tego celu. A jaka to droga? Jest nam dobrze znana, to Dziesięć Przykazań Bożych i Dwa Przykazania Miłości. I wreszcie sam Jezus, który powiedział: Jam jest droga, prawda i życie. I żeby nam tę drogę wyraźniej pokazać, daje nam jeszcze Osiem Błogosławieństw.
Czy możemy powiedzieć, że nie znamy drogi? A czy nią idziemy? Jezus czuwa nad naszym każdym krokiem z niewypowiedzianą troską miłości. Nie po to, żeby nas karać po każdym błędzie, ale by nam pomóc go naprawić. Głos Jego jest łatwo usłyszeć. To nasze sumienie, które nas chwali, gdy postępujemy dobrze, a zwraca uwagę, gdy zbłądziliśmy i zeszliśmy na drogę, która nie jest drogą wyznaczoną nam przez Boga. Ale – jeśli znamy Jezusa bliżej, to wiemy, że umożliwienie nam wejścia na drogę zbawienia nie przyszło Mu łatwo: musiał przejść swoją drogę krzyżową. Przeszedł ją, bo wie, że nasza droga jest też często naznaczona krzyżem. I nie da się tego odcinka uniknąć… Jezus zachęca, by brać swój krzyż i iść za Nim. A On nas zapewnia już w psalmie 91:
„Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie, osłonię go, bo poznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie”.
Czy wierzymy Jezusowi?
Tekst ukazał się na blogu ojca Leona Knabita OSB
Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.