Czyściec - co to takiego? Czy naprawdę istnieje? Skąd o tym wiemy? Jak tam jest? Czy można „adoptować” duszę czyśćcową?
Skąd pomysł na Dzieło Duchowej Adopcji Dusz Czyśćcowych? Jesteś bardzo młodą osobą, w tym wieku niekoniecznie myśli się o pomaganiu innym, a już na pewno nie zmarłym.
To nie był mój pomysł. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to pewne natchnienie, które dotknęło mnie 3 sierpnia ubiegłego roku. Jednak przez długi czas nie robiłam nic, aby je urzeczywistnić. Nawet powątpiewałam, czy takie dzieło miałoby szansę się przyjąć. Wtedy Pan Bóg postawił na mojej drodze niezwykłego człowieka - Tomasza Borka, który swoim zaangażowaniem, energią i ciężką pracą sprawił, że chciałam zaryzykować i dzisiaj możemy cieszyć się owocami: stroną krzewiącą dzieło oraz 50 podjętymi adopcjami.
Oboje jesteśmy absolwentami Uniwersyteckiego Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Tczewie, a wartości, które są priorytetowe dla tej szkoły, stały się ważnymi także w naszym życiu. DDADC traktuję jako element mojego powołania. Myślę, że młody wiek jest moim atutem w nurcie krzewienia nowej ewangelizacji, na którą duży nacisk kładzie papież Benedykt XVI. Od pewnego czasu możemy cieszyć się także z opieki duchowej ks. Daniela Leszczyńskiego, który wspiera dzieło swoją modlitwą oraz czuwa, aby w nasze działanie nie wkradła się żadna herezja.
Na czym polega duchowa adopcja dusz czyśćcowych podejmowana przez DDADC?
Przede wszystkim na codziennej, obowiązkowej modlitwie przez okres, w którym zobowiązało się wspierać dusze w czyśćcu cierpiące. Poza modlitwą Kościół podaje również inne formy pomocy - są nimi: post, jałmużna, odpusty oraz Msza św.
Jak inni przyjmują Waszą działalność?
Często spotykamy się z aprobatą, chociaż nie jest to reguła. Zdarzyło się, że usłyszeliśmy i ostre słowa, z jednego ze spotkań zostaliśmy nawet wyproszeni. Wszelkie trudności, jakie nas spotykają, służą uświadomieniu, jak ważne jest to dzieło i jak bardzo potrzeba modlitwy oraz jedności chrześcijan. Na napotkane przeciwności odpowiadamy cierpliwością i modlitwą, upatrując sobie za wzór patronkę dzieła - św. s. Faustynę Kowalską - orędowniczkę nadziei i Bożego miłosierdzia.
Pośród chrześcijan, zwykle tych młodszych, coraz częściej rodzą się wątpliwości co do istnienia czyśćca. New Age lansuje wiarę w reinkarnację jako swoistą „drugą szansę”. Czy o czyśćcu można powiedzieć, że jest to „druga szansa” człowieka?
Nauka Kościoła podaje, że dusze przebywające w czyśćcu sobie pomóc już nie mogą, a co za tym idzie - trudno mówić, by była to „druga szansa” człowieka. Jest to jednak czas oczyszczenia, przygotowania. Skoro wielu ludzi umiera z grzechami powszednimi, nie mogą oni trafić do nieba, ponieważ dusza w niebie musi być czysta i nieskalana. Musi więc przejść gdzieś oczyszczenie. Maria Simma, która otrzymała od Pana Boga specjalny charyzmat spotkań z duszami czyśćcowymi, postawiła trafne pytanie: „Czy możemy wyobrazić sobie dziewczynę, która chciałaby wystąpić na swoim pierwszym balu w brudnej sukience i z rozczochranymi włosami?”.
Katechizm Kościoła Katolickiego definiuje stan czyśćca jako końcowe oczyszczenie wybranych, które jest konieczne, by uzyskać świętość pozwalającą na wejście do nieba. Współcześni teologowie przypominają, że czyściec jest wielkim darem Bożego miłosierdzia, który dozwala, aby po śmierci można było dokończyć umieranie dla grzechu, jeśli zeszło się z tego świata w stanie łaski.
Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że czyściec to wymysł człowieka, fantazja. Jak ich przekonać, że jest inaczej?
Osoby, które tak myślą, najczęściej są oddalone od Kościoła, dlatego nadal aktualny jest apel papieża: „Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa”. Najpierw trzeba w takich ludziach zasiać ziarno poszukiwania prawdy. Gdy zaczną do niej dążyć, będą szukać autorytetu i oby znaleźli takich chrześcijan, których życie stanie się odkrywaniem prawdy Ewangelii. A jeśli chodzi o dowody na istnienie czyśćca, to w Biblii można znaleźć co najmniej dwa. Pierwszy znajduje się w Drugiej Księdze Machabejskiej (12, 43-46). Po bitwie Juda Machabeusz zauważył, iż niektórzy Izraelici wzięli ze sobą talizmany, które miały im zabezpieczyć szczęście w bitwie. Był to czyn grzeszny, bo zamiast ufać i powierzać się Bogu, zaufali pogańskim talizmanom. Za ich dusze została złożona ofiara, by byli uwolnieni od kary: „[...] żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. [...] Wszyscy [...] oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. [...] Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał [Juda Machabeusz] do Jerozolimy ok. dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu”. Tekst zawiera przestrogę przed niewiernością Bogu, która w tym przypadku wyrażała się poprzez używanie pogańskich przedmiotów i łączenie z nimi wiary w ocalenie. Z drugiej strony widzimy tu wyraźną naukę o życiu po śmierci ciała. Autor zarysowuje wiarę w zmartwychwstanie. Na tym tle ukazuje konieczność modlitw, ofiary (jałmużny) składanej w intencji przebłagania za grzechy zmarłych. Zatem mylą się ci, którzy sądzą, że dopiero kilkaset lat po Chrystusie Kościół katolicki wprowadził modlitwy i ofiary za zmarłych. Taka praktyka oraz wiara, iż można zmarłym pomagać modlitwą i ofiarą, była powszechna w narodzie izraelskim już przed przyjściem Chrystusa.
Kolejny dowód na istnienie czyśćca można znaleźć w Pierwszym Liście św. Pawła Apostoła do Koryntian, gdzie czytamy: „Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień (3,10-15)”.
Dusze cierpiące w czyśćcu są wielkimi przyjaciółmi tych, którzy pielgrzymują jeszcze na ziemi. Możemy przez ich orędownictwo otrzymać ogrom łask i pomocy. Można powiedzieć, iż wyczekują, by pomagać nam swymi modlitwami i orędownictwem. Im więcej my im pomagamy, tym skuteczniej mogą wstawiać się za nami. Kościół uczy, że dusze czyśćcowe mogą wstawiać się za żyjącymi. Czy ci, którzy modlą się za nie, czują jakieś szczególne wstawiennictwo?
O. Pio głosił tę prawdę wyraźnie: „Musimy modlić się za dusze w czyśćcu. To niewiarygodne, co one mogą uczynić dla naszego duchowego dobra, z wdzięczności dla tych na ziemi, którzy pamiętają o modlitwie za nie”.
Duchowa adopcja jest ciekawą propozycją dla tych, którzy chcieliby podjąć się pomocy duszom czyśćcowym. To nie tylko szkoła modlitwy, odpowiedzialności i wypełniania przykazania miłości, ale także budowanie realnych relacji miłości, wiary i nadziei.
Nie mogę się wypowiedzieć za wszystkie osoby, które podjęły się właśnie takiej formy pomocy duszom czyśćcowym. Jeżeli chodzi o mnie, to czuję ich opiekę, wydaje się, jakby tworzyły taką niewidzialną zaporę wokół mnie, która chroni od różnych niebezpieczeństw. Mam w sobie więcej spokoju.
Dziękuję za rozmowę.
Natalia Herold pochodzi z Tczewa, gdzie w 2010 r. ukończyła Uniwersyteckie Katolickie Liceum Ogólnokształcące. Jak podkreśla, lata nauki w tej szkole były dla niej ważnym czasem pogłębiania wiary, pierwszego zainteresowania filozofią oraz szukania autorytetów. Obecnie jest studentką administracji na Uniwersytecie Gdańskim. Interesuje się filozofią, etyką chronienia osób według prof. Mieczysława Gogacza. Stara się nie zamartwiać na zapas i często powtarza słowa: „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,34)”.
Informacje o DDADC można znaleźć na stronie internetowej: ddadc.com.pl
MD
Ta Krasnowska
Echo Katolickie 44/2012
opr. ab/ab