Dane zaprezentowane w raporcie Pew Research mogą budzić zaniepokojenie: miniona dekada jest pierwszą w historii, w której chrześcijaństwo doznało tak znaczącego spadku procentowego w stosunku do ludności świata. Głównym powodem jest postępująca sekularyzacja świata zachodniego.
Pew Research, jedno z najbardziej renomowanych i wiarygodnych centrów badawczych na świecie, przeanalizowało łącznie 201 krajów, śledząc zachodzące w nich zmiany w przeciągu ubiegłej dekady. Ogólnie biorąc, w 2020 r. w 120 krajach większość stanowili chrześcijanie, dostrzegalny jest jednak wyraźny spadek w porównaniu z 2010 rokiem, kiedy liczba ta wynosiła 124. Cztery kraje, które w ciągu ostatniej dekady straciły chrześcijańską większość, to Wielka Brytania, Francja, Australia i Urugwaj. W Wielkiej Brytanii i Francji nie ma już grupy religijnej, która stanowiłaby większość w społeczeństwie.
Istotnym spostrzeżeniem jest to, że jak wynika z badań, spadek spowodowany jest tym, że coraz więcej ludzi porzuca chrześcijaństwo. Nie chodzi więc o konwersję na inną religię, ale o zobojętnienie religijne. Ten trend nie tylko utrzymuje się, ale wręcz nasila w bogatych, zurbanizowanych i uprzemysłowionych krajach Zachodu. Nie jest jednak oczywiste, czy w dłuższej perspektywie nie nastąpi istotna zmiana. Rzecz w tym, że w porównaniu z resztą świata, przedstawiciele zsekularyzowanego Zachodu są starsi i mają wyraźnie niższy współczynnik dzietności. Liczby osób obojętnych religijnie wzrasta więc głównie dlatego, że starsi chrześcijanie porzucają wiarę. Ich miejsce w przyszłości zajmą ci, którzy są religijni i mają potomstwo.
Niestety, dotyczy to głównie islamu. To muzułmanie są najszybciej rosnącą grupą wyznaniową na świecie, zarówno jeśli chodzi o liczby bezwzględne (przyrost 347 milionów w ciągu dekady 2010-2020), jak i procent ludności świata. Podczas gdy chrześcijanie utracili 1,8 proc. względem światowej populacji, dokładnie taki sam procent zyskali muzułmanie. Jeszcze raz trzeba podkreślić: nie jest to wynik nawróceń chrześcijan na islam, ale wysokiej dzietności muzułmanów w porównaniu z chrześcijanami.
W ciągu minionej dekady Europa utraciła pierwsze miejsce, jeśli chodzi o procentowy udział chrześcijan w ogólnej populacji. Obecnie najwięcej chrześcijan zamieszkuje Afrykę Subsaharyjską (30,7 proc. ogółu chrześcijan na świecie), w Europie natomiast – 22,3 procent. Potwierdza się w ten sposób teza postawiona przed laty przez Mary Eberstadt, że upadek życia rodzinnego, za którym idzie istotny spadek dzietności związany jest silnie ze spadkiem religijności. Korelacja jest tu niezaprzeczalna, pytaniem jest jedynie: czy jedno z tych zjawisk jest skutkiem, a drugie przyczyną, czy też raczej, że są one ze sobą organicznie związane, jak helisa DNA. Tam, gdzie słabnie religijność, tam też słabnie rodzina – i vice versa.
Znaczący spadek procentowy
Podawane przez różne źródła statystyki dotyczące liczbowego wzrostu populacji chrześcijan mogą być mylące. Owszem, ujmując rzecz w liczbach bezwzględnych, można wykazać wzrost o 122 miliony w latach 2010-2020. W sumie daje to ogólnoświatową liczbę 2,3 miliarda chrześcijan. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę odsetek światowej populacji, statystyki są bardziej przygnębiające. W 2020 roku chrześcijanie stanowili 28,8 procent światowej populacji. Te 1,8 punktu procentowego utracone w ciągu 10 lat na korzyść islamu powinno niepokoić i dawać mocno do myślenia. Liczba muzułmanów na całym świecie wzrosła o 347 milionów w ciągu dekady. Ich udział w światowej populacji wzrósł o 1,8 proc., do łącznej liczby 25,6 proc. Jeśli w obecnej dekadzie ten trend się utrzyma, w 2030 roku muzułmanie będą stanowić większość (27,4 proc.), chrześcijanie zaś po raz pierwszy w historii spadną na drugie miejsce (27 proc.). Co gorsza, jedyny istotny podział wyznaniowy w islamie dotyczy sunnitów (ok. 90 proc.) oraz szyitów (ok. 10 proc.), podczas gdy chrześcijaństwo jest mocno podzielone: ok. 50 proc stanowią katolicy, 36 proc. to protestanci (setki różnych wyznań), 9,5 proc. – prawosławni, oraz ok. 3,8 proc. – chrześcijanie innych wyznań.
Zamiast wewnętrznych sporów – głosić Ewangelię!
Jakie wnioski wyciągnąć można z badań Pew Research? Po pierwsze – że Europa jest już raczej kontynentem post-chrześcijańskim niż chrześcijańskim. Dziś kierunek globalnemu chrześcijaństwu nadaje Afryka, nie Europa. I dlatego należy się dużo bardziej liczyć ze zdaniem afrykańskich chrześcijan, dotąd często niedocenianym, niż z głosem „postępowych” środowisk europejskich, których najlepszym przykładem jest niemiecka „Droga Synodalna”.
Po drugie: obok idących obecnie ramię w ramię populacji chrześcijan i muzułmanów, jest jeszcze trzecia, niemal równie liczna grupa: to ludzie bez przynależności religijnej – ateiści, bezwyznaniowcy i osoby obojętne religijnie. Stanowią one niemal jedną czwartą ludności świata. To olbrzymie pole misyjne. Czy zamiast omawiać bez końca wewnętrzne sprawy Kościoła, takie jak synodalność czy struktury władzy, nie należy skupić się przede wszystkim na głoszeniu Ewangelii, na dotarciu do tej olbrzymiej grupy osób, które czekają na to, by ktoś ogłosił im Dobrą Nowinę? Do części z nich z pewnością trudno dotrzeć, bo żyją w krajach takich jak Chiny czy Korea Północna, w których głoszenie Ewangelii wymaga niezwykłego heroizmu. Większość z nich żyje jednak pośród nas – w sąsiednim domu, na sąsiedniej ulicy. Dlaczego my, chrześcijanie, nie jesteśmy gotowi dzielić się z nimi naszą wiarą? Czy stając kiedyś przed Bogiem na Sądzie Ostatecznym znajdziemy jakiekolwiek usprawiedliwienie dla swojej bierności i lęku przed przyznaniem się do Chrystusa?
Po trzecie wreszcie – wypada przyznać rację Mary Eberstadt i wyciągnąć praktyczne wnioski z jej książki „Dlaczego Zachód utracił Boga”. Tam, gdzie szanuje się i wspiera rodzinę, tam też rozwija się życie duchowe, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Wiara i rodzina są ze sobą ściśle związane, jak dwie nici DNA. Tam, gdzie pozwala się na niszczenie rodziny w imię „samorealizacji”, „postępu”, „wyzwolenia kobiet”, tam też społeczeństwo starzeje się i zamiera zarówno w wymiarze duchowym, jak i fizycznym.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.