Młodzi, rozwiedzeni...

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 35 (739)


GU

Młodzi, rozwiedzeni...

„Rozwód nie musi być traumą. Może być początkiem wspaniałego życia” - przekonują powstające jak grzyby po deszczu kancelarie prawne, które „podpowiadają”, jak „szybko, łatwo i bezboleśnie” rozstać się z kimś, komu przyrzekało się miłość, „dopóki śmierć nas nie rozłączy”.

Kasia rozwiodła się ponad osiem lat temu po zaledwie roku małżeństwa. - Kiedy skończyliśmy liceum, postanowiliśmy być ze sobą na zawsze - wspomina. W zaledwie trzy miesiące zorganizowali ślub i wesele. Nie słuchali nikogo. Z niecierpliwością czekali dnia, w którym wypowiedzą sakramentalne „tak”.

Szczęście nie trwało jednak długo. Już w kilka miesięcy po ślubie pojawiły się kłopoty finansowe. Rodzice Tomka też niechętnie przyjęli do wiadomości fakt, że będą musieli dzielić z dziećmi swoje 48 metrów. - Z biegiem czasu konflikty tylko narastały, a uczucie, które kiedyś nas łączyło, w niczym nie przypominało tego ze szkolnych lat - kontynuuje Kasia. - Zdecydowaliśmy się rozstać. Tak po prostu. Formalności załatwili rodzice i zaprzyjaźniony prawnik - wyjaśnia i dodaje - Kiedy wstępowałam w drugi związek małżeński, nie myślałam „To będzie na zawsze”. Myślałam raczej: „Teraz kocham i wiem, że tak będzie jeszcze długo...”.

Dziś jest po prostu łatwiej...

Z roku na rok liczba orzekanych rozwodów cywilnych jeśli nie rośnie, to i tak trzyma się na bardzo wysokim poziomie. Wzrasta także ilość separacji, a rozwiązania w postaci mediacji nie przynoszą żadnego rezultatu. Statystyki zgodnie pokazują również, że ludzie z krótkim stażem małżeńskim rozstają się częściej niż członkowie innych grup wiekowych.

Monika, która również bardzo wcześnie rozstała się ze swoim mężem, twierdzi, że winę za taką sytuację ponosi przede wszystkim społeczeństwo. - To kwestia kultury, w której żyjemy - mówi. - Wariujemy na punkcie różnych trendów, uczymy się, jak stworzyć idealny dom i styl życia. Ludzie po dwudziestce najłatwiej dają się na to nabrać i za wcześnie się pobierają - wyjaśnia, dodając: - Problem pojawia się wtedy, gdy młody człowiek zaczyna wspinać się po szczeblach kariery, bo wkrótce orientuje się, że zmienił się on sam i jego priorytety. I choć nie można generalizować i wyznaczać konkretną przyczynę, dla której małżeństwa młodych ludzi okazują się tak nietrwałe, to należy mieć na uwadze, że im później ludzie decydują się na ślub, tym mniej prawdopodobne, że dojdzie do rozwodu. Starsi ludzie po prostu podejmują bardziej wyważone decyzje.

Biura coraz bardziej aktywne

Uzyskanie rozwodu cywilnego w dzisiejszych czasach stało się znacznie łatwiejsze. Zniknęła również presja środowiska zewnętrznego nakazująca małżeństwom pracę nad swoim związkiem. Większa ilość rozwodów i wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa to także skutek aktywności coraz liczniejszej grupy doradców specjalizujących się w prawie kanonicznym. - My uświadamiamy tylko ludziom, że sakramentalny związek małżeński można rozwiązać, żyć bez zobowiązań, założyć nową rodzinę - tłumaczy jeden ze specjalistów pracujących w takiej instytucji. Ale hierarchowie Kościoła biją na alarm i uczulają: - Tego typu instytucje wykorzystują chwilowe kryzysy małżeńskie i wręcz zachęcają do tego, by „szybko i bezboleśnie” rozwiązać to, co na zawsze złączył Bóg.

Stop „kościelnym rozwodom”!

W Kościele katolickim nie ma rozwodów. Można tylko stwierdzić, że małżeństwo było zawarte nieważnie.

Sakrament małżeństwa, w świetle nauki Kościoła, jest nierozerwalnym związkiem. Są jednak przypadki, gdy konkretny związek kobiety i mężczyzny z ważnych przyczyn w ogóle nie zaistniał, czyli już od samego początku był nieważny. Błędne są zatem określenia typu: „rozwód kościelny”, „unieważnienie małżeństwa” czy „unieważnienie sakramentu małżeństwa”. W określonych przez prawo kanoniczne sytuacjach można bowiem jedynie starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa bądź dyspensę od małżeństwa zawartego, a niedopełnionego.

Z punktu widzenia prawa kanonicznego można mówić o przeszkodach, wadach zgody oraz wadach formy zawarcia małżeństwa, które - gdy zaistnieją przed zawarciem związku lub najpóźniej w trakcie jego zawierania - mogą zaskutkować nieważnością. Są to m.in. zatajona niepłodność, niechęć do posiadania potomstwa, małżonkobójstwo, powinowactwo czy też pokrewieństwo prawne, podstępne wprowadzenie w błąd (np. kiedy ktoś dla uzyskania zgody drugiej strony ukryje fakty, które miałyby istotny wpływ na funkcjonowanie rodziny) czy ślubowanie pod przymusem.

Im więcej rozwodów cywilnych, tym więcej ludzi myśli o tym, aby otrzymać stwierdzenie nieważności małżeństwa wydane przez sąd kościelny. Liczba osób, które występują o stwierdzenie nieważności małżeństwa, rośnie w zastraszającym tempie. - Statystyki, niestety, nie napawają optymizmem - mówi ks. Tomasz Czarnocki, oficjał Sądu Biskupiego w Siedlcach. - W chwili obecnej liczba składanych wniosków, w stosunku do ilości np. sprzed 5 lat, podwoiła się... - dodaje.

Rozwody w liczbach

Raporty głoszą, że podstawową przyczyną rozpadu małżeństw w Polsce stanowi zgon jednego ze współmałżonków, kolejną - niestety - rozwody. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2008 r. liczba rozwodów w porównaniu do roku 2007 trochę spadła. W 2008 r. rozwiodło się 65,5 tys. par małżeńskich. W 2007 r. orzeczono natomiast 66,6 tys. rozwodów. Z kolei w latach 2004-2006 odnotowywano gwałtowny wzrost liczby rozstań. W 2006 r. rozwiodło się około 72 tys. par, w roku 2005 było ich prawie 68 tys., podczas gdy w latach 1995-2002 orzekano około 40-45 tys. rozwodów rocznie. W miastach intensywność rozwodów jest prawie trzykrotnie wyższa niż na wsi.

KOMENTARZ

ks. Michał Wawerski

Wpatrzeni w Chrystusa

W codziennej pracy z narzeczonymi w poradni rodzinnej staram się nieustannie uwrażliwiać młodych na problem kryzysów małżeńskich, czasem trwałych rozstań, pokazując im to, że ich czas narzeczeństwa, okres poznawania siebie, nie zawsze idzie w dobrym kierunku. Przyszłym małżonkom wydaje się, że czas narzeczeństwa to coś bardzo przyjemnego. Młodzi, zauroczeni sobą, trochę nieodpowiedzialnie podchodzą do kwestii poznania swojego przyszłego partnera w pełnym tego słowa znaczeniu. 

Z drugiej strony, kiedy np. okres narzeczeństwa znacznie się przedłuża, powoduje, że młodzi zaczynają się sobą nudzić, brakuje im czegoś nowego, ciekawego... W dzisiejszych czasach brak jest poczucia odpowiedzialności za słowo „miłość” i to, czym ona w ogóle jest. Wiąże się to również z przedwczesną inicjacją seksualną dwojga ludzi, co skutkuje tym, że młodzi po ślubie nie mają już do zaoferowania daru siebie, złożonego z miłości fizycznej. Ponadto młodzi czują się na tyle pewni siebie, że nie do końca uzależniają się od drugiej osoby, zawsze zostawiają sobie troszeczkę „marginesu”.

Nie ma konkretnej recepty na to, by wytrwać w małżeńskiej przysiędze do końca życia. Oczywiście z duszpasterskiego, katolickiego punktu widzenia, możemy powiedzieć - modlitwa, bo to jest podstawa. Ważna jest jednak umiejętność przyjęcia miłości drugiego człowieka, jak również umiejętność dawania siebie. Tutaj uciekam się do wzoru Jezusa Chrystusa i jego Ojca, który pokazał swoją miłość, składając Chrystusa w ofierze. Bez tej ofiary, czyli przyjęcia takich czy innych sytuacji życiowych i próby podjęcia wyzwania wytrwania razem, gdy nadejdą burze, nie damy rady wspólnie być. Oczywiście jest to rozważanie teoretyczne, bo każde małżeństwo przynosi inne zachowania i sytuacje. Podstawą jest jednak patrzenie na sakrament małżeństwa przez ofiarę. Ta umiejętność składania z siebie ofiary wobec drugiej osoby, a jednocześnie przyjmowania jej w różnych formach, pozwala na wzajemne pogłębianie miłości małżonków.

Kiedy pojawiają się problemy, podstawą rozwiązania konfliktu jest wspólna modlitwa, ale także rozmowa. Dialog ma bowiem doprowadzić do tego, że razem poszukamy „ogniska zapalnego”, wyciągniemy wnioski i poszukamy rozwiązania. Małżeństwom, które przechodzą kryzysy, zaleciłbym więc nieustanne wpatrywanie się w Chrystusa, by na Tym - który jest miłością - opierać swoją miłość.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama